27 listopada
Josh nie odpisał na moją wiadomość, nie odebrał też kiedy do niego dzwoniłem. Nie byłem zdziwiony, ale bolało mnie to.
W trakcie zajęć napisałem do niego kilka wiadomości, je też zignorował. Nie widzieliśmy się na żadnej z przerw. Postanowiłem, że będę na niego czekać na schodach po tym jak skończy zajęcia.
Trochę zmarzłem czekając na zimnie, ale opłaciło się. Kiedy Josh mnie zobaczył nie wyglądał na zbyt szczęśliwego, ewidentnie nie chciał ze mną rozmawiać, ale ostatecznie się nade mną zlitował. Odeszliśmy kawałek na bok dla większej prywatności. Robienia scen już nam wystarczyło.
Przez dłuższy czas to ja prowadziłem swój wywód dlaczego to Josh powinien mi wybaczyć, że w sumie nie chciałem się tak zachować, że pewnie za dużo wypiłem, że teraz wiem, że tylko rozmawiali, ale wtedy jakoś tego nie pojmowałem, że naprawdę postaram się, żeby więcej coś takiego nie miało miejsca. I robiłem to prawie błagając go na kolanach, co znowu byłoby robieniem scen, więc ostatkiem silnej woli właśnie na te kolana nie padłem.
Josh nie próbował mi przerwać, tylko tak stał z założonymi rękoma i czekał cierpliwie aż skończę gadać. Jego twarz przez cały czas była niezmienna jak kamień, nic nie mogłem z niej wyczytać i serio bałem się, że to koniec wszystkiego, co było między nami. Mi samemu czasem łamał się głos, starałem się nie płakać, bo wiedziałem, że to nie jest dobre miejsce na rozklejanie się. Jednak patrząc na tak niewzruszonego Josha łamało mi się serce, bo mogłem myśleć tylko o tym, że moje przeprosiny nic nie dadzą, a on tylko daje mi tą łaskę, że mnie wysłucha i jak skończę mówić to zwyczajnie każe mi się od niego odwalić.
Kiedy mój monolog się skończył Josh nie odezwał się od razu, chwilę pomyślał, wziął głęboki wdech i przedstawił tą sytuację ze swojej perspektywy. Powiedział, że tak, był na mnie zły o tą scenę, którą odwaliłem, że tylko rozmawiał z Brendonem, a ten był pijany i na haju, więc różne głupoty gadał i ledwo stał, że też przeprasza trochę za ignorowanie mnie, ale wiedział, że woli mnie lekko ignorować niż też powiedzieć za dużo, że lepiej będzie jeżeli bardziej będę uważał z alkoholem oraz że to dopiero początek naszego związku i nie chce go kończyć, ponieważ musimy się nawzajem lepiej zrozumieć, a nie ma co się poddawać na samym starcie po jednej czy dwóch kłótniach lub sprzeczkach.
Nie zerwaliśmy!
I o matko jak odetchnąłem z ulgą!
Później poszliśmy na kawę i jakieś ciasto. Musieliśmy sobie chyba wynagrodzić nadmiarem cukru te ostatnie gorycze w życiu.
Znowu było między nami tak przyjemnie i ciepło. Josh jest taki wyrozumiały, naprawdę się stara i próbuje mnie zrozumieć. Mam nadzieję, że on też czuje to, że jednak się staram.
Wiem, że nie mogę go stracić. Trafił mi się prawdziwy skarb.
_________________________
(453 słów)
Oficjalnie mogę powiedzieć, że skończyłam pisać ostatni rozdział. Zastanawiam się nad napisaniem epilogu.
:)
CZYTASZ
Nonsense Verses // Joshler [zakończone]
FanfictionProwadzenie pamiętnika było przyzwyczajeniem Tylera Josepha. Lubił zapisywać wszystkie przemyślenia, emocje i inne bzdety. Dopiero niedawno owy pamiętnik zyskał na szczególnym znaczeniu. *Rozdziały będą pojawiać się z różnych perspektyw, najczęściej...