26

114 5 4
                                    

Dzień minął szybko. Michał wieczorem przyszedł do Zuzi, a potem pojechał do domu. Zasnął około godziny 22. Następnego dnia wstał o 6. Umył się, ubrał i zjadł śniadanie. Pojechał do pracy pół godziny szybciej. Koniecznie musiał pogadać z Hanią i ją przeprosić.

Wszedł do pokoju lekarskiego. Znajdowali się tam Alina, Falkowicz, Konica i Jakubek.

- Cześć wszystkim - powiedział Michał bez emocji

- Cześć, a ty co taki nie w sosie?

- Szkoda gadać - odpowiedział i zaczął się ubierać. Chciał zająć czymś czas czekając na Hanie więc postanowił zrobić poranny obchód. Po skończeniu zostało 10 minut do dyżuru Hani, więc powinna być już w pokoju lekarskim. Michał zmierzał w tamtą stronę. Ktoś wyszedł i ruszył przed siebie. Była to Hania przebrana już w strój lekarski.

- Hania! - nie zatrzymywała się. - Hania, chcę porozmawiać!

- Nie mamy o czym - powiedziała i przyspieszyła. Michał zaczął biec. Dogonił ją, złapał za rękę i obrócił do siebie.  Stali bardzo blisko siebie. Prawierze się przytulali.

- Przepraszam cię. Hania, wybacz mi. Ja nie chciałem. - zaczął przepraszać. Hania wyrwała się z pod jego objęcia i poszła dalej. Michał znowu ją złapał i pocałował w usta. Hania już się nie wyrywała. Nie przestawała odwzajemniać miłości. Zrozumiała, że musi w końcu wybaczyć swojemu mężowi, że nie może się dalej na niego obrażać. - też cię przepraszam - dodała po kilku minutach.

- Będę bardziej uważał co mówię. Wiem, że to była moja wina.

- Moja trochę też. Przepraszam.

- Dobrze, że już się pogodziliśmy. Nie mógłbym wytrzymać bez twojego śniadania.

- A ja bym chyba nie wytrzymała gdybym miała codziennie na piechotę wracać do domu. Przedwczoraj czekałam chyba 20 minut aż przyjdziesz i mnie zabierzesz, aż w końcu Julka mnie przygarnęła.

- A... Przepraszam, strasznie mi głupio.

- Nic się nie stało. Tak się zastanawiam... Jak to się stało, że ty mnie przeprosiłeś pierwszy? Myślałam, że to ja będę musiała cię szukać. - zaśmiała się

- To dzięki Zuzi. Przemówiła mi do rozsądku.

- Dobrze, że ją mamy. Nigdy się nie rozstaniemy dzięki niej. Chyba ona będzie zawsze ratować nasz związek.

- Szczerze to wolałbym, żeby nie trzeba było go ratować. - powiedział. Po chwili zbliżyli się do siebie. Ich usta były w odległości jednego centymetra. Po chwili... złączyły się. Całowali się, dopóki nie zadzwonił telefon Michała.

- Przepraszam - powiedział zdenerwowany Michał, bo ktoś przeszkadza mu w cudownej chwili.

- Kto to?

- a, to alarm.

- Po ci on na taką godzinę?

- ustawiłem go sobie, żeby zrobić zastrzyk Zuzi. Bałem się, że zapomnę.

- Rano? Przecież ona dostaje zastrzyki wieczorami.

- Chciałem jej zrobić, ale się uparła, że chcę być przy tobie podczas niego. Bardzo za tobą tęskni. Normalnie bym jej nie mówił, że się pokłóciliśmy, aby jej nie martwić, ale cały czas się o ciebie dopytywała.

- No dobra, to chodźmy do niej. - powiedziała Hania i ruszyła. Michał złapał ją za rękę.

- weź, bo będą się na nas ludzie patrzeć

ndinzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz