-rozdział 15

1.2K 85 89
                                    



















Eddie's pov.

Minęło kilka dni od przeprosin Steve'a i od tamtego momentu nie widziałem go ani razu. Jednak dziś mieliśmy wyjść całą bandą zrobić ognisko. Z jednej strony czułem ekscytację z tego że go zobaczę, a z drugiej strony strach. Siedziałem właśnie w łazience tapirując włosy przed lustrem. Mój lakier z paznokci troszkę się pozdzierał, ale moim zdaniem wyglądał przez to jeszcze lepiej. Gdy skończyłem, przejrzałem się jeszcze raz dokładnie w lusterku aby upewnić się że wszystko jest okej. Z przymrużeniem oka stwierdziłem że jest w porządku i wyszedłem z łazienki do przedpokoju gdzie zastałem swojego wujka.

– Gdzie się tak pindrzysz młody?- Spytał klepiąc mnie po ramieniu.

– Idę na ognisko, przynieść ci coś?

– Nie trzeba, tylko uważaj na siebie Eddie, wiesz że nie każdy jest w przekonaniu że nic nie zrobiłeś.- Mruknął a ja kiwnąłem głową. Mimo wszystko byłem wdzięczny wszechświatu, że chociaż on się ode mnie nie odwrócił. To fakt, potrafiliśmy się czasem pożreć nawzajem podczas wymiany zdań, ale jako jedyny z mojej rodziny został przy mnie.

– Zawsze jestem ostrożny wujku, nie ma się czego bać.- Zaśmiałem się a jego wzrok padł na moje paznokcie.

– Pokaż.- Mruknął a ja wystawiłem do niego dłonie.

– Były całe pomalowane ale mi się zdarły.- Wzruszyłem ramionami.

– Pasują ci.- Stwierdził po czym wyminął mnie idąc do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Ja tylko szybko założyłem glany co nie było prostym zadanie i wybiegłem z przyczepy kierując się do pobliskiego lasku w którym mieliśmy zrobić grill. Gdy dotarłem na miejsce, nikogo jeszcze nie było, co trochę mnie zdziwiło. Zazwyczaj to ja przychodziłem ostatni z całej paczki. Rozejrzałem się dookoła po otaczających mnie drzewach.

– Jest tu kto?- Zawołałem jednak odpowiedziała mi głucha cisza lasu. Westchnąłem bezradnie i usiadłem na zeschłych liściach. Siedziałem tak bezczynnie do czasu aż nie poczułem czyichś rąk na mojej talii.

















Steve's pov.

Szedłem powoli do lasu, sam. Nie dzwoniłem po Nancy, nie po tym co powiedziała. Miałem jej serdecznie dość. Stwierdziłem, że poinformuje Jonathana o jej zachowaniu, aby na nią uważał. Nasze kontakty znacznie się przez to polepszyły w ciągu tych kilku dni. Stał się naprawdę spoko gościem a jego przyjaciel z Kalifornii, Argyle wcale nie jest taki zły. Gdy byłem już dosłownie u celu podróży zauważyłem Eddiego siedzącego na ziemi tyłem do mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem i powoli skradając się aby mnie nie usłyszał ruszyłem w jego stronę. Po chwili byłem na tyle blisko, że mogłem wyczuć jego powolny oddech złapałem go w talii i podniosłem do góry na co ten pisnął. Obróciłem się z nim w górze śmiejąc się cicho po czym postawiłem go na ziemi.

– Steve idioto zasrany czy ciebie do reszty zgięło w mózgu?! Jeb się idioto.- Warknął zły a ja wpadłem w śmiech przez jego reakcje.

– Oj już nie przesadzaj, wiem że mnie kochasz.

– A co ty taki pewny siebie zjebie, nagle ci się o mnie przypomniało po tych kilku dniach?

– Nie dąsaj się księżniczko, chciałem ci dać jeszcze chwile przerwy od mojej osoby, bo zaraz będziesz jej miał aż dosyć.

– No już mam, sobie tak ego nie zawyżaj, i nie nazywaj mnie księżniczką. Co cię opętało?

– Miłość do ciebie, księżniczko.- Podkreśliłem ostatnie zdanie na co ten westchnął zirytowany. Wywróciłem oczami i podszedłem do niego łapiąc go za ręce splatając nasze palce w koszyczek.

– Zatańczyłbym z tobą.

– Hola hola, Steve hamuj bajerę. Coś brałeś?- Cofnął się ode mnie a ja szybko ponownie się do niego zbliżyłem.

– Ja? Skąd niby miałbym mieć, ty jesteś moim narkotykiem.

– Jezu... skończ, upokarzasz się, nie jesteś nawet romantyczny tylko mnie wykręcasz z zażenowania. Nie dziwię się dlaczego żadna laska cię nie chciała...- Westchnął a ja popchnąłem go pochylając się nad nim. Zaskoczony z otwartymi oczami patrzył na mnie a ja po prostu się uśmiechnąłem i pocałowałem go szybko. Eddie nawet nie protestował tylko oddał pocałunek. Wiedziałem że mi ulegnie, jestem dobry w te klocki. Stanęliśmy w końcu normalnie wciąż się całując, tęskniłem za tym uczuciem bardzo. Jednak po chwili Munson odsunął się ode mnie i pokręcił głową.

– Chyba sobie nie myślisz, że tak ci pójdzie, nie ma szans koleżko.- Uniósł brew a ja wywróciłem oczami.

– Będziesz mnie jeszcze sam pragnął.

– Steve do jasnej cholery, skończ!- Wrzasnął wręcz a ja się głośno zaśmiałem. Kocham go widzieć w takim stanie a nie płaczącego i załamanego.














Witam was po mojej krótkiej przerwie. SORKI ALE TA POGODA MNIE WYKAŃCZA NIE DAJE RADY W TAKIEJ TEMPERATURZE PISAC. złóżcie mi sie na wiatrak to bede wam pisac 3 rozdziały dziennie bo mam teraz taka wenę ze serio. XD. dziekuje wam za wszystkie głosy komentarze i wyświetlenia kocham was i STAY HYDRATED. trzymajcie sie dozobaczenia! ❤️‍🔥
27.06.22

to be with you || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz