Kiedy kobieta przy jego drzwiach – kobieta z zakrwawioną peleryną-niewidką, taką samą jak ma Potter – nie odpowiada od razu, Severus zmienia ton głosu na niski i niebezpieczny.
- Zapytałem kim jesteś.
– Helena Greene – odpowiada wreszcie Granger wpatrując się w niego, jakby próbowała zapamiętać jego rysy. - Mogę wszystko wyjaśnić, jeśli pozwolisz mi wejść.
Severus krzyżuje ramiona.
- A dlaczego miałbym to zrobić?
– Proszę, profesorze Snape. To ważne i nie możemy tutaj o tym rozmawiać. Chodzi o – zaczyna, po czym waha się, jakby zmieniała zdanie odnośnie tego, co powiedzieć. – Chodzi o Czarnego Pana.
Severus waha się na tyle długo, że Hermiona mogłaby spokojnie zacząć się wiercić, ale tego nie robi. Po prostu patrzy na niego, ani trochę nie onieśmielona. Snape korzysta więc z okazji, by ją przestudiować. Na ogół pamięta twarze, ponieważ szpiedzy, którzy nie są spostrzegawczy, nie żyją zbyt długo. Szczególnie pamięta twarze atrakcyjnych, dostosowanych do jego wieku kobiet, bo w swojej pracy spotyka ich tak niewiele.
Jej wygląd jest znajomy, a jednak nie do końca. Rozpoznanie wydaje się być poza jego zasięgiem. To doprowadza go do szału. Jej wyraz twarzy się zmienia i przez ułamek sekundy wygląda na zniecierpliwioną.
Mężczyzna wzdycha przesadnie, by wyrazić swoją irytację, ale odsuwa się na bok, żeby kobieta mogła wejść. Robi to, rozglądając się po jego pokojach z otwartą ciekawością. Severus posyła jej swoje surowe spojrzenie i warczy:
- Słucham opowieści.
- W porządku... wiem, że to zabrzmi szaleńczo...
- Nigdy nie jest to obiecujący początek.
– Chyba nie – przyznaje Hermiona. Wyciąga Zmieniacz Czasu spod bluzki. - Czy wiesz co to jest?
Nie zaszczyca jej odpowiedzią. Czy ta kretynka myśli, że on jest imbecylem?
– Cóż – mówi. - Zmieniacze Czasu, które znasz, mogą cofnąć osobę w czasie tylko o kilka godzin, ale Departament Tajemnic zmodyfikował je tak, aby można się było cofnąć nawet o dziewięć lat w przeszłość.
- Nigdy nic o tym nie słyszałem. Nie wierzę też, że to możliwe.
To co powiedział to oczywiście nieprawda, ponieważ bycie czarodziejem oznacza akceptację faktu, że wiele rzeczy, które wydają się niemożliwe, jest w rzeczywistości całkiem możliwe, ale Snape chce utrzymać ją w defensywie.
- Jest to możliwe i dokonali tego - marszczy brwi i przygryza wargę. - A raczej zrobią to. Czasowniki stają się nieco mylące.
– Zrobili czy zrobią, panno Greene?
– Właściwie to jedno i drugie.
- Przypuszczam, że to jest ta część, w której mówisz mi, że przyjechałaś tu z rzeczywistości za dziewięć lat...
- Nie. Tylko siedem.
– No cóż, w takim razie – szydzi Snape – oczywiście, że ci wierzę.
– Twoje przyszłe ja powiedziało mi kilka rzeczy, które tylko on... ty będziesz wiedział.
Krzyżuje ramiona i spogląda na nią swoim budzącym grozę nosem.
- Jak na przykład?
- Kiedy byłeś małym chłopcem, osobą, którą kochałeś bardziej niż kogokolwiek innego, była twoja babcia.
- Wiele dzieci kocha swoje babcie, panno Greene.
- Nazywała się Becky Snape i zmarła, gdy miałeś sześć lat - kontynuowała Hermiona.
CZYTASZ
HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)
AdventureRiddle nie żyje, ale zabrał ze sobą większość ukochanych dla Hermiony Granger osób. Dziewczyna żyje automatycznie, bez sensu istnienia, po prostu unosi się z dnia na dzień w ponurej, powojennej egzystencji. Przypadkowy komentarz pod portretem Dumble...