Hermiona aportuje się do biblioteki na Grimmauld Place pod peleryną niewidką, mając nadzieję, że dom okaże się pusty, ale nie ma takiego szczęścia.
Syriusz siedzi rozwalony w fotelu i pije Ognistą Whisky, a jego skrzat niesie tacę do pokoju.
- Stworek przyniósł herbatę dla pana.
- Nie chcę żadnej pieprzonej herbaty – bełkocze Syriusz.
Skrzat nie zwraca na niego uwagi.
- Stworek przyniósł pana ulubione tarty z dżemem - mówi, kładąc jedną na talerzu i nalewając herbatę.
Syriusz odgryza kęs tarty i pije herbatę. Mamrocze pod nosem przekleństwa, gdy Stworek podnosi szklankę i butelkę Ognistej Whisky, ale nie protestuje.
Hermiona cicho przechodzi obok nich do drzwi i korytarzem do kuchni. Stworek jest tuż za nią, więc chowa się w róg i czeka. Skrzat kładzie rzeczy, chodzi tam i z powrotem przy drzwiach, przez które Hermiona musi przejść, aby dostać się do miejsca, w którym skrzat trzyma swoje skradzione skarby. Opiera się o ścianę, czekając.
Pół godziny później, z bólem pleców i zdrętwiałymi stopami, słyszy trzask, który brzmi, jakby Syriusz przewrócił tacę z herbatą. Stworek śpieszy się, by zobaczyć co się stało, a Hermiona wpada przez drzwi do legowiska Stworka.
To jest obrzydliwe. Ten skrzat jest zbieraczem. Przekopuje się przez szczątki lat drobnych kradzieży, zanim dostrzega błysk złota i wyciąga medalion z bałaganu.
- Złodziej! - Stworek wrzeszczy. - Złodziej szlama!
Hermiona wpycha medalion do kieszeni i zaczyna się aportować, ale Stworek jest szybszy. Chwyta ją i teleportuje do biblioteki, gdzie Syriusz mruży na nią przekrwione oczy. Kobieta zdejmuje z siebie czar glamour.
– Hermiono?
- Cześć, Syriuszu.
- Wspaniale cię widzieć, Miono.
- Panie, ta szlama była...
- Ile razy mówiłem ci, żebyś nie używał tego słowa, ty nędzna bestio?
- Stworek przeprasza, panie. Ale szla... złodziejka kradła skarby Stworka.
- Masz na myśli skarb, który Stworek sam ukradł z Domu Blacków po śmierci pana Regulusa? - pyta z przekąsem Hermiona. - O ten skarb ci chodzi?
- Stworek tylko trzymał to w bezpiecznym miejscu, panie.
- Jaki skarb? – pyta Syriusz.
– To – mówi Hermiona, unosząc medalion. Syriusz wyciąga rękę. – Na twoim miejscu nie robiłabym tego. Wyjaśnię dlaczego, ale czy możesz najpierw poprosić Stworka, żeby dał nam trochę prywatności?
- Wyjdź, Stworku! – rozkazuje Syriusz, po czym przechyla głowę na bok, patrząc na Hermionę. - Wyglądasz inaczej. I tak ładne. Wpatruje się w jej cycki, po czym marszczy brwi. – Ile masz lat, Miono?
– Syriuszu – zaczyna, po czym przestaje. Czy to w ogóle ma sens? – Obliviate – mówi i teleportuje się.
Nikogo nie ma w zasięgu wzroku, kiedy dociera do bram, więc wyciąga z torby kieł bazyliszka i rozprawia się z jeszcze jednym kawałkiem Toma Riddle'a, zanim wraca do zamku. Horkruks już sprawiał, że czuła się niespokojna i beznadziejna. Pamięta, jak okropnie czuli się ona, Harry i Ron podczas tych długich miesięcy w namiocie. Zastanawia się, czy może Stworek był uroczym, wesołym skrzatem, zanim zabrał horkruksa do swojego śpiącego gniazda.
