- Zuzia, co to jest?
- Nic
- Przecież widzę. Jeszcze raz zapytam, co to jest?
- Przewróciłam się przedwczoraj na rowerze. Może Pani już wyjść? Jestem zmęczona.
- Nie wyjdę teraz. Przecież rany są świeże. Co robiłaś w łazience, przed chwilą?
- A co się niby robi w łazience?
-Zuzia, myślisz, że nigdy nie widziałam czegoś takiego? Doskonale wiem co to jest. Tylko powiedz mi, dlaczego to robisz? Dlaczego się tniesz?
- To nie Pani sprawa.
- To moja sprawa, bo jednak jesteś moją pacjentką. Posłuchaj mnie, mam kilka pytań.
-Jest to koniecznę?
- Tak.
- No dobra. - zgodziła się Zuzia
- Cały czas czujesz ból psychiczny. Nie jest on przyjemny, co nie?
- Nie
-No właśnie. Zawsze chcemy zrobić coś, aby ten ból był mniejszy. Próbujemy zająć się czymś inny. Pamiętasz jak bolała cię głowa?
- Tak, pamiętam.
- Dałam Ci wtedy tabletki, które zmniejszyły ból, ale tak naprawdę rana dalej istniała, dalej ją czułaś, chociaż trochę mniej. Tabletka to taka trochę przykrywka. Tak samo jest z ranami na nogach. Pociełaś się, aby skupić się na czymś innym. Nie chciałaś czuć bólu psychicznego, ale cięcie się nie sprawi, że ten ból zniknie. Tak naprawdę, to powiększa twój ból. Nie dość, że czujesz ból psychiczny, to czujesz jeszcze te rany. Jest wiele innych rozwiązań. Warto porozmawiać z psychologiem. Umuwię cię jutro na wizytę.
- Nie ma takiej opcji. Chce pani zrobić ze mnie wariatkę. Po prostu przestanę się ciąć i będzie okej.
- Zuzia, nie będzie okej. To nie o to chodzi. Myślę, że warto porozmawiać o twojej sytuacji rodzinnej z psychologiem. Przecież po wyjściu ze szpitala, będziesz musiała żyć ze swoją mamą.
-Ja nie mam mamy. I nie jestem jej córką. Może mnie urodziła, ale to nie czyni z niej mojej matki.
- Wiem Zuzia. Rozumiem cię. Ona nie musi być twoją matką, ale żyć z nią będziesz musiała jeszcze przez kilka lat. To co? Umówić cię?
- No dobra.
-Dziękuję, że się zgodziłaś. Chcesz, żebym ci opatrzyła te rany? Jest jeszcze szansa, że nie bedzie blizny.
- Tak.
- Postaram się to zrobić jak najdelikatniej. Najpierw zdezynfekuję. Może troche piec.
- Chciałabym, żeby pani była moją mamą. Robi to pani tak delikatnie, i troszczy się Pani o mnie. - Hania uśmiechnęła się do Zuzi.
- Proszę pani, bo...
- mów śmiało
- bo ja się jeszcze pocięłam na drugiej nodze...
- pokaż tą drugą nogę. - powiedziała Hania i odwinęła drugą nogawkę.
- Przepraszam
-Nie musisz przepraszać. Dobrze, że mi powiedziałaś. Plasterków nie będę naklejać. Bez nich szybciej się zagoi. - Powiedziała Hania. W tym momencie do pokoju wszedł Michał.
Haniu, chodź już. Musimy ten gips założyć. Robi się już późno. - powiedział Michał
- To przez nią, tak? - Zapytała Zuzia. Hania popatrzała się na nią nic nie mówiąc.
- Ja bardzo przepraszam za nią. Ona nigdy nikogo nie uderzyła. To moja wina, gdybym jej pozwoliła wejść, nie musiałaby pani jej zatrzymywać i nie doszło by do tego.
-Hej, Zuzia. To nie twoja wina, okej? To ja pierwsza złapałam twoją mamę. Nie musisz się martwić. Nic mi nie jest. Nawet mnie nie boli. - Uspakajała Zuzię Hania.
- Dobrzę, nie będę się tym martwić. Niech pani idzie założyć ten gips, a ja już pójdę spać. Dobranoc.
-Dobranoc Zuziu, miłych snów. - odpowiedziała Hania
- Dobranoc - powiedzał Michał. Gdy wyszli z pokoju Hania powiedziała:
- Nie musiałeś tego mówić przy niej.
- Skąd miałem wiedzieć, że tak zareaguje? Zresztą, każdy normalny by tak nie zareagował.
- Miała prawo tak zareagować. Bardzo dużo przeszła, a w dodatku pocieła się dzisiaj.
-Co? Dlaczego i kiedy?
- Jak poszliśmy opatrzeć moją ranę. Jutro umuwię ją do psychologa. Musiałam jej dzisiaj tłumaczyć, że to zły pomysł. Trochę boję się zostawiać ją samą.
- Nie martw się, przecież są tam pielegniarki. Chodźmy założyć ci ten gips.
- No dobra
- Tak sobię myślę, że chyba to zły pomysł, abyś jutro pracowała. Może weź urlop na dwa tygodnie?
- A co z Zuzią? Kiedy będę się nią zajmować.
- Inny lekarz przejmie twoich pacjentów, a zresztą możesz do niej przyjeżdżać i ją odwiedzać.
- No dobra, a załatwił byś mi ten urlop u dyrektora szpitala?
-Jasnę. Zrobie to jeszcze dzisiaj. Chodźmy ten gips założyć, bo już późno.
------w domu------
- Wyglądam teraz jak mumia.
- Oj nie przesadzaj. Jesteś piękna. - Powiedział Michał.
- Kocham Cię - powiedziała Hania. Lekarze wpatrywali się w siebię. Zbliżali sie powoli do siebię. W końcu ich usta złączyły się. Pocałowali się.
CZYTASZ
ndinz
ActionMa 14 lat. Trafia do szpitala. Ma problemy rodzinne. Chce od nich uciec. Zajmują się nią dwójka lekarzy z Leśnej Góry, którzy odgrywają bardzo ważną rolę w tej powieści. Jaką? Zapraszam do przeczytania.