Część 13

492 45 2
                                    

- Co sobie zrobiłaś? - pyta Severus, kiedy Granger przybywa tej nocy, aby zacząć warzyć Wielosokowy.

- Co masz na myśli? – pyta wiedźma, odkładając myślodsiewnię na stół.

- Ani razu nie machnęłaś dziś ręką w powietrzu. I pracowałaś z Weasleyem zamiast z Longbottomem.

-Wolałabym, abyś przestał nazywać ją mną – prycha Granger. - Jestem dorosłą kobietą i członkiem personelu, a ona jest twoją uczennicą.

- Zaimki stają się tak trudne, jak czasowniki — kwituje Severus.

Granger prycha, jakby nie sądziła, że ​​w ogóle może to być problem, i koncentruje się na siekaniu.

- Czy moja myślodsiewnia była w to zamieszana? – pyta mistrz, zerkając na przedmiot.

- Czasami ludzie mogą nam mówić oczywiste fakty, ale tak naprawdę nie możemy im uwierzyć, dopóki nie zobaczymy na własne oczy.

Przez chwilę przygotowują składniki w milczeniu, a potem Snape mówi: – Myślę o tym, żebyś – żeby ona – pracowała z Malfoyem. Teraz, kiedy zajmuje się własnymi sprawami i nie irytuje innych.

– Nie spodoba mu się to.

- To zepsuty mały palant.

- To prawda – zgadza się Granger.

– Ale nie jest palantem w twoim czasie.

- Nie. Za moich czasów przeszedł przez piekło i z powrotem, dzięki czemu stał się lepszym człowiekiem.

- Tym razem tak się nie stanie, jeśli zrobimy to dobrze.

– Wiem. Martwił się o to.

- Słusznie. Obraca się w niewłaściwych kręgach, tak jak ja w jego wieku - Severus kręci głową. - A Gryfonka jako moja partnerka z laboratorium nie uchroniła mnie przed zepsuciem.

- Może była niewłaściwą Gryfonką.

– Wytłumacz się – żąda tonem, który powinien ją zastraszyć, ale prawdopodobnie wcale nie zadziałał.

- To, co powiedziałeś do niej, było trywialne i bolesne, ale byłeś nastolatkiem. Nastoletni chłopcy cały czas mówią głupie, krzywdzące rzeczy. A nastolatki im wybaczają. Jeśli Lily Evans zdecydowała się zakończyć wieloletnią przyjaźń z powodu czegoś tak trywialnego, to jest to jej błąd, a nie twój.

Patrzy na nią. Czy ta nieznośna kobieta wie o nim wszystko? Skąd? Czy bycie portretem oznacza utratę poczucia prywatności i kontroli impulsów? Po kilku minutach robienia językowi ropuchy tego, co chciałby zrobić jej, mamrocze: - To nie było trywialne.

– Tak, było – sprzeciwia się. — Dobry Boże, Snape, Malfoy przez sześć lat nazywał mnie szlamą i wybaczyłam mu.

Krzywi się, kiedy mówi to słowo, a ona to zauważa. Jej głos jest łagodny, kiedy kontynuuje.

- Powiedziałam twojemu portretowi to samo, kiedy wciąż tarzał się w poczuciu winy z powodu tej cholernej dziewczyny, nawet po śmierci.

— Nie waż się mówić o niej w ten sposób — warczy Severus. – Nic o niej nie wiesz. Nic o tym nie wiesz.

— Masz na myśli przepowiednię?

– Zabiłem ją.

- Tom Riddle ją zabił — zaprzecza stanowczo Granger. – Byłeś tylko jedną z broni, których używał.

- To moja wina. Mój błąd.

- Miałeś pewien udział w odpowiedzialności, ale twoje poczucie winy przez dziesięciolecia było nieproporcjonalne – mówi łagodnie. – A Albus Dumbledore karmił cię tym poczuciem winy, żeby mógł zmienić cię we własną broń. Wykorzystywał cię tak okrutnie, jak Riddle nigdy nie dał rady, a ty mu na to pozwoliłeś, bo obwiniałeś się za coś, co nigdy nie było bardziej niż pośrednio twoją winą.

Severus sieka składniki, jakby los świata zależał od jednolitości kawałków. Granger obserwuje go z wyrazem twarzy, który może być tylko litością, a on unosi tarcze oklumencji i kiedy jest już pewny swego głosu, mówi: - Jesteś tu, by zabić Riddle'a, a nie by mnie psychoanalizować. Lily Evans to nie twoja sprawa i nie będziesz o niej więcej mówić.

