4

239 7 2
                                    

- Cześć Zuzia

- O dobrze, że Pani przyszła. Strasznie boli mnie głowa.

- Ojej, a od kiedy Cię boli?

- Zaczęła mnie boleć jakieś dziesięć minut, po tym jak pani wyszła.

- Przecież mogłaś wezwać pielęgniarkę tym guzikiem na łóżku.

-No wiem, ale chcę żeby tylko Pani się mną zajmowała.

- Miło mi to słyszeć, ale to nie są żarty. Obiecaj, że następnym razem, gdy coś się będzie działo szybko powiadomisz najbliższą osobę.

- No dobrze. A da mi Pani jakieś leki na tą głowę?

- Leków Ci dać nie mogę. Nie znam przyczyny bólu głowy. Czy to taki sam ból jaki miałaś dzisiaj rano?

- Tak, tak jakby pulsuje, tylko coraz mocniej.

- Pójdę po lekarza Barta. On powinien wiedzieć co tobie dolega.

- Ale ja nie chcę, żeby jakiś Bart mnie badał, tylko Pani.

- Po pierwsze nie ,,jakiś Bart" tylko doktor Bart, a po drugie obiecałaś mi coś przedchwilą.

- Eh... No dobra. Może Pani iść po tego lekarza - powiedziała od niechcenia Zuzia. Chwile później do pokoju wszedł pan z czarnymi włosami i okularami.

-Dzień Dobry, co się dzieje? - Zuzia nic nie odpowiedziała

-Zuzia. Prosze cię. To może być coś poważnego. Musimy się dowiedzieć co Ci jest. Proszę odpowiedz Panu Bartowi.

-Dobra już mówię. Wiec boli mnie głowa i troche mam rozmazany obraz. Rano też tak było. Najpierw bolała mnie głowa, ból był coraz większy, a potem jeszcze widziałam jak przez mgłę.

- yhym, rozumiem. A robiłaś coś ostatnio, po czym źle się czułaś?

- Nie

-Zastanów się, to bardzo ważne. - powiedział Bart

- No przecierz mówię, że nie!

- A to denerwowanie się? Zawsze tak miałaś?

- Nie denerwuję się bez powodu. To pan mnie denerwuję! - wykrzyczała dziewczynka

- Haniu, możemy na słówko?

-Jasnę 

- Z tą dziewczyną ewidętnie jest coś nie tak. Nie chcę jej badać, jeśli nie będzie mnie szanować. Ona traktuje mnie jak jakiegoś śmiecia. Jej potrzebny jest psycholog.

- Ja wiem, że to trudne, ale musisz zrozumieć. Jej ojciec uciekł dwa miesiące temu. Może po tym stała się taka nerwowa.

- Nie wiem, może. Z tymi zaburzeniami wzroku trzeba iść do okulisty.  Jeśli chodzi o ból głowy to na TK nic nie wyszło. Zmian neurologicznych też żadnych nie ma. Głowa może ją boleć po prostu od tej rany. Wystarczą leki przeciwbólowe.

- Dobra, bardzo dziękuję za pomoc.

- nie ma sprawy. Ja idę już do swoich pacjentów. Trzymaj się

-pa - powiedziała Hania i poszła do Zuzi

- O jest już Pani.  Wie pani co ze mną?

- Pójdziemy do okulisty. On sprawdzi co z twoim wzrokiem, a głowa prawdopodobnie boli cię od tej rany. Zaraz dam ci leki.

-Dawno nie widziałam, żeby ktoś tak się mną zajmował. Dziękuję, że Pani poświęca swój czas dla mnie. - Hania uśmiechneła się i poszła po tabletki.

- Masz. Za chwilę powinno być lepiej

-Dziękuję. - Zuzia wzięła tabletkę od Hani i ją połknęła.

- To teraz jedziemy na badania wzroku. Ok?

- OK

----U okulisty----

Po zbadaniu Zuzi, okulista zaczął rozmowę. (Jakby co okulista ma na imię Marcin)

-Będziesz musiała zacząć nosić okulary. Masz wadę wzroku. Nie jest bardzo duża. Prawdopodobnie okulary będziesz miała już na zawsze.

- A nie da się zmniejszyć wady, żebym za kilka lat nie musiała już nosić okularów? - Zapytała Zuzia

- Niestety nie. Na karteczce masz napisaną swoją wade wzroku, żeby optyk mógł dobrze dopasować szkiełka okularów.  Do widzenia.

- Dziękuje, dowidzenia - Zuzia wyszła z gabinetu, a tam czekała już Hania, która miała razem z nią wrócić do swojej sali.

- I jak było? - Zapytała Hania

- Dobrze

-A coś więcej?

- Okulista powiedział, że to po prostu z przemęczenia. Dał mi krople do oczu i za godzinę będzie lepiej. - Skłamała Zuzia

-To dobrze. Są już wyniki krwi. Jak wejdziemy do sali to ci pokaże.

- Okej

----W sali----

-Z badań wynika, że ten lek, który wziełaś to narkotyki...

-To chyba pomyłka. Zkąd miałyby się znaleźć w moim domu? Przecierz moja mama nie... Nie to nie może być prawda. Napewno jest jakieś logiczne wytłumaczenie.

- Przykro mi Zuzia, ale to chyba prawda. - Powiedziała Hania i przytuliła ją, bo ta nagle zaczęła płakać.

- A która jest godzina?

- Jest 17:40. Niedługo twoja mama powinna tu być.

-Nie chcę jej widzieć! Ma tu nie wchodzić!

-Jesteś pewna? Może to nieporozumienie i powinnyście to sobie wyjaśnić. - Mówiła Hania, chociarz i tak sama sobie nie wierzyła.

-Jestem pewna. Nie chcę jej znać!

-Dobrze, powiem jej, aby nie przychodziła. Pójdę do niej zadzwonić. Później jeszcze do ciebie zajrzę.

-Dziękuje

ndinzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz