-rozdział 20

1.2K 87 134
                                    

















Steve's pov.

Obudziłem się rano z lekkim bólem głowy. Promienie słoneczne uderzyły w moje powieki przez co zmarszczylem brwi i powoli otworzyłem ślepia. Zamrugałem kilka razy aby przyzwyczaić oczy do światła po czym spojrzałem w dół. Uśmiechnąłem się szeroko widząc Eddiego który trzymał sie mojego ciała jak koala drzewa mając głowę na mojej klatce piersiowej. Położyłem ostroznie dłoń na jego wlosach i odgarnalem mu je z twarzy. Miał naprawdę spokojny wyraz twarzy, jednak dość opuchnięty pod oczami przez płacz. Pogłaskalem go delikatnie po policzku na co ten cicho mruknął i przytulił się do mnie bardziej. Nie chciałem mu przeszkadzać w spaniu ale potwornie chciało mi sie siku.

— Eds, skarbie posuń sie musze wstać.- Próbowałem go lekko od siebie odsunąć ale ten nie dawał za wygrana i złapał sie mnie jeszcze mocniej powoli zabierając tlen.

— Jeszcze chwila a sie zesikam Eddie.

— To sikaj, ja cie nie puszczę.- Mruknął zaspany i otworzył jedno oko uśmiechając sie do mnie cwanie.

— O ty mały skubancu.-Zaśmiałem sie i przekręciłem sie gniotąc pod sobą piszczącego chłopaka. Położyłem sie na nim plackiem miażdżąc go do końca.

— STEVE TY GRUBA DUPO ZŁAŹ ZE MNIE.- Krzyknął ledwo co próbując mnie z siebie zepchnąć. Wywróciłem oczami z szerokim uśmiechem i sturlałem się z niego. Popatrzyłem w jego stronę po czym spojrzałem w dół.

— Chyba musisz wziąć zimny prysznic kochanie.

— A daj spokój mojemu porannemu wzwodowi i idź się wyszczać.- Burknął i schował sie pod moja kołdrą. Prychnąłem cicho śmiechem i wstałem idąc do łazienki. Wiedziałem, że rodziców jeszcze nie ma więc nie musiałem się martwić o brak ubrania. Chyba.

— Ste- jezus Maria dziecko ubierz coś na siebie!- Wrzasnęła moja matka zakrywając swoje oczy dłonią.

— Nie krzycz tak chryste.

— Nie chryste tylko twoja mama, idź do łazienki czy cokolwiek ale zejdź mi z przed oczu.- Wywróciłem oczami i poszedłem do kibla w głębi serca czując wstyd. Podczas sikania zorientowałem sie, ze mama poszła do mojego pokoju jak zwykle zabrać pranie. O mój Boże. Szybko wyszedłem z toalety po załatwieniu się i ubraniu bokserek po czym wbiegłem do swojego pokoju.

— Dziecko co się z tobą dzieje? Nancy śpi a ty biegasz w tą i spowrotem drąc się.- Odetchnąłem z ulga widząc, że nie ruszała eddiego w żaden sposób.

— Mamo nie komentuj tylko sobie idź.- Wyprowadziłem ją za drzwi i je zamknąłem. Dom wariatów. Rzuciłem sie spowrotem na łóżko i przytuliłem do małej górki pod kołdra, którą był Munson. Ten wyłonił swoją głowę spod materiału spoglądając na mnie.

— Naprawdę mam aż tak dziewczęca sylwetkę że mnie twoja mama myli z Nancy?- Zaśmiał się cicho wtulając nos w moją szyje.

— Moi rodzice sa tępi jak moje ołówki z podstawówki. Ale nie powiem, sylwetkę to ty masz pierwsza klasa Ed.

— Już mi tak nie schlebiaj księciu.-Mruknął cicho i złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.

— Boże, przysięgam ci ze w tym miesiącu nie tknę już alkoholu.- Dodał marudząc jak małe dziecko.

— Oh tak już to widzę, nie posikaj się czasem pierdku.- Roztrzepalem jego włosy a ten mnie kopnął kolanem w udo. Syknąłem cicho i zmrużyłem oczy.

— Już sie tak nie marszcz tylko mi lepiej powiedz jak mam wyjść z twojego domu bezpiecznie.

— To jest bardzo dobre pytanie.... Ale odpowiedź jest prosta, zostajesz tu na zawsze będę cię więzić aby miec cię na własność.- Pocałowałem go mocno w usta śmiejąc sie razem z nim. Niestety tę wspaniałą  chwile przerwała moja mama drąca się z dołu.

— STEVE!

— Matko, CO ZNOWU?

— ROBIN PRZYSZŁA!- Krzyknęła a ja zmarszczyłem brwi spoglądając na Eddiego.

— Chyba zapomnieliśmy dać komukolwiek znać że sobie poszliśmy, Steve.- Mruknął cicho i usiadł co też ja zrobiłem.

— O kurwa rzeczywiście. Przecież ona nas zabije.- Złapałem się za głowę a po chwili do pokoju wparowała wściekła Robin. Spojrzałem na nią a potem na Munsona który z prędkością światła się zasłonił kołdrą.

— Wy jebane świnie.- Mruknęła pod nosem zamykając za sobą drzwi.

— Hejka Robin.- Powiedział cicho Eddie próbując ją trochę uspokoić uśmiechając się nieśmiało.

— Czy tak ciężko do cholery jest dać znać że sobie idziecie? Czy wy do cholery wiecie ile was szukaliśmy? Zjeby pierdolone.- Warknęła siadając przed nami na łożku.

— Przepraszamy, nie wiń tylko Eddiego, to ja zaproponowałem żebyśmy poszli do mnie.- Mruknąłem drapiąc się po karku.

— Zabezpieczacie sie chociaż?

— Jezu zamknij sie Robin, to że jesteśmy nadzy nie oznacza że robiliśmy ze sobą cokolwiek!- Ja kiedyś z nią nie wytrzymam.











Znajcie moja sobra dusze. Napisalam dla was rozdział na ipadzie. To byla męczarnia. Ale dla was wszsytko kochani! Swoja droga chętnie popisze z kimś rp o steddie jakby ktos chciał DM me na ig
@blanaascibisz zapraszam
DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE GŁOSY KOMENATARZE I WYŚWIETLENIA KOFHAM WAS I DO ZONACZENIA!
3.06.22

to be with you || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz