Przez jakiś czas Kornwalia jest domem. Po początkowym oporze, John Granger niechętnie zgadza się z naleganiem Hermiony, że cała sprawa „z tym dupkiem" była nieporozumieniem, a Severus nie jest w rzeczywistości większym złoczyńcą niż Czarny Pan. Hermiona przekonuje, że wakacje będą cholernie niezręczne, jeśli jej ojciec w końcu nie ochłonie, więc opamiętał się – nie ze względu na jej argumenty, ale dlatego, że nigdy nie może długo odmawiać swojej ukochanej dziewczynce niczego. I tak Hermiona i Severus zostają w Kornwalii, dopóki planowana data ślubu, który zniszczyli, nie przeminie.
Severus ma warzelnię w szopie w ogrodzie i może zarabiać na życie zarówno tutaj, jak i gdziekolwiek indziej. Hermiona spaceruje po plaży bez płaczu, stara się wynagrodzić Irykowi za wszystkie wodociągi, które biedna bestia przeszła wcześniej, i robi adnotacje na jej już wysłużonej ulubionej książce. Jedyny zapis na stronie 387 to kolczastym pismem „Przecież jesteś Gryfonem" i „Niezła próba, Numer Trzy" bardziej zaokrąglonymi literami.
Mają jeszcze jakieś dwa tygodnie, żeby wymyślić, co dalej, bo wtedy Helen Granger mówi, że chce odzyskać swój cholerny dom wakacyjny, bardzo dziękuję, więc są na lodzie.
Hermiona przypuszcza, że wróci do Departamentu Tajemnic. Lubiła tę pracę, ale nie tak bardzo, jak lubiła uczyć Obrony w Hogwarcie. Z Remusem ledwie po czterdziestce, który prawdopodobnie będzie tam przez dziesięciolecia, pozostaje jej albo DoM, albo przyjrzeć się nauczaniu w Ameryce lub Australii. Uważa, że jej francuski nie jest aż tak dobry jak wymagany w Beauxbatons. Z drugiej strony, czy ktokolwiek pomyślałby, że miała kwalifikacje do nauczania Obrony? W końcu nie może umieścić swojego doświadczenia w Hogwarcie w swoim CV, kiedy to wydarzyło się w innej osi czasu.
W tej chwili stoi przy kuchennym oknie, zastanawiając się, czy wysłać dziś sowę Arthurowi, czy dalej ukrywać się przed ohydnymi opowieściami Rity Skeeter o tym, jak opuszcza przed ołtarzem najbardziej pożądanego kawalera świata czarodziejów. Pukanie do drzwi wejściowych pozwala jej odłożyć decyzję na co najmniej kilka minut i udaje się do salonu.
Kiedy otwiera drzwi, jest zdumiona stojącym tam Lucjuszem Malfoyem, ubranym niedbale jak na niego, ale wciąż trochę szykownym.
- Czy mogę wejść? - pyta.
- Oczywiście - Hermiona cofa się, by wpuścić mężczyznę, który miał być jej teściem. - Chcesz herbaty?
– Byłoby cudownie, dziękuję, moja droga.
Ona nadal jest „moją drogą"? To jeszcze bardziej nieoczekiwane niż jego pojawienie się w domu wakacyjnym jej rodziców.
- Nie usiądziesz? - mówi, a on posłusznie spoczywa na krześle. Granger zaczyna gotować wodę, a potem idzie do prowizorycznego laboratorium. Severus właśnie gasi płomień pod swoim kociołkiem.
– Jest tu Lucjusz Malfoy.
- Poważnie?
– Jest w salonie. Robię herbatę.
Severus rusza z powrotem w stronę kuchennych drzwi, wyglądając raczej tak, jak Ron, kiedy musiał powiedzieć Molly o czymś, do czego ich trójka się dopuściła. Czeka z nią w kuchni, a ona robi herbatę i kładzie czekoladowe ciasteczka na talerzu, a potem otwiera przed nią drzwi, kiedy podnosi tacę.
- Witaj, Severusie – mówi Lucjusz słodkim tonem.
Severus kiwa głową.
- Lucjuszu.
- Jak nas znalazłeś? – pyta Hermiona.
– Twoja matka dała mi adres – mówi Lucjusz i wgryza się w ciastko.
CZYTASZ
HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)
AdventureRiddle nie żyje, ale zabrał ze sobą większość ukochanych dla Hermiony Granger osób. Dziewczyna żyje automatycznie, bez sensu istnienia, po prostu unosi się z dnia na dzień w ponurej, powojennej egzystencji. Przypadkowy komentarz pod portretem Dumble...