Gotowy eliksir jest tak gęsty i ciemny, jak krew, którą dodali. Leży na biurku Hermiony, gdy ta czeka na Harry'ego, ubrana na Bal Bożonarodzeniowy, który zaczyna się za niecałą godzinę.
– Chciała pani mnie widzieć, pani profesor? mówi Harry, pojawiając się w drzwiach jej biura.
– Dziękuję za przybycie, panie Potter - to bardzo drażniące nazywać go inaczej niż jego własnym imieniem. - Mam coś, co może pomóc w twoich bólach głowy.
– Wiesz o nich?
– Tak, i wiem, dlaczego je masz.
– To ma związek z moją blizną.
- Tak.
– Z... Voldemortem.
- Tak - przytakuje podając mu eliksir. - To je powstrzyma.
- Jak często musiałbym to brać?
- Tylko ten jeden raz.
Przygląda się butelce, po czym podnosi na nią wzrok.
- Uwarzyła to pani?
— Tak — mówi, żałując, że Harry nie będzie wiedział, że Severus mu pomógł, ale Severus pomyślał, że to sprawi, że chłopiec będzie mniej skłonny przyjąć to bez dalszego przesłuchania jej lub dopytywania Dumbledor'a.
Waha się przez chwilę, ale połyka eliksir, a Hermiona patrzy, jak jego blizna zanika, stając się bladą srebrzystą nicią starej kontuzji. Wyczarowuje lustro i podaje mu je. Na jego twarzy pojawia się zdziwienie, gdy wpatruje się w siebie.
- Czuję to – mówi. - A raczej nie czuję tego.
– Bolało, zanim wziąłeś eliksir?
- Nie. Nawet nie byłem tego świadomy. Ale teraz, kiedy zniknęło — cokolwiek to jest — czuję się inaczej.
- Lepiej?
- Tak. Absolutnie lepiej – mówi Harry. - Skąd wiedziałaś?
– Studiuję czarną magię, pamiętasz?
– prawda – mówi, wstając. – No cóż, dziękuję, pani profesor.
– Nie ma za co, panie Potter.
Po jego wyjściu Granger otwiera drzwi z biura do swojego salonu. Severus na nią czeka z takim samym wyrazem zdziwienia na twarzy, jaki miał Harry. Spogląda na swoje lewe ramię. Podwinął rękaw, by pokazać, co zostało z Mrocznego Znaku - bladoszary cień tego, co było zaledwie kilka minut wcześniej.
- Harry powiedział, że czuł, kiedy już zniknęło – mówi Hermiona – i że poczuł się inaczej. A ty?
- Tak.
– Zrobiliśmy to, Severusie. Naprawdę to zrobiliśmy.
– Zrobiliśmy – mówi. "Jestem wolny. Wiesz, nigdy nie myślałem, że będę.
- Wiem. Chodź tu - wyciąga ręce i owija je wokół jej, kiedy jest już blisko. – Uwolniłaś mnie, Hermiono.
- Co zrobisz teraz, kiedy jesteś wolny?
- Nie mam pojęcia. Nigdy nie odważyłem się robić planów.
- Nigdy nie odważyłeś się mieć nadziei?
– Tak – mówi. - A ty? Kiedy wrócisz?
- Jak mam planować, skoro nie mam pojęcia do jakiego świata wracam - trzyma go mocniej, gdy kontynuuje. - Nie chcę wracać.
– Nie musisz tego wieczoru. Dziś wieczorem musisz opiekować się zamkiem pełnym hormonów nastolatków i powstrzymać poczęcie małych czarownic i czarodziejów w ogrodzie różanym. Podaje jej ramię i mówi swoim najbardziej jedwabistym głosem Lucjusza:
CZYTASZ
HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)
AdventureRiddle nie żyje, ale zabrał ze sobą większość ukochanych dla Hermiony Granger osób. Dziewczyna żyje automatycznie, bez sensu istnienia, po prostu unosi się z dnia na dzień w ponurej, powojennej egzystencji. Przypadkowy komentarz pod portretem Dumble...