7

172 6 0
                                    

Hania przebudzała się co chwilę z powodu swojej ręki. Gdy nastał ranek, ręka bolała ją mocniej. Nie powiedziała o tym Michałowi, bo nie chciała go martwić. Hania zeszła na dół do kuchni, w której michał jadł już śniadanie.
- o, zrobiłeś mi śniadanie. Dziękuję.
- tak, tylko brakuję nam czegoś do picia.
- Sugerujesz, że mam zrobić kawę?
- to ty to powiedziałaś - powiedział Michał, a Hania po tych słowach poszła przygotować napój.
Zalała już kawe. Kiedy zanosiła go Michałowi czuła ból ręki coraz mocniej.  Nagle filiżanka kawy wyślizgnęła jej się z ręki i potukła się.
-przepraszam, ja to zaraz posprzątam.
-spokojnie kochanie. Usiądź sobie, a ja się tym zajmę. - powiedział Michał i zabrał się za sprzątanie.
-to przez moją rękę. Nie chciałam cię martwić, ale boli mnie coraz bardziej.
-nie martw się. Pojedziesz ze mną do szpitala i sprawdzimy co z twoją ręką.

--------w szpitalu--------
Michał ze swoją żoną wszedł do budynku. Prosto udali się do gabinetu lekarskiego, i od razu przeszli do dokładnego badania.

-nie chcę cię martwić, ale twoja kość przesunęła się aż o 4cm. Będzie trzeba przeprowadzić operacje.

- A jest ona konieczna?

- No wiesz.... zawsze możemy amputować Ci rękę.

-Ha ha ha. Bardzo śmieszne

-Nie martw się. Będę przy tobie cały czas. - spoważniał po chwili Michał

- A kiedy ta operacja?

-Jeszcze nie wiem. Zobaczę, kiedy sala operacyjna będzie wolna.

- Okej, to ja pójdę teraz do Zuzi. Przyjdziesz po mnie przed operacją?

- Oczywiście

------5 minut później------

- Cześć Zuzia, co tam u ciebie?

- Dzień Dobry. - Odpowiedziała Hani.

- Ej, nie musisz mówić do mnie tak oficjalnie.

- A jak mam mówić do pani?

- Może być na przykład... ciocia. Tylko nie pani

- Dobrze. Ciociu

-Tak w ogóle, to sprawdzałam wyniki twoich najnowszych badań.

- Nie pogorszyły się za bardzo? - Zapytała Zuzia

- Nie no, co ty. Są na tyle dobre, że wieczorem będziesz mogła już wrócić do domu.

- fajnie - powiedziała Zuzia bez entuzjazmu

-Nie cieszysz się?

- Cieszę, tylko...- Głos dziewczyny załamał się.

- Hej, nie płacz. O co chodzi? - Hania przytuliła ją.

- Chodzi o to, że... Ja nie mam po co tam wracać. Mama nawet się mną nie zajmuję. Bardzo cię lubię. To ty pierwszy raz od kilku miesięcy spytałaś jak się czuję... czy wszystko okej... czy nic mnie nie boli.

-Przecież możesz mnie odwiedzać codziennie po szkole.

- Ale ja nie chcę z nią w ogóle żyć. Nie możesz ty się mną zająć? - Powiedziała Zuzia. Hania milczała.

- Aha, rozumiem. Masz inne plany. Bo w sumie kto by chciał takiego śmiecia jak ja.

- Ej, nie mów tak o sobie. Jesteś bardzo mądrą dziewczyną. Mogłabym cię zaadoptować, ale to nie jest takie proste. Przede wszystkim twoja mama musiałaby się zgodzić.

- A gdybym uciekła z domu i przyszła do ciebie?

- Zuzia, przecież wiesz, że to tak nie działa.

- Wiem, wiem.

- Za dwadzieścia minut psycholog do ciebie przyjdzie.

- A muszę z nim rozmawiać?

- Tak

- Ale po co? Czemu mam się zwierzać komuś ze swoich problemu, skoro nawet go nie znam. Nie mogę z panią porozmawiać?

- Ja jestem z zawodu chirurgiem ortopedycznym, a nie psychologiem. A zresztą gdybyśmy miały iść twoim tokiem myślenia, to mnie też nie znasz za dobrze. Znamy się tylko półtora dnia.

- Ale nie chodzi tylko o znanie się. Powiedziałam skrótowo. Chodzi też o zaufanie.

- Myślisz, że można mi ufać?

-Wydaję mi się, że tak.

- A właśnie, zapomniałam o jednej rzeczy.

- Hm?

- Będę mieć dzisiaj operacje ręki. Kość przesunęła się o 4 cm. Będzie trzeba naprawić.

- A boli cię?

- Tak ogólnie to nie ale nie mogę jej używać. Mam założone szyny, które stabilizują rękę, żeby kość nie przesunęła się bardziej.

- A kiedy ta operacja?

- Nie wiem. Michał przyjdzie po mnie jak sala operacyjna będzie wolna. Ojej, już późno, zaraz psycholog przyjdzie.

- A ile to będzie trwać?

- Szybko minie. Tak jak godzina lekcyjna. 

- Dzięki. A i mam jeszcze jedno pytanie. O której godzinie dokładnie będę mogła wyjść ze szpitala?

- Myślę, że już o 18 wszystkie dokumenty będą gotowe.

- Okej.

- To ja już idę. Powodzenia

- Dziękuję, pa - powiedziała Zuzia.

Hania poszła poszukać Michała. Najpierw wybrała się do pokoju lekarskiego. Nie było tam jej nażeczonego, ale Hania dowiedziała się, że ma on dyżur na sorze. Kiedy tam poszła on rzeczywiście tam był.

- Cześć Michał. Wiesz już o której godzinie będę mieć operację?

- Tak. Sala będzie gotowa za 3 godziny.

- To ja pojadę do domu taksówką i wrócę później.

- Tylko bądź trochę wcześniej, żebyśmy mogli cię przygotować.

- Okej.

- Uważaj na siebie. Pa - powiedział Michał i pocałował Hanie w czoło.



ndinzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz