23

123 5 3
                                    

------ 2h później ------

Do pokoju, w którym przebywali Michał, Hania i Zuzia weszła Halinka z zupą. (Halinka jest taką jakby salową, ale nie sprząta. Jest trochę rąbnięta, ale śmieszna. Lubi dzieci)

- Proszę, tutaj ogórkowa zupka prosto od Halinki dla młodej damy. Bardzo dobra na każdą porę. - Powiedziała i wlała zupę z wielkiego gara do miseczki.

- Nie jestem teraz głodna. - odmówiła Zuzia i nie wzięła miski od Halinki

- Jak to? Od Halinki nie weźmiesz? Tym razem musisz wziąć - namawiała wciąż

- A coś dzisiaj w ogóle jadłaś? - Spytała Hania

- Od kilku dni nic nie bierze ode mnie. - wtrąciła się Halinka

- Zuzia, czy to prawda? - spytała Hania. Zuzia milczała.

- Masz zjeść i nie ma opcji, że nie. - Powiedziała Hania i podała Zuzi miskę wraz z łyżką.

- Musisz jeść. To bardzo ważne, a zwłaszcza w okresie dojrzewania. - powiedział Michał. Zuzia wzięła łyżkę zupy do buzi. Halinka ucieszona wyszła z sali. Po chwili wypluła spowrotem do miski i odstawiła na szafce obok łóżka.

- Dlaczego to wyplułaś? Nie smakuję ci? - Spytała Hania.

- Nie mam zamiaru tego jeść! - krzyknęła i odwróciła się w drugą stronę.

- Zachowujesz się jak pięciolatek. - powiedział Michał

- Mam to w...

- no no no, młoda panno. Tak mówić nie będziesz - przerwał jej Michał.

- Mam 14 lat. Mówię gorsze rzeczy.

- Tak? A nie masz przypadkiem pięciu lat? - powiedział Michał. Zuzia nic nie odpowiedziała.

- Michał, możesz wyjść i tak nie mówić, bo to ty teraz obniżyłeś swój wiek. - powiedziała cicho Hania. Michał posłusznie wyszedł za drzwi. Hania zwróciła się do Zuzi.

- Dlaczego nie chcesz jeść?

- Nie jestem głodna.

- A jadłaś coś dzisiaj?

- No na śniadanie jakąś kanapkę, ale jej nie dokończyłam. Nie miałam ochoty.

- O co chodzi? Czujesz się dobrze?

- Nie wiem. Stresuję się jakoś tą rozprawą. Wiem, że mamy twarde dowody, ale ona może coś wymyśleć i wtedy będę musiała z nią zostać.

- Zuzia. Nie myśl o tym. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.

- A jak mnie zostawicie? Będę musiała do niej wrócić.

- Hej, Zuza. Popatrz na mnie... Nigdy cię nie zostawimy, rozumiesz? Będziemy cię traktować jak rodzoną córkę.

- Tylko tak mówisz, a potem i tak mnie zostawisz. Jestem do niczego. Nie mam nawet żadnych talentów

- Hej, nawet tak nie mów. Każdy ma jakiś talent, tylko nie każdy go jeszcze odkrył.

- To kiedy go niby odkryję?

- Mówiłaś, że ładnie rysujesz. Już masz jeden talent.

- Wcale tak nie mówiłam.

- Ale ja tak uważam. Bardzo podobają mi się twoje rysunki.

- To nie jest talent. Jest wiele osób, które są w tym lepsze ode mnie.

- Wiesz, jeśli będziesz ćwiczyć to kiedyś ty będziesz najlepsza.

- No właśnie. Muszę ćwiczyć. Wiele osób ma talent od razu i nie musi nad nim trenować.

- Uwierz mi, że nikt nie zajdzie daleko jeśli nie będzie ćwiczył. Ja się muszę uczyć na bieżąco. Też wcześniej nikt nie chciał mnie przyjąć. Dopiero jak się więcej pouczyłam trafiłam do Leśnej Góry.

- Ale ja kończę zaraz siódmą klasę, a dalej nie wiem kim chcę zostać w przyszłości.

- Masz jeszcze dużo czasu. Na pewno zdążysz coś sobie wybrać. Może ładnie śpiewasz.

- Nie, strasznie fałszuję.

- To może taniec?

- Raczej nie

- Może lekkoatletyka

- Kiedyś się zastanawiałam. Jest nawet spoko, ale przez ten wypadek raczej nie będę mogła uprawiać sportu.

- Myślę, że będziesz mogła biegać. Twoja noga za miesiąc będzie już normalnie funkcjonować i organizm nie będzie pamiętać, że była wcześniej uszkodzona.

- A jeśli jednak nogą będzie słaba i nie będę mogła osiągnąć wysokich wyników w bieganiu?

- Przecież lekkoatletyka to nie samo bieganie. Jest skok przez płotki lub skok w dal, do którego nie jest potrzebna tylko szybkość ale też skoczność. Tak samo skok o tyczce albo wzwyż. Jest rzut oszczepem lub pchnięcie kulą. Tam trzeba mieć siłę w rękach. Nie koniecznie też musi być lekkoatletyka. Są gry zespołowe np. siatkówka. Tam prawie w ogóle się nie rusza.

- Zdecydowanie wolę lekkoatletykę.

- Jak chcesz to po wyjściu ze szpitala poszukamy dobrego klubu lekkoatletycznego w mieście i zapiszemy, abyś od września mogła już uczęszczać na zajęcia.

- Będzie trzeba się tylko zapisać. Znaleziony klub już mam.

- Szukałaś już kiedyś? - Zapytała zdziwiona Hania

- No... ogólnie... to rok temu chodziłam do tego klubu. Jest najlepszy w mieście...

- Dlaczego już nie chodzisz?

- A nie ważne. Znajdziemy inny klub po prostu.

- Jak chcesz, chociaż myślę, że skoro jest najlepszy w mieście to właśnie do niego powinnaś chodzić. - Zuzia milczała

- Dobrze, kiedy indziej wrócimy do tej rozmowy. Teraz zjedz tą zupę, bo będzie zaraz zimna.

- O boże. Muszę ją jeść?

- Tak.

- Ale... - negocjowała Zuzia

- Nie ma żadnego ale. Nie możesz nic nie jeść. - przerwała szybko Hania i podała jej miskę

- No dobra. Skoro muszę. - Zuzia wzięła od Hani miskę i zaczęła jeść.

ndinzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz