17 listopada
Zrobiłem to. Przed szkołą rozmawiałem z moją mamą. Nie uciekłem, nie wyszedłem specjalnie wcześniej. Bałem się konfrontacji z nią, byłem przerażony, że może nie będzie chciała mnie wysłuchać, że coś się między nami zmieni.
Przeprosiłem za tamten wybuch, powiedziałem, że sam nie wiem dlaczego tak się zachowałem.
Ale przez cały mój wywód milczała, a nie potrafiłem rozgryźć co myśli, bo jej twarz zupełnie nic nie wyrażała. I nie tyle, że przez cały czas kiedy to ja mówiłem moje gardło się zaciskało przy każdym wypowiadanym słowie, to dopiero kiedy skończyłem swój monolog poczułem jak łzy same powoli wypływają mi z oczu. Reakcja mojego organizmu na nadchodzące nieznane. Bo nie wiedziałem czego oczekiwać.
Naciągnąłem rękaw ciemnej bluzy na trzęsące się dłonie i starłem łzy z policzków.
Miałem wrażenie, że minęły wieki zanim mama się odezwała. I chyba pierwszy raz w życiu tak odczuwałem czas. Nie raz w czasie zajęć czas potrafił mi się dłużyć, ale wyglądało to zupełnie inaczej, kiedy chodziło o ważną rzecz, sprawę. Czas zdawał się rozciągać, wydawało mi się, że w ciągu tych trzydziestu sekund czekania na jej odpowiedź byłbym w stanie polecieć na drugi koniec kraju i jeszcze wrócić.
Ale doczekałem się odpowiedzi. Chociaż usłyszenie, że ona od zawsze tak czuła, że jestem trochę inny, że nigdy nie potrafiła do końca wyobrazić sobie dziewczyny u mojego boku. Jeszcze przyznała się, że nie powinna była wtedy z góry zakładać, że może jednak będzie to dziewczyna. Powiedziała, że żałuje, że wcześniej nie rozmawialiśmy o tych sprawach. Powiedziała jeszcze parę innych i ckliwych rzeczy. Ale wiem, że będzie mnie wspierać.
Po ostatnim przytulasie wyjątkowo odwiozła mnie do szkoły. Przed wyjściem z samochodu życzyła mi miłego dnia, odpowiedziałem jej tym samym. Będąc już w szkole miałem jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia się zajęć, więc postanowiłem znaleźć Josha i opowiedzieć mu o mojej rozmowie z mamą.
Faktycznie znalazłem go niedaleko sali, w której miał mieć zajęcia. Odeszliśmy odrobinę na bok dla większej prywatności i streściłem mu na szybko mój poranek. Był ze mnie dumny, że jednak postanowiłem stawić czoła mojej mamie, zamiast liczyć na to, że sprawa sama ucichnie. Może brzmi to głupio, ale częściowo liczyłem, że może właśnie tak będzie lepiej, że zapomnimy z mamą o tym co miało miejsce i jakoś przejdziemy do naszej codzienności. Ale wiem też, że wtedy nie byłoby to to samo. A tak sprawa się wyjaśniła i chyba przy tym zrzuciliśmy z siebie pewien ciężar.
Pożegnałem się z Joshem jeszcze przed dzwonkiem, w końcu sam musiałem jeszcze dotrzeć pod swoją klasę. To był dobry dzień. Gdyby tylko wszystkie mogły takie być...
_________________________
(426 słów)
CZYTASZ
Nonsense Verses // Joshler [zakończone]
FanficProwadzenie pamiętnika było przyzwyczajeniem Tylera Josepha. Lubił zapisywać wszystkie przemyślenia, emocje i inne bzdety. Dopiero niedawno owy pamiętnik zyskał na szczególnym znaczeniu. *Rozdziały będą pojawiać się z różnych perspektyw, najczęściej...