21. Ostatni bionik w armii cz.1

84 2 0
                                    

*Penny*

Siedząc w całkowitej ciszy, wszyscy analizowaliśmy w swoich głowach teorie wysnutą przez Charlotte. Milley Hackerem? Czy to było możliwe, by nasz największy wróg przez cały ten czas figurował tuż pod naszymi nosami? Nabrał nas w niemniejszym stopniu, niż Trixie Night... A my mu na to pozwoliliśmy.

- Wybacz Charlotte, ale twoja teoria jest pozbawiona sensu. - jako pierwszy odezwał się Rey.

- Milley to największy przeciwnik bioniki, jaki kiedykolwiek chodził po tym mieście. Niby po co kazał Trixie szukać poparcia swoich poglądów wśród ludzi w Swellview, skoro według ciebie sam jest bionikiem? Wyszedłby na jeszcze większego hipokrytę, niż wcześniej, kiedy to zakładaliśmy, że ten jest twórcą Hackera, a potem potwierdzono nam, że rzeczywiście brał udział w procesie jego tworzenia. Jak dla mnie, to się w ogóle kupy nie trzyma.

- Rey ma rację, Charlotte. Facet, który żekomo jest bioniczny, za pośrednictwem napalonej zawodowo reporterki zbiera grupę ludzi, którzy nienawidzą bioniki? To sensu nie ma nawet jak dla mnie. - wtrącił się Jasper.

- Milley może nienawidzić bioników, mimo że sam zasila ich grono. Jedno drugiego wykluczać nie musi. - zauważył Henryk.

- Bionik nienawidzący bioniki. - nagle mnie olśniło, zaś wszystkie elementy układanki wreszcie zaczęły układać się w logiczną całość. Ale, jeśli mam rację...

- Bionik nienawidzący bioniki. On to planował od początku. - oznajmiłam, strzelając sobie mentalnego face-palma. Jak ja mogłam nie wpaść na to wcześniej?

- Ale co niby planował? - Rey zmarszczył brwi w zapytaniu.

- Stworzyć bionika nienawidzącego bioniki. To jest to. O tym mówił Twittler. Hacker w swej cywilnej postaci skłonił Trixie Night, by zebrała w Swellview grupę ludzi nienawidzących bioniki, tudzież ludzi, którzy po jego ostatecznym zwycięstwie mogą mu się chcieć przeciwstawić. Chciał ich z góry nastraszyć, by wszelkie bunty zdusić, zanim te w ogóle powstaną. Do tego także potrzebna była mu Trixie. To ona ma stanowić przestrogę dla tych, którzy mu się sprzeciwią, stając się... projektem Hejter.

*Siren*

O dziwo, kiedy dotarliśmy do miejskiego ratusza, wszyscy członkowie grupy buntowników nadal tam byli. Chcieliśmy z Jakiem czym prędzej dostać się do Trixie, by ostrzec ją przed oszustwami Milley'a, ale ani jej, ani jego samego nigdzie nie spostrzegliśmy.

- Hej Charlie, gdzie jest Trixie? I co to za zbiegowisko? - wypytaliśmy jednego z członków grupy o interesujące nas szczegóły.

- Profesor Milley prosił ją o zwołanie zebrania awaryjnego. Podobno ma nam coś ważnego do przekazania. - spojrzeliśmy z Jakiem po sobie, obawiając się najgorszego. Wolę nie myśleć, co stanie się z dziewczyną naszego syna, gdy Milley ujawni wszystkim prawdę o jej bionice. My ją zaakceptowaliśmy, ale trudno mi jest przewidzieć, jaka będzie reakcja pozostałych.

*Trixie*

Wyszłam do swoich ludzi, chcąc oficjalnie rozpocząć awaryjne spotkanie, mimo iż wciąż nie znałam jego powodu. Profesor Milley to bez wątpienia najbardziej tajemnicza osoba, jaką spotkałam, ale i tak mam do niego bezgraniczne zaufanie. Gdyby mnie nie wybrał do walki z bionikami, siedziałabym pewnie teraz w ciasnym boksie redakcji i pisała o podwyżkach cen na paliwo, ziewając raz za razem przytłoczona niewyobrażalną nudą.

- Trixie! - nim zdążyłam rozpocząć spotkanie, podeszło do mnie dwoje prężnie działających w mojej grupie ludzi.

- Siren, Jake. Wspaniale, że dotarliście. Już niebawem sam profesor Milley wyjaśni nam szczegóły planu na zlikwidowanie tej bionicznej plagi. - byłam ogromnie podekscytowana całym tym przedsięwzięciem. Czułam w ustach smak zwycięstwa i nic, ani nikt nie miał prawa mi go odebrać.

Niebezpieczny Henryk : MatrixxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz