Robin's pov.Po wyjściu ze szpitala zostałam sama z Nancy, gdyż dwa przymulańce poszły się oddać temu co potrafią najlepiej. Jaraniu.
– Jesteś jakoś kosmicznie dziś zajęta?- Spytałam dziewczyny na przeciw mnie a ta wzruszyła ramionami myśląc chwilę.
– Wydaje mi się, że nie. Ostatnio częściej czytam książki niż gdzieś z kimś wychodzę.- Odparła uśmiechając się lekko.
– To zajmę ci trochę czasu, chodź, musisz się trochę rozchmurzyć i wrócić do życia.- Zaśmiałam się i złapałam jej rękę idąc w miarę szybkim krokiem. Mimo wszystko było mi szkoda dziewczyny i nie potrafiłam jej zostawić tak o. A w ten sposób miło spędzę czas i ja i ona.
– Czemu jesteś dla mnie taka miła Robin?- Przerwała ciszę spoglądając na mnie. Westchnęłam cicho sama zadając sobie to pytanie, choć dobrze znałam na nie odpowiedź. Gdy całowałam się z Vicky, nie czułam tych motylków ekscytacji ani radości Czułam się... dziwnie. Nawet gdy mówiłam Eddiemu, że jestem w niej nieszczęśliwie zakochana, miałam wrażenie, że mówiąc to zdradziłam Nancy z którą nawet nie byłam i nie jestem i nigdy nie miałam z nią nic wspólnego oprócz przyjaźni.
– Tak jakoś. Wolisz jak nie jestem?- Odpowiedziałam szybko nie chcąc wyjść teraz przed nią na głupka.
– Oczywiście, że nie. Po prostu mnie zadziwiasz.- Cóż, ja samą siebie też od ostatniego czasu. Fakt, że sama pospieszam innych z tym aby wyznawali swoim wybrankom miłość a sama nie umiem tego zrobić trochę mnie upokarza i zawstydza. Nigdy nie sądziłam, że o tym pomyślę, ale chyba muszę doradzić się Stevea. Ale z drugiej strony, będzie to nie na miejscu, gdy mu powiem, że jestem w 98% zakochana w dziewczynie, która chciała zniszczyć życie jego chłopakowi. Myślałam bardzo poważnie nad tym z kim mogłabym o tym porozmawiać, i przez myśl mi przeszedł Eddie. Jasne, Eddie który ledwo ogarnia która to prawa a która to lewa i jego definicją miłości jest Steve i jego gitara, to na pewno ma szansę się udać. Argyle? Nie, on pewnie nawet nigdy nikogo za rękę nie trzymał. Jonathan? Złamie mu serce jeszcze bardziej mówiąc mu, że się zakochałam w jego byłej którą dalej kocha. Okej, ewidentnie potrzebuje znaleźć sobie nowych znajomych, albo uderzyć do dzieciaków, co też jest absolutnie genialnym pomysłem.
– Robin? Wszystko okej? Gadasz do samej siebie.- Mruknęła Nancy machając mi dłonią przed twarzą. Stanęłam w miejscu patrząc na nią.
– G-gadam do samej siebie?
– No tak, potrzebujesz pomocy z miłością? Wiesz sama sie na niej zbytnio nie znam, ale może dam radę jakoś pomóc.- Uśmiechnęła się lekko a ja miałam ochotę się zabić tu i teraz. Czemu muszę być taką kretynką?
– Um, jasne możesz spróbować pomóc.- Odpowiedziałam zakłopotana strzelając sobie mentalnego liścia w policzek. Czy choć raz w życiu mogę myśleć racjonalnie.
– Nie ma sprawy, jak coś to mów.- Uśmiechnęła się szerzej po czym obydwie weszłyśmy do małej kawiarenki.
Dustin's pov.
Gdy dostaliśmy cynk, od Jonathana i Argylea, że Eddie jest w szpitalu, razem z Max I Eleven wyruszyliśmy tak szybko jak tylko się da. Zostawić go samego na jeden dzień, tak się to właśnie kończy. Jechaliśmy na rowerach, a tak właściwie to tylko ja i Max, bo El siedziała z tyłu dziewczyny.
– Wiesz dlaczego dokładniej tam jest?- Zapytała mnie rudowłosa jadąc równo ze mną.
