*Hacker*
Byłem zadowolony, gdyż kolejne moje łowy okazały się być sukcesem. Projekt W.I.L.L.O.W zdołał zasilić szeregi mojej armii. Jeszcze tylko dwójka i będę mógł startować z moim planem podboju świata. Drżyj Kapitanie B. Oj masz przed czym. Moją chwilę triumfu przerwało powiadomienie o przypływie bioniki w domu dwóch członków buntowników Trixie Night. Może i nie powinienem być zdziwiony faktem, iż Matrixx nawiedziła domostwo Hartów, pytanie, które jednak mi się nasunęło to, co było tak ważne, by ta zaryzykowała użyciem tam swoich bionicznych zdolności? Dobrze byłoby się temu przyjrzeć nieco bliżej, zanim opracuję plan na zgarnięcie pozostałych projektów.
*Penny*
- Uważam, że powinniśmy to przemyśleć. - oznajmił Henryk, wciąż próbując wejść ze mną w dyskusję, codo pójścia do Milleya i wypytania go o Hackera oraz jego twórcę.
- Już to przemyślałam. - oznajmiłam, wchodząc przez windę do kryjówki Reya.
- Wcale nie. Oboje dobrze wiemy, że działasz impulsywnie. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Proszę cię, prześpijmy się z tym wszystkim. Jutro rano z całą ekipą się do tego wróci. Na razie nie rób niczego głupiego. Milley ci zagraża. Proszę, obiecaj mi, że do niego nie pójdziesz, póki tego nie obgadamy. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób to dla mnie.
- No dobrze, obiecuję ci, że nie zrobię niczego głupiego. - odpuściłam, widząc błaganie w czekoladowych oczach mojego chłopaka. Wiedziałam, że nasza rozmowa z Milley'em jest nieunikniona, ponieważ jak się okazało, ten jest jedyną osobą, która zna tożsamość twórcy Hackera, jednak nie chciałam dawać Henrykowi powodów do zmartwień. Ostatnimi czasy nazbyt często to robię.
*Rey*
- Twittler był u ciebie w domu, a ja nic o tym nie wiem? - spojrzałem pretensjonalnie na Henryka, który wraz z Penny zwołał całą ekipę w kryjówce. Jak oboje twierdzili, mieliśmy do omówienia pewną sprawę. Jak się okazało, nie dość, że dowiedziałem się, iż nasz najbardziej ogarnięty wróg nawiedził wczoraj dom Henryka, to jeszcze nastolatkowie oznajmiają spokojnie, że ten jest ojcem Penny. Od samego początku zarówno ona sama, jak i wtajemniczony we wszystko Ścios ukrywali przed nami ten jakże istotny szczegół. To mi się w głowie zmieścić nie chciało.
- Chciał pogadać z nami na temat Hackera. Podał nam, jak na tacy człowieka, który zna tożsamość jego twórcy.
- Mając do wglądu jego badania nad bioniką, moglibyśmy dezaktywować chipa Hackera nawet stąd i byłoby po problemie. - dodała Penny.
- I mamy mu teraz tak nagle zaufać, ponieważ NAGLE okazuje się, że jest twoim ojcem? - posłałem brunetce wymowne spojrzenie.
- Możesz mi wierzyć, ja też nie do końca mu ufam, ale Hacker robi w Swellview, co mu się żywnie podoba, pogrywając sobie z nami, kiedy my wciąż stoimy w miejscu, wciąż nie wiedząc, jak gościa dorwać. Milley może być naszą jedyną szansą na wsadzenie go za kratki.
- Czekajcie chwilę, Milley? Ten, co podsunął Trixie pomysł na stworzenie grupy buntującej się bionice? - Charlotte była niemniej zaskoczona ową informacją, niż ja sam.
- Wiem, że to dziwnie brzmi, ale jak widać, nasz przykładny obywatel ma jednak swoje za uszami.
- Tym bardziej, jeśli tak jest, Milley nie będzie chciał z nami gadać. Spławi nas, jak zrobił to ostatnio. - zauważyłem, z czym wszyscy chcąc, nie chcąc musieli się zgodzić.
- Chyba, że ja do niego pójdę. - oboje z Henrykiem spojrzeliśmy na Penny, jakby miała nie po kolei w głowie. A racja, ma. W końcu jest bioniczna.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Matrixx
FanfictionOto nieudane pokolenie nadludzi; mieli być od nas silniejsi, szybsi, mądrzejsi. Mieli stanowić najnowocześniejszą generację ludzkiej rasy... ale zawiedli... Zapomniano o nich. Ich działalność na rzecz obrony świata stała się nielegalna, gdyż zdaniem...