Kręgosłup zamknięty w kryształowym więzieniu.
Od powiewu nie ma dzwonków, to tylko szelest martywch konczyn.
Wszystko, co spokojne, jest w tego imieniu.
Głowa zaczeka, nim stokroć wyrosną pąki.Nerwy odpoczywają, nie w ich interesie martwić się pogodą.
Ciało ma przetrwać mimo wszystko, co chłód oferuje.
Wyzielenieje, gdy nadejdzie czas i tylko za zgodą.
Przez długi czas tego snu nic nie zepsuje.Bielista kopuła chroni, kształt przykrytej czaszki nadaje.
Jednak nie ma w tym lęku, tylko piękno pory roku.
Wejście do środka tam ciężkim się wydaje.
Lecz po wejściu, nie oprzesz się zimy uroku.