Część 22

504 44 2
                                    

W minionych latach, kiedy Albus odwoływał zajęcia w piątki będące dniem balu Bożonarodzeniowego, Severus był zirytowany, ponieważ jak miał utrzymywać swój rekordowy wyników egzaminów z Eliksirów, które przebijały każdy inny przedmiot, jeśli ten stary głupiec ciągle przeszkadzał mu w nauczaniu? Teraz, gdy leży w łóżku, a na liczniku eliksirów zostało tylko kilka godzin, nie obchodziło go, czy Minerwa pobije jego wyniki. Cholera, nawet Sybilla może pobić jego wyniki za to, na czym mu zależy dziś rano.

Bierze prysznic i goli się – skrupulatnie – i ubiera się w koszulę i spodnie, rezygnując z warstw i guzików, które tylko wszystko spowalniają. Siadając do śniadania zamówionego przez skrzaty, czuje pokusę by obejrzeć wspomnienie ostatniej nocy w Myślodsiewni tylko po to, by się upewnić, że nie wyobraził sobie całej tej sytuacji.

Kiedy przybywa Hermiona, Severus wyrzuca z siebie:

- Jesteś pewna? - a potem się kuli. Spokojnie, Severusie. Spokojnie.

– Wiesz, że tak, ty łotrze. Byłeś w mojej głowie – śmieje się.

Wie. Po prostu nie może w to uwierzyć, nawet jeśli widział to w jej umyśle. A przypomnienie o tym, jak zaatakował legilimencją bez zgody, tylko podsyca jego wątpliwości.

- Nie powinienem był... – zaczyna sztywno.

– Już ci wybaczyłam, pamiętasz? Teraz już mnie pocałuj.

- Taka apodyktyczna - mówi i całuje ją. - Co ja mam z tobą zrobić?

- Cokolwiek chcesz - odpowiada Granger, a sposób, w jaki to robi, rozwiewa wszelkie wątpliwości.

Severus prowadzi Hermionę do sypialni.

Sądząc po dźwiękach, które wydają jej usta – kto by pomyślał, że irytująca, apodyktyczna Granger będzie tak reagowała? – chce tylko tego jednego. Severus studiuje jej reakcje i odpowiednio dostosowuje swoje działania.

Zawsze uważał, że seks jest bardziej jak warzenie, gdzie ważna jest wiedza teoretyczna, ale skupienie uwagi i intuicja sprawiają, że eliksir nie jest akceptowalny lecz wysublimowany. Mistrz uważnie obserwuje kocioł i dokładnie odgaduje, co dodać i kiedy - dla maksymalnej skuteczności. Na jej „taaaak" dodaje więcej, a na jej „proszę" jeszcze odrobinę. Kiedy słowa ustępują miejsca niespójnym jękom i westchnieniom, wie, że jest jak prawie doskonały napar, który wymaga tylko jednego ruchu aby doprowadzić go do perfekcji.

Porusza się, ona jęczy, dla niego wszystko inne przestaje istnieć.

- Cieszę się, że zaczekałam do listopada - stwierdza Hermiona, gdy jest w stanie mówić.

- O co ci chodzi?

– Ta sztuczka, o której twój portret mówił, że nauczyłeś się w październiku... - obniża głos o oktawę i mówi w sposób naśladujący jego wypowiedź. - A raczej udoskonaliłam tę, o której wiedziałem w teorii, ale nie do końca opanowałem w praktyce.

Severus marszczy brwi, myśli, a potem uświadamia sobie clou jej wypowiedzi.

- Oh. To. Muszę ci to pokazać.

- Myślałam...

– Co myślałaś?

– To, wiesz... – gestykuluje niejasno. - To.

- Krzyczysz i drapiesz jak żbik, ale wstydzisz się wypowiadać te słowa?

- Bądź miły.

– Panno Granger, nigdy nie jestem miły. Wiedziałaś o tym na długo, zanim cofnęłaś się w czasie z zamiarem uwiedzenia mnie - mruży oczy nim kontynuuje. - A jeśli sugerujesz, że nie wiedziałem, jak to się robi... że dopóki nie skończyłem trzydziestki... obrażasz mnie.

– Cudowne dziecko, prawda?

- Kiedy zostałem naznaczony w wieku osiemnastu lat, żona jednego ze starszych Śmierciożerców wzięła mnie pod swoje skrzydła, że ​​tak powiem. Zmęczona rażącą niewiernością męża i jego seksualną niekompetencją, pragnęła kogoś młodego, kto nie nauczył się złych nawyków, których musiałaby się oduczyć.

– Pani Robinson.

– Właściwie madame Dołohow.

- Dziękuję za wyhodowanie rogów draniowi, który mi to dał – mówi Granger, dotykając blizny na piersi.

– Mogę go dla ciebie zabić, jeśli chcesz.

- W porządku. Ruchanie jego żony wystarczy.

— I dobrze, bo aktualnie jest w Azkabanie i mógłbym mieć problem z wypełnieniem mojej oferty. Chociaż wątpię, żeby pani Dołohow miała coś przeciwko wdowieństwu.

- Nadal nazywasz ją Madame Dolohov? Chyba nie nazwałeś jej tak podczas swojego... związku?

- Była damą prawie w wieku mojej matki. Nie chciałem przekroczyć pewnych granic.

– Martwiłeś się, że przesadzisz w tej materii, lądując z twarzą między jej nogami?

Ucisza jej śmiech całując ją.

- Czy jej mąż kiedykolwiek się dowiedział?

- Niestety. Podczas jednej z ich licznych kłótni pokazała mu wspomnienie o nas w myślodsiewni, z komentarzem na temat tego, jak mój występ wypadł w porównaniu z jego.

- Co wtedy zrobił?

– Musiał poczekać, aż następnym razem nie zadowolę Czarnego Pana, ale kiedy to się stało, ukrzyżował mnie o cal od mojego życia, powiedział, że sprawi, że będę krzyczeć głośniej niż jego żona.

- Krzyczałeś?

– Krzyczałam, ale nie tak głośno, ani tak długo, jak madame Dołohow.

- Mężczyźni. Wszystko jest jak zakład, prawda? - mówi, przewracając oczami. – Więc była twoją pierwszą?

- Tak. Była jeszcze mugolska dziewczyna, która upiła się na tyle, by uznać ten pomysł za atrakcyjny, ale zemdlała podczas przygotowań, więc... Wątpię, czy byłaby w stanie nauczyć mnie wiele, nawet gdyby była przytomna.

- Więc, co było tak ezoteryczne, że nie nauczyłeś się tego aż do dojrzałego wieku 35 lat?

Przywołuje książkę z biblioteczki w salonie. Starożytna Sztuka Magii Seksu. Otwiera ją na początku i wręcza jej. Jej oczy rozszerzają się, gdy przegląda stronę.

- Coś, co możemy chcieć spróbować? - pyta Severus.

– Tak, proszę – mówi i zaczyna przeglądać książkę. Marszczy brwi na coś mniej więcej w połowie, odwraca książkę na bok i mruży oczy.  Czy to w ogóle możliwe?

– Z pewnością nie dla mugoli. Teoretycznie tak, ale z doświadczenia nie mogę powiedzieć. Właściwie nie próbowałem większości tego, co tam jest.

- Czy moglibyśmy? - Hermiona wskazuje. - To?

- To trochę zaawansowana pozycja. Powinniśmy na razie trzymać się pierwszych rozdziałów. W końcu niecałą godzinę temu byłaś dziewicą.

- Zawsze byłam zaawansowana na studiach.

Snape śmieje się.

- Oczywiście.

- Chociaż właściwie - dodaje wiedźma, - myślę, że przydałaby mi się recenzja niektórych materiałów, które już omówiliśmy.

- Jakaś konkretna część programu nauczania, na której chciałbyś się skupić?

- Eee...

– Użyj swoich słów, Hermiono.

Rumieni się.

– Och – mówi. - To.

HGSS Czas przeszły niedoskonały (polski przekład)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz