-rozdział 18

1.1K 79 53
                                    






















Robin's pov.

Przetarłam małą kropelkę potu z czoła gdy skończyliśmy wszyscy razem układać stos patyków. Jedynie co mnie wkurzyło w całej sytuacji to brak Stevea, Eddiego i Eleven. Dwójka kochasiów zapewne gdzieś się kizia w lesie, ale El?

– Gdzie oni są?- Zapytałam reszty machając rękoma z nieporadnością.

– Steve pewnie stchórzył po tym jak mi przywalił.- Mruknął Jonathan a mnie aż zamurowało.

– Steve ci to zrobił?- Podeszłam bliżej chłopaka i przyjrzałam się niezłej śliwie pod okiem starszego Byersa. No nie powiem, chłop ma siłę.

– Dlaczego ci to zrobił?- Zapytał lekko spanikowany braciszek na co ja wywróciłam oczami.

– Nie przesadzaj młody to tylko siniak, wstrząsu mózgu nie dostał więc jest dobrze.- Zawołał Argyle który zjadał nasze pianki.

– Argyle zostaw to!- Krzyknęła Max która po chwili wyrwała jedzenie z jego rąk i schowała. Jak w przedszkolu. Pokręciłam głową i podniosłam ją spoglądając w głąb lasu gdzie dojrzałam zaginioną trójkę. Steve i Eddie szli jak na skazanie kłócąc się między sobą  a El która ich prowadziła wyglądała na potwornie wściekłą.

– Coś się stało?- Spytałam dziewczyny gdy była już obok nas. Ta westchnęła ciężko załamana.

– Moje uszy mają dosyć, posłuchaj ich pięć minut a zrozumiesz, Robin.- Powiedziała cicho i poszła dalej dołożyć swoje patyki do ogniska.

– Dzieci, możecie się zamknąć?- Burknęłam gdy ci stali naprzeciw mnie wciąż się ze sobą kłócąc. Mimo moich próśb ci nie przestawali więc zdecydowałam się posunąć o krok dalej. Złapałam ich za jedne z ich uszu i pociągnęłam z średnią siłą na co oboje pisnęli.

– Robin kuźwa zostaw!- Wyrwał się Steve i po chwili pomógł się wydostać Eddiemu.

– Mówię do was a wy nic! Steve po co uderzyłeś Jonathana i czemu teraz się kłócicie jak stare małżeństwo?- Zaczęłam a chłopcy postanowili gadać w jednym czasie na dwa różne tematy. Boże, daj mi siłę.

– Nie mam do was siły, po prostu oboje się zamknijcie a ty Steve nie tłucz nikogo więcej, dziękuje.- Odetchnęłam odchodząc od nich jak najdalej. Cieszę się, że powoli odnajdują siebie, ale naprawdę mogliby w inny sposób. Wolałabym ich nakryć razem w łóżku...hehe.

















Eddie's pov.

Było już bardzo ciemno. Ognisko paliło się i wszyscy się bawili. Oprócz mnie i Stevea. Harrington siedział oparty o drzewo a ja leżałem między jego nogami oparty o niego plecami. Chłopak bawił się moimi włosami na co cicho mruczałem z zadowolenia. Byłem lekko wstawiony, bo jak się okazało- Argyle przytaszczył ze sobą alkohol za który od razu się zabrałem. Z resztą Steve też. Złapałem jedną z dłoni chłopaka i zacząłem się bawić jego palcami. Nie potrzebowałem nic więcej. Jego obecność wystarczająco mi wystarcza. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Nie przeszkadzało nam, że jako jedyni podpieramy ściany balangi, wręcz przeciwnie. Po prostu, czasami czułem, że nie pasuje do reszty, i lepiej abym posiedział i popatrzył. Po chwili dłoń Stevea znalazła się na moim udzie na co ja westchnąłem i podniosłem głowę do góry aby na niego spojrzeć.

– Stevee, to nie czas na to.- Wymruczałem a ten się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.

– No ale wiesz... moich starych dziś nie ma... mam caaaały wolny dom. Co powiesz na to aby się stąd zabrać? I tak jesteśmy tu zbędni.- Powiedział spokojnym i cichym głosem co aż przyprawiło mnie o dreszcze. Przymknąłem oczy myśląc chwile. Z jednej strony, bardzo bym chciał, bo powoli przymarzałem, ale z drugiej strony miałem mały mętlik. No bo w sumie... kim my dla siebie jesteśmy? Zachowujemy się jak para, co zaczyna nam wytykać coraz więcej osób a nawet nią nie jesteśmy. To wszystko jest po prostu strasznie skomplikowane.

– Proponujesz mi randkę z swoim domu?- Zaśmiałem się cicho i otworzyłem oczy aby znów na niego spojrzeć.

– Można tak powiedzieć, poprzytulamy się przy kominku otuleni kocykiem, znajdzie się jakieś wino i film... potem odwiedzimy moją sypialnie.-

– Dobra dobra rumaku hamuj się z tym.- Parsknąłem większym śmiechem a ten położył dłonie na moich biodrach.

– To jak moja księżniczko?

– Zgoda.

















Liczyliście na następny pov? nie thm razem hehehehe
musze was wszystkich zasmucić, ale prawdopodobnie przez ten tydzien nie bedzie rozdziałów :000
ale jeszcze nie wiem zobaczymy!!
ale jak nie bedzie to wiedzcie ze potem bedzie maraton ❤️
ale szykuje sie ciekawy wieczor steddie, hehe. powiedzą sibie co nie co;)
no i kochani jak zwykle dziekuje z calego serca za wszystkie głosy komentarze i wyświetlenia jestescie najlepsi! dozobaczenia!!
01.06.22

to be with you || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz