*Penny*
Zaraz z samego rana rozłożyłam matę, by móc w spokoju na niej potrenować. Zadbałam również o nastrojową muzykę, by lepiej mi było walić w manekina. Gdy i on był już przygotowany, przywołałam do ręki Laser Boo, po czym zaczęłam wyprowadzać przeróżne ciosy. Chciałam w ten sposób trochę odreagować, ponieważ przez całą noc po głowie chodziły mi słowa Hackera, a raczej to, że prawie dałam mu się na wszystko namówić. To było strasznie dziwne. Nie wiem, dlaczego chwilowo byłam tak uległa, zupełnie jakbym całkowicie zapomniała, że mam do czynienia ze złoczyńcą. Może to była kwestia faktu, że on sam jest bionikiem... A może... Nie, to bezsensu. Niby jak Hacker miałby dostać się do mojego chipa. To jest niemożliwe. Niemniej jednak Hacker chce mnie u swego boku, więc będę musiała bardzo na niego uważać. Byłam tak zaabsorbowana treningiem oraz własnymi przemyśleniami, że nawet nie zwróciłam uwagi na obserwującego mnie osobnika. Zdałam sobie sprawę z jego obecności dopiero z chwilą, gdy spostrzegłam jego blond czuprynę oraz śmiejące się do mnie czekoladowe tęczówki.
- Henryk, cześć! - swym przywitaniem w miarę skutecznie ukryłam lekkie zmieszanie zaistniałą sytuacją. Jak gdyby nigdy nic podeszłam też do mini odtwarzacza, by go wyłączyć. - Ty nie w szkole?
- Mam zamiar się tam wybrać, ale wpadłem jeszcze po ciebie, chociaż ty w-f już sobie urządziłaś. - stwierdził, omiatając wzrokiem moją mini salę treningową.
- Aa, no bo stwierdziłam, że swój w-f wolę mieć jednak tutaj. - oznajmiłam, z miną niewiniątka podchodząc do dużego pojemnika na kształt beczki po brzegi wypełnionego kijami. Wzięłam jeden z nich do ręki, po czym rzuciłam nim w stronę Henryka. Mimo braku swojej hipermobilności, blondynowi bez najmniejszego trudu udało się przechwycić drewniany przedmiot. By było sprawiedliwie, ja sama ukryłam swój Laser Boo, również zadawalając się drewnianym kijem.
- Jedna runda na rozgrzewkę przed szkołą? - zaproponowałam, tonacją swą dając chłopakowi do zrozumienia, że jego odmowa jest dla mnie wysoce nie do przyjęcia.
- Co dostanę, jeśli z tobą wygram? - musiałam chwilę zastanowić się nad odpowiedzią, gdyż był to pierwszy zakład w moim dotychczasowym życiu. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w czymś takim.
- Yyy, satysfakcję? - bardziej spytałam, niż udzieliłam odpowiedzi, co wywołało parsknięcie śmiechem u blondyna.
- Satysfakcja jest przy okazji. Proponuję, aby przegrany miał za zadanie wykonać jedno polecenie wygranego niezależnie, jakie ono będzie.
- W takim bądź razie szykuj się na porażkę, Niebezpieczny. - po tych słowach stanęłam w pozycji bojowej.
- Rzekła przegrana? - Henryk poszedł w moje ślady i już parę sekund później rozpoczęła się między nami zacięta walka.
*Piper*
Razem z Jasperem i Charlotte kisiliśmy się w aucie, przed Składem Rupieci oczekując na to, aż Henryk wróci tutaj razem z Penny. Echh, powinniśmy byli wysłać tam Jaspera. Wiadomo wszak było, że Henryk zasiedzi się z Penny w kryjówce.
- Ileż może zająć zaciągnięcie bionika do auta? - westchnęłam ociężale, nie mogąc już dłużej znieść pożerającej mnie nudy.
- Powinniśmy po nich zejść. - stwierdziła Charlotte, nie myląc się, jak zawsze.
- Chodźmy wszyscy. - dodał Jasper, odpinając pasy. Bez zbędnego komentarza razem z Charlotte zrobiłyśmy to samo i już po chwili całą trójką znaleźliśmy się w kwaterze Kapitana. Jak się okazało, Penny i Henryka nie było w bazie głównej, więc postanowiliśmy zajrzeć do pokoju dziewczyny. Idąc tak, dobiegły do nas odgłosy walki, więc czym prędzej puściliśmy się biegiem w kierunku naszego miejsca docelowego. Zastaliśmy tam poszukiwanych nastolatków okładających się kijami w akompaniamencie śmiechu owej dwójki.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Matrixx
FanfictionOto nieudane pokolenie nadludzi; mieli być od nas silniejsi, szybsi, mądrzejsi. Mieli stanowić najnowocześniejszą generację ludzkiej rasy... ale zawiedli... Zapomniano o nich. Ich działalność na rzecz obrony świata stała się nielegalna, gdyż zdaniem...