To surrealistyczne, kiedy Gryfoni i Ślizgoni z czwartego roku wchodzą do jej klasy. Wszystkie te dzieciaki są dorosłe lub martwe w jej świecie. Kiedy Harry, Ron i jej młodsze ja wchodzą, Hermiona koncentruje się na zachowaniu neutralnych rysów twarzy.
Przedstawiając się i wołając każdego z nich, rzekomo po to, by wiedzieć, kto jest kim, demonstruje urok Protego i każe im się połączyć. Jeden uczeń z pary rzuca tarczę, a drugi wysyła łagodne klątwy. Zrobiła to z własnymi czwartymi klasami wcześniej w tym roku, ale Barty Crouch zbyt dobrze się bawił Imperiusem na pająkach, aby nadążyć za programem nauczania.
Wszyscy są sparowani z członkami swojego własnego Domu, zauważa Granger, gdy spaceruje i obserwuje uczniów. Mówi parom, aby zamieniły się, wskazuje kto broni, a kto atakuje, a następnie powstrzymuje ich, aby ponownie zademonstrować zaklęcie, wskazując na rzeczy, które niektórzy z nich robili źle.
- Zmienimy pary i zrobimy to jeszcze raz - mówi. - Greengrass i Finnegan, Weasley i Nott, Bullstrode i Brown. Grymaszą, ponieważ widzą, że łączy ich w pary z członkami rywalizujących Domów, jednak nie mają wyjścia. - Patil i Crabbe, Zabini i Potter, Thomas i Goyle, Malfoy i Granger. Czy to wszyscy? - rozgląda się. Nie miała zamiaru łączyć Neville'a z tą flądrą, ale teraz nie może już temu zaradzić. - Longbottom i Parkinson.
Każe im na zmianę atakować i bronić się przez kilka rund, po czym mówi: - W porządku, teraz będziecie atakować i bronić się w tym samym czasie. Rzuć tarczę i utrzymuj ją, próbując rzucić klątwę na przeciwnika - j to o wiele trudniejsze i w klasie rozlegają się sfrustrowane okrzyki łagodnego bólu.
- Stop. Nott i Weasley, proszę tutaj – mówi. - Nie wszyscy z was są wyrównani umiejętnościami z przeciwnikami, ale z tego, co widzę, ci dwaj są. Panowie, chrońcie się i atakujcie, proszę. Nott i Weasley rozpoczynają, a klasa patrzy. Hermiona zatrzymuje ich kilka razy, aby poprawić coś, co jedno lub drugie robi nie tak jak trzeba, a następnie każe im kontynuować, aż oboje dostają lekkiej zadyszki.
– Dobra robota – mówi. – Malfoy i Granger, wasza kolej.
Patrzy, jak jej młodsze ja pojedynkuje się z nastoletnim Malfoyem, który jej nienawidzi. Za jego klątwami jest więcej energii niż u Notta czy Rona, ale jej młodsze ja daje tak dobre odpowiedzi, jak tylko może.
- Dobrze - mówi wiedźma, powstrzymując ich, zanim ktokolwiek zostanie zraniony.
Woła po kolei każdą parę, nazywając kilka z nich niewłaściwym imieniem lub wahając się, zanim zrobi to dobrze, aby nie zastanawiały się, skąd od razu zna wszystkie ich imiona.
Po tym, jak wszyscy mieli swoje 5 minut, mówi: - W prawdziwej bitwie możesz mieć przewagę liczebną. Crabbe i Patil, oboje zaatakujecie mnie, gdy będę się broniła. Tak robią i okazuje się, że z łatwością daje im radę. — Potter, przyłącz się - teraz musi pracować. - Zabini, ty też - dodaje oddychając teraz mocniej, a jej czoło wilgotnieje. – Dobrze – mówi, powstrzymując ich. - Czy jacyś ochotnicy chcą tego spróbować?
– Przeciw czterem? - pyta Harry.
– Na początek przeciwko dwóm.
Unosi się kilka rąk, wszystkie Gryffindoru, łącznie z młodą Hermioną. Naturalnie.
– Thomas – mówi. - Longbottom i Parkinson do ataku.
Koniec tej rozgrywki nastąpił w mgnieniu oka, biedny Dean kuli się, gdy uderza go atak zaklęć.
– Trudniej w ten sposób, prawda? - pyta Hermiona.
– Bogowie, tak – sapie Dean.
Każe innym ochotnikom spróbować i zgodnie z oczekiwaniami Harry i jej młodsze ja powstrzymują atak dłużej niż ktokolwiek inny.
CZYTASZ
HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)
AdventureRiddle nie żyje, ale zabrał ze sobą większość ukochanych dla Hermiony Granger osób. Dziewczyna żyje automatycznie, bez sensu istnienia, po prostu unosi się z dnia na dzień w ponurej, powojennej egzystencji. Przypadkowy komentarz pod portretem Dumble...