– Ponoć ktoś go pobił.- Mruknąłem niezadowolony, wiedząc, że to koledzy Lucasa który ich tak czy siak wybroni.
– Zrobimy mu przesłuchanie aby wiedzieć kogo zabić.- Odezwała się El a ja i Max parsknęliśmy głośnym śmiechem. Szybko dotarliśmy na miejsce gdzie od razu wbiegliśmy szybko pytając się recepcjonistki w którym pokoju znajduję się Munson.
– B19.- Powiedziała zmęczonym głosem parząc sobie kawę. Wywróciłem oczami i szybko pobiegłem na drugie piętro a za mną dziewczyny. Rozejrzałem się po wszystkich drzwiach aż w końcu trafiłem na B19. Uśmiechnąłem się i podbiegłem do nich otwierając je czego od razu pożałowałem jak i reszta. Przed nami na łóżku szpitalnym obściskiwał się Eddie razem z Stevem, jednak zaprzestali gdy tylko weszliśmy do środka.
– Jesteście obrzydliwi! Tak w szpitalu? Boże, nie macie w sobie za grosz kultury ani pohamowania.- Jęknęła ruda gdy ja przyglądałem się zarumienionej twarzy długowłosego.
– Ty to się tam nie odzywaj młoda, jesteśmy dorośli.
– Czasem w to powątpiewam zwłaszcza patrząc na Eddiego.- Odpyskowała znów a ja westchnąłem ciężko. Czasem ma wrażenie że jestem najpoważniejszy z całej tej paczki i powinienem pełnić za rodzica.
– Dobra, o to mniejsza. Kto cię do cholery tak urządził Eddie?- Spytałem a ten wzruszył ramionami.
– Tak właściwie to nie pamiętam, wiem od reszty że byli to tygrysi, ale czy to prawda też nie wiem.- Zaśmiał się cicho przytulając do boku Stevea. Zdecydowanie nie zachowywał się jak normalnie.
– Brałeś coś?
– No Steve mi coś dał ale nie wiem do końca co, coś od Argylea.
– Steve ty i zioło?! I czemu mu to dajesz kiedy jest w szpitalu ty tłumoku!- Wrzasnąłem załamany.
– Zielsko? Poważnie?- Zabrała w końcu głos Jedenastka patrząc na starszych jak na idiotów.
– Oj nie przesadzajcie nic mu nie będzie i się przy okazji zrelaksuje.- Puścił nam oczko. On też coś brał.
– Ja kiedyś przez was wykorkuje, przysięgam wam.- Warknąłem chowając twarz za dłońmi.
– Niiikt się nie dowie Henderson, zluzuj gacie i chodź do rodziców się poprzytulać.- Wymruczał Eddie wystawiając ręce abym mógł się przytulić. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo zostałem przyciągnięty przez Stevea. Wylądowałem na łóżku i prawie od razu zaduszony przez dwójkę przyjaciół. Spojrzałem błagalnie na dziewczyny które tylko stały i się śmiały. Wiedziałem, że mogę liczyć na ich pomoc.
– Steve, Eddie puśćcie mnie do cholery, śmierdzicie marihuaną.- Jęknąłęm zdesperowany próbując się wydostać, jednak na marne. Zabiję ich wszystkich któregoś dnia.
Lmao kazda postac chce wszystkich zabic zauwazyliscie? plot twist na koniec ksiazki- kazdy sie zabije XDDDD
żarcik, mam juz epilog przygotowany hehe, mysle ze bedziecie zadowoleni
a tak to zostalo nam (szacuje) jakies 5-7 rozdziałów i sie żegnamy :(
Ale cieszmy sie bo ronance nam rozkwita powoli, no i dustin w koncu nakrył swoich rodzicow XDDDXD
JAK ZAWSZE DZIEKUJE ZA WSZYSTKIE GŁOSY I KOMENATRZE I WYŚWIETLENIA KOCHAM WAS
ja narazie mowie wam dozobaczenia i widzimy sie w nastepnym rozdziale!
16.07.22
btw- happy birthday to luke hemmings! 🫶
CZYTASZ
to be with you || steddie
أدب الهواةim the one who wants to be with you<3 po wygranej z Vecną, Hawkins stara się wrócić do normalności, zacząć żyć tak jak wcześniej. Steve Harrington z powrotem związał się z Nancy Wheeler, jednak po pewnym czasie coś mu przestało pasować. Jego uwagę p...