Scena.
Tancerka wolnym krokiem wchodzi w światło padające.
Muzyka gra, dzwonki podśpiewują w uszach.
Jej ruchy przyciągają wzrok każdego widza.
Jest główną atrakcją tego wydarzenia.
Podziwu nie brakuje na całej sali.
Skrzypienie podłogi i dziwne świszczenie.
Tancerka potyka się, tłum ucicha.
Podnosi się na nogi, twarze brzydną.
Wiwaty się skończyły, świerszczy kołyszenie.
Taniec nikogo już tu nie poruszy.
Kurtyny zaczynają topnieć jak smoła.
Światła słabną, urywają się z nawiasów.
Ludzie zlewają się z otoczeniem.
Tancerka chudnie, pasożyty znajdują swój dom.
Jęczenie unosi się w powietrzu.
Pomieszczenie staje się gorące i duszne.
Tancerka upada ponownie, nie podnosi się z ziemi.
Wtapia się w płynną podłogę.
Nikt nie wstaje, wszyscy zostają.
Rozpala się ogień wokół nich.
Tłumy w milczeniu płoną, dym zalewa sufity.
Po przedstawieniu pozostał tylko proch.