- Jestem tutaj, aby zabić Riddle'a - kobieta zgadza się z nim, - ale także, żeby Malfoy nie stał się rasistowskim dupkiem. Poza tym, również po to, żebyś może pozwolił mi być twoim przyjacielem, kiedy jesteś żywym człowiekiem, a nie martwym portretem.

Kontynuują warzenie i panuje między nimi cisza, ale nie jest to niezręczne ani przytłaczające. Ta kobieta tak bardzo różni się od Granger, którą uczy na lekcjach eliksirów. Jest spokojna i pewna siebie, i nie wydaje się przejmować tym, co do niej mówi. Twierdzi, że chce być jego przyjaciółką, ale tak naprawdę zachowuje się, jakby już nią była.

Ale dlaczego? Wróci do swoich czasów, gdy tylko horkruksy zostaną zniszczone. Jaki jest sens? Nie zobaczy jej – tej jej – przez kolejne siedem lat. On będzie dalej uczyć jej młodsze ja, a ona będzie dalej łamać zasady z Potterem, zdobędzie tuzin OWTMów i poślubi jakiegoś Weasleya lub kogoś innego. Nie będzie kobietą, która w wojnie straciła wszystkich, których kochała, i zaprzyjaźniła się ze zmarłym, ponieważ nie było nikogo innego.

A on nie będzie mężczyzną, którego znała w swoim czasie. Nie będzie bohaterem. Jego przeszłość nie będzie naznaczona ryzykowaniem życia oraz stawianiem czoła torturom i śmierci, aby pracować na zwycięstwo nad Czarnym Panem. Nie będzie mężczyzną, który pozwalał, by cały czarodziejski świat myślał, że morduje, podczas gdy potajemnie chronił uczniów przed torturami. Nie będzie człowiekiem, który umarł, żeby ich wszystkich uratować.

Ale fakt, że zabił jedyną kobietę, którą kiedykolwiek kochał, pozostanie.

Rzeczywistość będzie inna jeśli uda im się zniszczyć wszystkie horkruksy. I nie będzie musiał zostać w Hogwarcie, czekając na powrót Czarnego Pana. Może odejść, założyć własny biznes, rozpocząć nowe życie, nigdy więcej nie widzieć Albusa, Pottera ani żadnego z nich, jeśli nie chce. Albo Granger.

Spogląda na nią, gdy miesza zawartość kociołka, koncentrując się na liczbie obrotów. Para z eliksiru sprawia, że ​​jej wyprostowane włosy zaczynają się kręcić i wygląda bardziej jak Granger, którą widział we wspomnieniach. Bardziej jak dziewczyna, która dorośnie i zapomni o nim, a mniej jak kobieta, której magia splatała się z jego własną magią podczas pojedynków.

Nigdy wcześniej tego nie doświadczył, ale czytał o tym i słyszał o tym od innych, którzy tego doświadczyli.

Są różni, ich magia nie powinna być tak kompatybilna, a jednak wyraźnie tak jest. Czy ona wie, co się stało? Granger, która jest jego uczennicą, jest otwartą księgą, pokazującą swoje emocje każdemu, kto tylko zapragnie spojrzeć. Ale nie dorosła Granger. Nie praktykuje oklumencji, ale nauczyła się trzymać swoje rysy w ryzach.

Jej ręka zatrzymuje się w ruchu zgodnym z kierunkiem wskazówek zegara i zaczyna mieszać napar w kierunku przeciwnym. Granger wznawia swoje ciche liczenie.

Kiedy pojedynkowali się, czuł jej pożądanie, ale od tamtej pory nie widział po nim żadnego śladu. Czy on to sobie wyobraził? Mógł zasugerować trening pojedynków i dowiedzieć się. Gasi płomień pod swoim kociołkiem. Jaki byłby sens? Nie, im szybciej wróci do swojego czasu, tym lepiej.

– Wiesz, na co mam ochotę, Granger? – pyta, gdy ona zdejmuje kociołek z płomienia.

- Nie - kobieta patrzy na niego, oceniając. - Na co masz ochotę, Snape?

- Wbić kieł bazyliszka w kawałek Toma Riddle'a.

- Co? Teraz? – pyta zdziwiona.

- Nie ma na to lepszego czasu niż teraz. Zdobędę pierścionek, a ty medalion.

- W porządku.

Hermiona wyciąga z torby owinięty i zabezpieczony kieł bazyliszka i podaje mu go.

W milczeniu idą do bram zamku.

- Staraj się trzymać z daleka od kundla. Nie chcesz mieć pcheł — mówi i aportuje się.

HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz