-Powiedz mi, jak długo uciekasz już?- spytałam podczas naszego spaceru. Szliśmy poboczem duskwood, obok była rzeka A za nią las. My jednak szliśmy jakimś parkiem.
-Zanim mnie złapali uciekałem 4 lata. Te kolejne 3 lata raczej nie mogę wliczyć. Ale niedługo będę miał na koncie 5 lat.
-Nie możesz jakoś pójść z nimi na ugodę? No wiesz, jakoś się z nimi dogadać żebyś mógł normalnie żyć.
-Mógłbym spróbować, ale ciężko byłoby to dogadać. Nie mam też dla nich dobrego powodu.- skimnęłam głową rozumiejąc wszystko.
-Takie życie na pewno nie było łatwe.- spojrzałam na niego.
-Nie było, gdy Ciebie poznałem na początku dalej nie było, może nawet było znacznie gorzej. Walczenie z tymi wszystkimi uczuciami. Walczyłem z czymś czego nie zaznałem tak dawno. Nie mogłem się skupić i to czasem omal mnie nie doprowadziło do zguby.- uśmiechnął się.- Jednak w ten jeden dzień gdy wróciłem po to aby Ciebie nie namieżyli, zdałem sobie wtedy sprawę z tego że chyba nie chce i nie mam siły walczyć z tym dalej. Nie puściłem tego łatwo. Stopniowo się poddawałem aż w końcu skończyłem z walką. Wtedy moje ucieczki stały się znacznie łatwiejsze niż zawsze. Miałem motywację, wiedziałem że nie uciekam dla siebie bo nie chce aby mnie złapali. Uciekałem dla Ciebie, abyśmy kiedyś mogli się spotkać. Abym dał radę do Ciebie napisać następnego dnia. Byłaś moim powodem do kontynuowania tego co mnie już męczyło. Takie ucieczki, samotność, to staje się męczące i powoli tracisz ochoty, jednak gdy masz dla kogo to robić od razu masz więcej sił.- spojrzał na mnie.- Na początku spowodowałaś że omal mnie nie złapali. Każdą moja ucieczka była trudna bo nie umiałem się skupić. Winiłem Ciebie za to. Ale nie widziałem że wina leży po mojej stronie. Że to ja powinienem przestać walczyć, ty tylko wprowadziłaś słońce na moją ciemną droge.- uśmiechnęłam się na to. Poczułam nawet jak moje policzki robią się trochę ciepłe.- Ale tym wszystkim omal Ciebie nie zabiłem.- po moim ciele przeszły dreszcze gdy wspomniał o zabijaniu.
-Dlaczego? Nie rozumiem.
-Pozwoliłem im na złapanie mnie. Sama mówiłaś że czasem miałaś te myśli.- spojrzał na mnie.- Gdybym nie pozwolił się omotać nie doszło by do tego, i nie musiałabyś tyle cierpieć.- stanął w miejscu co ja również zrobiłam.- Mówiłam że nie potrafię ci dać takiego życia jak inni mogą. Ze mną będziesz musiała uciekać, nie ważne jaki czas to będzie. Nie będziemy mogli być w jednym miejscu długo. Czasem może być niebezpiecznie. Nie wiesz ile razy starałem się wystraszyć Ciebie tym, albo zniechęcić takim życiem. Jednak to nic nie dało. Dalej tego chcesz. Nie rozumiem twojej decyzji.
Uśmiechnęłam się szczerze do niego.
-Nie robię tego ze względu na życie tylko na Ciebie. Podejme się takiego życia bo chce być przy tobie. Inne po prostu nie da mi tego czego chce, czyli Ciebie. A z czasem się coś wymyśli. Sama też nie mam nic do stracenia.
-Mogłabyś mieć dom, spokojnie chodzić do pracy, nie bać się o jutro, spotkać sie kiedy chcesz z przyjaciółmi. A ze mną nie będziesz tego miała. Nie poczujesz ciepła domowego. Bo zostanie w jednym miejscu będzie dla nas niebezpieczne.
-Jake, ale to już i tak nie ma znaczenia. Oni wiedzą, że mnie kochasz.- przyznałam.- Gdybym miała teraz zostać sama oni w końcu mnie znajdą i wykorzystają aby zwabić Ciebie. Będą wiedzieli że jak mnie złapią to ty się poddasz, prawda?
Jake spuścił głowę. Nastała chwila ciszy.
-Prawda.
-Dlatego już i tak nie mam wyboru. Ale to nic, chce być z Tobą. Zdecydowałam, i nie próbuj proszę zmienić mojego zdania. Bo wiesz że tego nie zdołasz zrobić.- Spojrzał na mnie.
-Dobrze, jednak jeśli kiedyś...będziesz chciała odejść. Pomogę Ci w tym.
-Przestań, nie mów tak.
-Chce tylko powiedzieć.
Zaczęliśmy iść dalej. Nasz temat wrócił w normalną stronę. Zaczynało się powoli ściemniać jednak my dalej szliśmy ulicami Duskwood rozmawiając w najlepsze.
W końcu doszliśmy do wrót nadzieji. Byliśmy dość daleko od domu ponieważ dom znajdował się po drugiej stronie miasta.
-To straszne że w tym mieście życie wygląda tak że ktoś umrze A oni udają jakby nic się nie stało.
-Tak, to jest ciężkie. Osobiście chyba nie wytrzymałbym tutaj. Po mieście grasuje porywacz lub morderca jednak policja nic nie powie.
-Tak, nie wiem dlaczego resztą jeszcze tutaj mieszka. Ja bym dawno się stąd wyniosła.
Zaczęłam się rozglądać, zrobiło się już dość ciemno.
-Wracamy?- spytałam.
-Jeszcze nie.- odpowiedzial od razu. Zmarszczyłam brwi.- Nie wyciągnąłem Ciebie z domu po to aby się tylko przejść.- złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć.
Szliśmy tak dobre 10 minut.
-Powiesz mi gdzie idziemy?- spytałam niecierpliwiąc się.
Niebiesko oki nic nie odpowiedział.
Pociągnął mnie jeszcze kawałek aż nagle znaleźliśmy się przy chińskiej restauracji. Spojrzałam na niego zszokowana.
-Nie.- powiedziałam patrząc to na niego to na restauracje.
-Tak.- odpowiedział, dalej trzymając mnie za rękę weszliśmy do środka. Zajęliśmy stolik który jak się okazało był już zajęty dla nas.
-Jak bardzo bezpiecznie tu jest żeby spokojnie jeść?- spytałam chłopaka. Ten ściągnął maske i położył ja na boku stolika.
-Nie wiem. Nie dbam o to teraz. Najważniejszy jest dla mnie twój uśmiech. Obiecałem że Ciebie zabiorę do tej restauracji jak się spotkamy.
Spojrzałam na niego podejrzliwie na co ten westchnął.
-No dobrze, gdyby było niebezpieczne to bym Ciebie tutaj nie zabrał. Nie narażałbym Ciebie na niepotrzebne niebezpieczeństwo.- uśmiechnął się. Po chwili przyszedł kelner który podał nam kartę i odszedł. Zaczęłam przeglądać menu, ceny tych dań nie były jakoś specjalnie tanie.
-Jake, to nie jest specjalnie tanie.- upomniałam go. Ten spojrzał na mnie z politowaniem po czym się uśmiechnął.
-Na Ciebie nigdy bym nie szczędził pieniędzy.- pokiwał głową na boki.- Zwłaszcza że pieniędzy na prawdę mi nie brakuje.- dodał.
Postanowiłam się z nim nie sprzeczać, to była ostatnia rzecz której chciałam.
Poczekaliśmy chwilę po czym zamowilismy jedzenie.
Do czasu zrobienia zajęliśmy się rozmową którą sie nie kończyła. Jedzenie okazało się tak smaczne jak sobie to zawsze wyobrażałam jeszcze zanim to wszystko się skończyło. Szczerze nigdy nie sądziłam że na prawdę zabierze mnie tutaj. Myślałem że zapomniał o tym.
Czas minął nam na prawdę przyjemnie. Rozmawialiśmy na różne tematy, śmialiśmy się, czasem zdarzyło się nam podbierać sobie nawzajem jedzenie. Po około 2 godzinach spędzonych w restauracji, Jake zapłacił po czym wróciliśmy do domu.
CZYTASZ
The End.../Jake Duskwood
FanfictionFanfik jest moją teorią którą zostanie przeobrazona w opowieść, historię. Teoria wzięła się z ostatnich części końcówki 10 odcinka które wam oczywiście pokaże w pierwszym rozdziale zanim zacznę opowieść. Dlatego serdecznie zapraszam Was. ⚠️Okładka n...