Severus jest w swoim laboratorium, kiedy Granger tam dociera i rzuca poczerniały, zepsuty medalion na stół obok pierścionka w podobnym stanie.
- Czujesz się lepiej? - pyta Snape'a.
- Dużo lepiej.
- Dwa horkruksy jednego dnia — mówi. - To zdecydowanie rekord.
- Powiedziałaś mi oryginalną historię, z ucieczką na grzbietach smoków i tak dalej, i cóż, to wszystko wydaje się trochę nieprawdopodobne, prawda?
- Gardło rozerwane przez węża z odrobiną duszy Riddle'a w środku... to rodzaj kulminacji, którą uznasz za prawdopodobną?
- Niedokładnie. Ale jazda na smoku...
– Brzmisz jak Malfoy – mówi, trochę smutno.
– Brzmisz, jakbyś za nim tęskniła.
- Tęsknię. Za moim Malfoyem, a nie chłopakiem z mojej klasy, który może wyrosnąć na zupełnie innego Malfoya.
Jej Malfoy? Zawsze mówiła o nim, jakby był przyjacielem, ale w sposobie, w jaki mówi „mój Malfoy", jest coś smutnego, coś, co sugeruje, że był kimś więcej niż przyjacielem.
- Nadal nie dałaś mi księgi zawierającej przepis na miksturę horkruksa– zauważa Snape.
Znowu jest spięta, zauważa. Czemu? Wyciąga tom z torby i otwiera na stronie oznaczonej czarną jedwabną wstążką. Przesuwa książkę po stole i obserwuje go, gdy czyta.
Severus spogląda na nią.
- Krew Dziewicy? Czy wiesz, ile to kosztuje? Czy możesz w ogóle znaleźć dostawcę?- Przyniosłam ją ze sobą.
- Skąd ją masz?
- Jaką to robi różnicę? Mam i już.
Przypuszcza, że jej własną. Wie wystarczająco dużo o miksturach, aby nie marnować tak cennego składnika, nie zbierając go, gdy nadarzy się okazja. Ma rację co do samego warzenia. To nie jest trudne. Patrzy na książkę, nie czytając jej, przesuwając palcem po dolnej wardze.
- Możemy to teraz uwarzyć.
– Po filiżance herbaty – mówi Hermiona. - I naprawdę chciałabym popracować nad eliksirem Zmieniacza Czasu. Jeśli pojawią się komplikacje przy zdobywaniu pucharu, być może będę musiała tu zostać dłużej niż planowaliśmy.
– Powinienem przewidzieć, że jak najprędzej raczej prędzej będziesz chciała pozbyć się tego z Pottera.
-Miał horkruksa jeszcze przez trzy lata w moim czasie. Zaczął wyrządzać prawdziwe szkody dopiero na naszym piątym roku - wyjaśnia wiedźma. - Kiedy będziesz mógł zdobyć trochę włosów Lucjusza i Narcyzy? Twoje przyszłe ja wydawało się być pewne, że to nie będzie problem.
Severus popycha w jej stronę dwie butelki. Jeden jest oznaczony jako N, drugi L.
- Kiedy to zrobiłeś?
- Właściwie to miałem już oba włosy pod ręką - mówi. Widząc jej uniesioną brew, dodaje: - Nigdy nie wiesz, kiedy możesz potrzebować tego rodzaju rzeczy będąc w mojej sytuacji.
- Jesteś prawie obsesyjnie dobrze przygotowany.
- Mówi kobieta, która ma pod ręką krew dziewicy.
Rumieni się i odwraca wzrok.
– A po ostatnim horkruksie? - pyta cicho Severus.
- Wracam — odpowiada Hermiona. - Do czego? Nie mam pojęcia.
CZYTASZ
HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)
AdventureRiddle nie żyje, ale zabrał ze sobą większość ukochanych dla Hermiony Granger osób. Dziewczyna żyje automatycznie, bez sensu istnienia, po prostu unosi się z dnia na dzień w ponurej, powojennej egzystencji. Przypadkowy komentarz pod portretem Dumble...