Nie chce skrzywdzić nikogo,
Lecz prześladuje go łata potwora.
Pokierować ich lepszą drogą,
By popychani nie byli po kątach.Dać tyle ile może dobrego od siebie,
Nikt nie rozumie jego intencji.
Zagwarantować im miejsce w niebie,
Uwolnić od świata presji.Uratować przed krzywdą otoczenia,
Pod skrzydła swoje wziąć.
Bohater ten nie będzie miał imienia,
"Tym złym" nazywany wciąż.Doświadczył cierpnienia prawie każdego,
Do wszystkiego już przywykł.
Lecz nie dzieli z innymi bólu swego,
W cieniu zakuty siedzi z nim.Opanowany do najwyższego stopnia,
Nie złamie się przez stres.
Krzywdy nie robi podstawiona noga,
Musi być, jak jest.Od zawsze za sznurki ciągnięty,
Wiódł życie zwykłej marionetki.
Po wszelkich ranach cięty,
Wybacza za innych błędy.Więc dlaczego nikt go nie słucha?
A z płaczem zawsze przychodzi.
Czy to dla nich taka ulga?
Krzywdzić bardziej tego, kto chce ich chronić.