20.

644 35 6
                                    

(Od razu chce uprzedzić że dalszy ciąg historii może nie mieć sensu w żadnym stopniu. Ponieważ może się nie zgadzać z tym jak na prawdę mogło by to biec. Sam powód tego co się będzie działo będzie dość głupi. Więc proszę o dystans.)

Ubrałam się w elegancki strój. Elegancki trzeba rozumieć przez białą koszulę, rurki, buty na grubym lecz nie wysokim korku, oraz marynarka.

Złapałam za swoją teczkę. Wzięłam swoją torebkę w której miałam telefon, klucze do domu oraz kluczyki.

Wyszłam z domu, gdy zamykałam drzwi usłyszałam za sobą kobiecy głos.

-Przepraszam, Czy ty jesteś Ivy Save?- obróciłam się przodem do kobiety. Jej podobieństwo wręcz uderzyło mnie od razu. Moja oczy rozszerzyły się.

-Czy pani jest..mamą Jake'a?- spytałam na co kobieta skimnęła głową uśmiechając się. Zasłoniłam ręką buzie.- Jake jest do pani na prawdę podobny, urodę ma po pani.- uśmiechnęłam się. Podeszłam do niej i ba powitanie ją przytuliłam. Od kobiety dawało bardzo mocno wyczuwalną pozytywną energią. Kobieta miałam tak samo kruczo czarne włosy jak Jake, tak samo oczy.

-Bardzo mi miło w końcu poznać dziewczynę Jake'a. Gdy raz do mnie przyjechał, po ponad 5 latach nieobecności w moim życiu, opowiedział mi o tobie, bardzo dużo.- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, moje policzki momentalnie się zaczerwieniły.- Wiem że mój syn zrobił coś za co go ścigali, jednak jestem ci wdzięczna że chcesz go z tego wyciągnąć.

-Tak, Jake nie jednokrotnie uratował mi życie oraz pomógł mi. Czas abym w końcu mu się odwdzięczyła. Mam nadzieję że uda mi się wygrać to czego chce. Jeśli nie, spróbuje przynajmniej aby poszli na ugodę z jakimiś warunkami.- podrapałam się po karku.

-Bardzo mocno w to wierzę, skarbie. Mam nadzieję że Ci się uda. Tylko ty masz szansę go uwolnić.

Spojrzałam na auto.

-Czy pani również idzie na sprawę?- spytałam widząc jak jest ubrana. Kobieta skimnęła głową.- Chce pani ze mną pojechać? To dość długa droga stąd.

-Jesli to nie będzie oczywiście problem.- pomachałam głową na boki.

-Nie będzie, naprawdę.- uśmiechnęłam sie. Kobieta wsiadlam na miejsce pasażera A ja na kierowcy. Ruszyłam w stronę sądu.

Wraz z mamą Jake'a pogadałyśmy na różne tematy podczas drogi.

Będąc na miejscu, wysiadłyśmy i razem udałyśmy się do sali w której miała się odbyć sprawa.

Ochrona otworzyła drzwi, wzrok każdego w sali wlepił się na nas. Jednak ja poszukiwałam tych jednych niebieskich oczu.

Gdy w końcu je znalazłam moje serce zaczęło bić szybciej. Widziałam radość oraz zszokowanie w jego oczach na mój widok oraz też jego matki u mojego boku.

Wskazałam jej miejsce niedaleko za nami. Po czym sama poszłam do miejsca gdzie siedział Jake.

Mimo moich korków wciąż byłam znacznie niższa niż niebieskooki.

The End.../Jake DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz