-rozdział 6

1.5K 114 120
                                    


















Eddie's pov.

Mijała właśnie druga godzina grania w butelkę. Robin tak właściwie już spała na siedząco, Steve dalej był obudzony, ale wydawał się znudzony i zmęczony. Natomiast ja nie chciałem zasnąć, bo liczyłem, że coś się jeszcze wydarzy pomiędzy mną a Stevem. Moją głowę wciąż zamęczały myśli o pocałunku. Był wspaniały. Naprawdę chciałbym móc całować go codziennie. Nie tylko w usta.

– Dobra, chyba czas na spanie.- Mruknął Steve przysuwając się do mnie, przez co w moim środku zaczęły latać motylki ekscytacji. Spojrzałem na niego, a jego wzrok spoczywał na Robin, która już serio spała. Zaśmiałem się na to cicho. Jak na pierwszy raz, szybko ją rozłożyło.

– Przenosimy ją na kanapę czy tak zostawiamy?- Spytałem głupio się uśmiechając.

– Nie mam siły aby ją podnieść. Daj po prostu jakiś koc i poduszkę i będzie git. Nie obrazi się aż tak.- Powiedział przecierając twarz dłonią a ja skinąłem głową wstając powoli. Podszedłem do kanapy i zabrałem z niej miękką i wielką poduszkę razem z ogromnym i puchatym kocem w misie. Rzuciłem obydwie rzeczy do Harringtona uważając aby nie trafić Robin. Chłopak spojrzał na koc który mu rzuciłem i uśmiechnął się szeroko a ja wywróciłem oczami wiedząc o co mu chodzi.

– Aww, jesteś przeuroczy.- Powiedział wesoło a ja wręcz płonąłem z zawstydzenia. Stałem dalej w ciszy patrząc jak Steve delikatnie z gracją układa dziewczynę na ziemi i okrywa ją kocem. Gdy już to zrobił, wyprostował się przeciągając przy okazji.

– A gdzie mnie położysz?- Zapytał podchodząc do mnie.

– Um... możesz spać na kanapie, ale nie mam już następnego koca, tylko swój.- Wymamrotałem spuszczając wzrok na jego nogi. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Steve Harrington doprowadzał mnie do szału swoją obecnością, przez co robiłem się okropnie nieśmiały. To zawstydzające. Moje patrzenie w podłogę z myślą jaka to ona ciekawa, przerwał chłop ideał, podnosząc mój podbródek do góry swoimi palcami.

– Miałbyś coś przeciwko, gdybym położył się z tobą?- Zapytał przyglądając się mi, a ja dosłownie myślałem że śnię.

– N-nie, jasne że nie.- Wyjąkałem zakłopotany, a ten skinął głową i pociągnął moją rękę w stronę mojego pokoju. Podążyłem za nim po cichu, aby nie obudzić śpiącego niedźwiedzia na podłodze. Dosłownie, niedźwiedzia. Nigdy nie słyszałem aby ktoś tak chrapał jak Robin. Po krótkiej chwili, bez żadnych kłopotów po drodze byliśmy w moim pokoju. Steve zamknął za mną drzwi odwracając się przodem do mnie po czym przyparł mnie do nich, prawie jak w schowku. Tym razem odważnie spojrzałem na jego twarz i mało co nie umarłem. Wyglądał jak ósmy cud świata.

– Musisz tak ciągle?- Spytałem cicho unosząc brwi do góry, a ten wiedząc co mam na myśli zaśmiał się i odsunął rozsiadając się na moim łóżku.

– Jasne, czuj się jak u siebie.- Mruknąłem dodatkowo pod nosem.

– Zagraj mi coś, Munson.- Powiedział szybko a ja spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi.

– Co?

– To co słyszysz, zagraj mi coś.- Powtórzył a ja z lekkim szokiem złapałem za gitarę i usiadłem obok niego na łóżku.

– No.. dobra.- Westchnąłem cicho i sprawdziłem jeszcze czy gitara jest dobrze nastrojona. Przełknąłem ślinę, zastanawiając się co mu zagrać. Stresowałem się jak nigdy w życiu, przysięgam. Nawet przy Vecnie nie byłem AŻ tak zestresowany, a to naprawdę wyczyn. Wziąłem głęboki oddech jeszcze raz i zacząłem grać 'The Number Of The Beast' od Iron Maiden, tyle że bardziej akustycznie. Skupiłem się całkowicie na grze nie patrząc na chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Zamknąłem oczy dając się ponieść muzyce. Grałem tak jeszcze chwilę, aż poczułem delikatny uścisk na moim nadgarstku. Zaprzestałem grania i otworzyłem oczy niepewnie spoglądając na Stevea. Westchnąłem nerwowo patrząc w ciszy w jego oczy co robił też on patrząc na mnie. Tą cichą chwile przerwał szybko się przybliżając łapiąc moje policzki przyciągając do pocałunku. Natychmiast oddałem się jego czynom, powoli odkładając gitarę na bok. Gdy już ją odłożyłem, Harrington oderwał się ode mnie z cichym sapnięciem. Patrzył  na mnie pytającym wzrokiem a ja nic nie powiedziałem, tylko go pocałowałem, ciągnąc go tak, aby położył się na mnie, co też zrobił. Całowaliśmy się jakby jutra miało nigdy nie być. Liczyliśmy się tylko my w tamtej chwili. I kochałem to, bardzo.












Nie martwcie sie, bedzie scenka! Moze jeszcze dzis jak bedzie dobry odbiór :) przepraszam nie moglam sie powstrzymać od zrobienia Polsatu :D
takze, jak bedzie ladny odbiór to dzis jeszcze bedzie opis, wy niewyżyte dzieci ❤️

BTW DZIEKUJE WAM MEGA BARDZO ZA 100 GŁOSÓW W TAK SZYBKIM CZASIE. K O C H A M  W A S. Moze w ramach tego wam zrobie dokładny opis XD, no ale dziekuje wam jeszcze raz, nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą wasze komentarze, dziekuje kazdemu z was z osobna.

DOZOBACZENIA JESZCZE DZIS. ❤️
13.06.22

to be with you || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz