Zaparkowałam przed komisariatem, znów przypomniał mi się moment gdy przybyłam tu ostatni.
Za bardzo wspominam tamte czasy mimo że wiem coś co mi pozwala spowrotem normalnie żyć.
Weszłam do budynku, spojrzenie innych od razu skierowało się na mnie. Wiedziałam że mnie znają, wiedzą kim jestem.
Podeszłam do blatu jednak nie musiałam nic mówić.
-Pan Bloomgate czeka na panią.
-Dziekuje.- powiedział po czym ruszyłam do jego biura.
Stanęłam przed drzwiami, chwilę odczekałam, nie wiedziałam po co musiałam tu przyjechać i czego chciał. Zapukałam do drzwi, po chwili otrzymałam i odpowiedź.
Weszłam do gabinetu A tam zastałam Alana który właśnie wstawał. Nie zdziwiłam się gdy na jego biurku zobaczyłam 2 kubki.
Przywitałam się z nim po czym usiadłam po drugiej stronie mebla.
-Domyślam się że nie będziesz chciała abym owijał w bawełnę.- zaśmiał się co również mi się udzieliło.
-Tak, gdybyś mógł.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ostatnio dostaliśmy zgłoszenie.- powiedział wyciągając dokument z szuflady. Podał mi teczkę.- Dziewczyna, 16 lat. Rodzice uważają że uciekła jednak zdajemy sobie sprawę że za tym jest coś więcej.
Otworzyłam teczkę i zaczęłam przeglądać dokumenty.
Dziewczyna była dość znajoma.
-Co to ma związek ze mną?- zapytałam licząc że nie powie tego o czym myślę.
-Chciałbym Ciebie prosić o pomoc.
-Alan, ja nie mogę tu zostać na dłużej. Muszę wyjechać.
-Prosze chociaż o pomoc taka jaką uzyskali twoi przyjaciele.- poprosił.
-Ale, wiesz dobrze że bez...Nie jestem w ogóle potrzebna. Tylko z nim miałam jakieś szanse im pomóc. On większość rzeczy dla mnie dał abym miała jakąś szansę w poszukiwaniu jakiegoś tropu.
-Ivy, nie przeceniaj się. Sama mówiłaś że na jakiś czas straciłaś jego pomoc.
-To nie ma znaczenia Alan. Bez niego nic nie zdziałam.- powiedziałam wstając.
-Ivy, proszę żebyś chociaż to przemyślała.- spojrzał prosząco. Westchnęłam.
-Pomyślę.- odpowiedziałam.- Czy to wszystko?
-Tak.- skimnęłam głową, pożegnałam się po czym wyszłam z komisariatu. Wsiadlam do samochodu po czym oparłam głowę na oparciu od siedzenia. Nagle usłyszałam hałas z telefonu. Spojrzałam na niego.
-Te spotkanie przebiegło znacznie szybciej niż myślałem.- usłyszałam głos Jake'a.
-Tak, masz rację.- powiedziałam zrezygnowana.
-Ivy, decyzja zależy od Ciebie. A fakt że ja Ci pomagałem to tylko mały szczegół, sama do wszystkiego doszłaś z drobną pomocą z mojej strony.- powiedział.
-Jake, zaraz będę, wtedy pogadamy.- powiedziałam, chłopak już więcej się nie odzywał. Wróciłam do domu. Zaparkowałam auto na podwórku po czym weszłam do domu.
Na kanapie zobaczyłam Jake'a, miał laptop na kolanach i coś robił na nim. Gdy tylko mnie zobaczył odstawił go na stolik.
-Ivy.- powiedział z powagą. Usiadłam obok niego na kanapie.
-Jake, wiesz dobrze że bez twojej pomocy nie zdziałałabym kompletnie nic. Dobrze o tym wiesz a i tak mówisz że to ja większość zrobiłam.
-Bo tak było Ivy. Byłaś tam z nimi praktycznie 24h na dobę gdy ja w tym samym czasie się chowałem lub uciekałem.
-Dobrze, ale ty musiałeś to zrobić. A pomagałeś bo chciałeś odnaleźć swoją siostrę. A teraz? Nie powiesz mi że tu zostaniemy na dłużej. Dobrze wiem że nasz pobyt tutaj się skończy. Prawda?- spytałam.
-Póki jesteśmy tutaj bezpieczni, zostaniemy.
-Jake.
-To jest twoja decyzja. A ja mogę ci pomóc.
-Nie Jake, przyjęcie tego to głupota. Poza tym, co to za bzdura. Poprosić mnie o takie coś mimo że nie jestem w policji?- zaśmiałam się nerwowo.
-Alan wie co zrobiłaś, wie że możesz pomóc. Ale to czy tak się stanie zależy tylko od Ciebie. Więc powinnaś to najpierw przemyśleć zanim zdecydujesz. Nie tak jak z kopalnią.
Wstałam i spojrzałam zszokowana na czarno włosego.
-Gdybym zgodziła się pojechać nic by się nie stało. Hannah byłaby bezpieczna, Richy byłby dalej tutaj tyle że pewnie w więzieniu. A Ty nie zostałbyś złapany!
-Ale nie udałaś się tam, nie wiedzieliśmy co się będzie działo. To było zbyt duże ryzyko.- powiedział spokojnie siedząc dalej na kanapie.
- To jest nie sprawiedliwe.- powiedziałam po czym odeszłam kawałek. W moich oczach znów zbierały się łzy.- Nie pozwoliłeś mi jechać tam. Bo było to dla mnie zbyt duże ryzyko. Myślałeś że on chciał mnie zabić..- opuściła głowę.- Chciałam tam jechać dla Ciebie, aby uratować Hannah. Aby w końcu to zakończyć. Jednak zostałam.- obrocilam się do niego przodem.- Nas nie dotyczyły te same prawa. Pojechałeś tam. Nie liczyłeś się z moim zdaniem. Nie ważne ile więcej procent szans miał twój plan od mojego. Przez 3 lata tkwiłam w pustce z myślą że nie żyjesz. Myślałam że byłeś jeszcze w tym samym miejscu gdzie były te papiery gdzie wszystko się spaliło.
Jake wstał i podszedł do mnie, jego wzrok który skierował na mnie spowodował że się kompletnie rozplakalam. Chłopak przybliżył mnie do siebie po czym przytulił. Tak mocno że sama bym nie dała rady się uwolnić z jego uścisku.
-Wiem że sprawiłem Ci przykrość nie dając tobie tych samych praw. Ale po prostu straciłam tyle w życiu, nie pozwoliłbym zginąć jeszcze jednej osobie którą kocham. Walczyłem na prawdę długo z tym co ze mną robiłaś. Próbowałem walczyć, aby odejście nie było ciężkie. Aby móc odejść. To co ze mną robiłaś doprowadzało mnie do szału. Nie mogłem się skupić na niczym przez ten cały czas bo za każdym razem moje myśli szły w twoją stronę. Zalewałaś mi głowę. Często chciałem przerwać dochodzenie aby z Tobą normalnie porozmawiać. Tak bardzo tego chciałem. W końcu, gdy omal moi prześladowcy Ciebie nie namieżyli, dotarło do mnie że jesteś ważna. Najważniejsza.- powiedział, jego słowa sprawiały że czułam spokój.- Z czasem przestawałem z tym walczyć. Pokochałem każdą sekundę spędzoną z Tobą na pisaniu. To wszystko sprawiło że stałaś się priorytetem. I mimo naszej odległości nie pozwoliłbym nikomu Ciebie tknąć. Bo gdyby byłaby potrzeba pojawiłbym się u Ciebie. Nie ważne co by mnie to kosztowało. To się nie zmieniło. Oddałbym dla Ciebie i za Ciebie wszystko co mam. Nawet własne życie.- moje serce zaczęło się wręcz rozpływać. Czułam jak szczere były jego słowa. Nigdy nie liczyłam że dostanę od kogoś taka miłość jaką dostaje od niego.
-Wydaje mi się że twój powrót mnie uratował.- powiedziałam, Jake odsunął się kawałek aby spojrzeć na mnie.- Nie potrafiłam tak żyć. Po prostu chciałam się poddać. Jednak ty pojawiłeś się w ostatniej chwili.

CZYTASZ
The End.../Jake Duskwood
Fiksi PenggemarFanfik jest moją teorią którą zostanie przeobrazona w opowieść, historię. Teoria wzięła się z ostatnich części końcówki 10 odcinka które wam oczywiście pokaże w pierwszym rozdziale zanim zacznę opowieść. Dlatego serdecznie zapraszam Was. ⚠️Okładka n...