-rozdział 21

1.3K 86 337
                                    



















Eddie's pov.

Właśnie wychodziłem z domu Harringtonów przez okno, ponieważ wyjście przez drzwi było zbyt ryzykowne. Robin została jeszcze u Stevea bo koniecznie chciała z nim pogadać na osobności, wiec ich zostawiłem. Nie wiedząc zbytnio co ze soba zrobić ruszyłem do centrum Hawkins. Mimo tego ze nie powinienem pokazywać się tam za często, lubiłem tam bardzo przebywać. To miasteczko ma coś w sobie, że bardzo przyciąga. Szedłem spokojnie chodnikiem patrząc na swoje nogi, co nie było dobrym pomysłem gdyż nie zdążyłem nawet załapać chwili w której leżałem na chodniku przez podłożenie mi nogi. Uderzyłem policzkiem w zimny beton dość mocno sycząc przez to cicho. Chciałem sam się podnieść jednak zostałem szybciej podniesiony przez kilku chłopaków. Zabrali mnie za jeden z budynków gdzie nikt się nie kreci i przewiercili do ściany. Szybko przyjrzałem się pięciu chłopakom którzy jak przepuszczałem należeli do drużyny koszykarskiej Hawkins.

— Dobra chłopaki, może odpuścimy cyrk i mnie po prostu puścicie?- Zapytałem wywracając oczami. Jednak szybko pożałowałem swoich slow czując mocne uderzenie w twarz z pięści. Odwróciłem głowę na bok i przymknąłem oczy na okropny ból i posmak krwi w ustach. Splunąłem na bok i wróciłem do nich wzrokiem.

— Nie ma szans pedale, nie odpuścimy ci tego. Nie dość ze morderca, to jeszcze sprowadza Harringtona na złą stronę.- Warknął jeden z nich i przyłożył mi w drugi policzek. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc co do mnie mówią. Najwyższy z nich złapał mnie za szyje tak, abym musiał na niego patrzeć.

— Słuchaj, dziwaku. Albo sam opuścisz Hawkins i przestaniesz przynosić nam wstyd, albo ci w tym pomożemy, pedałku.- Pomimo tego, że dość mocno trzymał moja szyje praktycznie odbierając mi tlen, zdołałem opluć go krwią i kopnąć prosto w krocze.

— Nie bede wasza laleczka, idioci.- Mruknąłem chcąc odejść, jednak zatrzymało mnie szarpnięcie za moje włosy. Krzyknąłem na to z bólu i tym razem nie zdołałem się wydostać. Po nawet nie minucie leżałem na ziemi skopany i poturbowany jak nigdy dotąd nie byłem. Zwijałem się z bólu gdy ci przykładali mi w brzuch, nogi, krocze i klatkę piersiowa. Nawet nie odczułem momentu w którym odbiegli ode mnie i znalazł się przy mnie Jonathan z Argylem.

— Jezu najdroższy! Argyle dzwoń po pogotowie cokolwiek! Eddie słyszysz mnie?- Usłyszałem jak przez mgle głos Byersa jednak nie byłem w stanie wydusić z siebie ani słowa. Przez ból wyczuwalny na całym ciele zrobiło mi się słabo a mroczki przed oczami przysłoniły wszystko, a po chwili byłem już nie przytomny.














Jonathan's pov.

Trzymałem Munsona w moich ramionach całkowicie spanikowany. Chłopak wyglądał jakby przebiegło przez niego conajmniej 5 słoni. Krwawił nie tylko z nosa ale tez z kilku miejsc na ciele.

— Argyle do kurwy on zemdlał!- Krzyknąłem przerażony i poklepałem lekko policzek chłopaka, jednak ten nawet nie drgnął.

— Dzwonię po pomoc!- Odkrzyknął i odbiegł do pobliskiej biblioteki aby moc skorzystać z telefonu.

— Eddie? Halo Eddie nie spij, wstawaj w tej chwili.- Delikatnie potrząsłem całym chłopakiem, a ten dalej nie reagował. Dla pewności sprawdziłem jego puls. Na szczęście był w porządku. Co jakiś czas ponownie próbowałem dobudzić Eddiego, jednak moje proby nic nie przyniosły. W końcu przyjechała karetka która zabrała Munsona do szpitala.

— Um Jonathan? Chyba wiem dlaczego tak skończył.- Odezwał się Argyle a ja zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc go. Ten wskazał palcem na ulotkę na której było napisane: „UWAGA NA EDDIEGO MUNSONA! MORDERCA I PEDAŁ GRASUJE PO NASZYM MIEŚCIE I KRZYWDZI NIEWINNE OSOBY. JEGO OFIARĄ JUŻ JEST STEVE HARRINGTON!"

— O cholera.- Mruknąłem cicho po czym zerwałem jedna z ulotek.

— Chłopak ma przesrane... kto mu tak bardzo chce uprzykrzyć życie?- Westchnął ciężko Argyle a ja pokręciłem głową bezradnie.

— Wiem jedynie, że musimy poinformować o zaistniałej sytuacji kochasia Eddiego.- Powiedziałem chowając ulotkę do kieszeni w spodniach. Argyle tylko skinął głową i po chwili byliśmy już w drodze do domu Harringtonow.















Robin's pov.

— Lizałaś się z Vickie?!- Wrzasnął wręcz Steve a ja szybko mu zatkałam usta ręką.

— Stul pysk idioto.- Mruknęłam po czym kiwnęła głową z uśmiechem. Harrington ściągnął rękę z moich ust po czym zaklaskał i uśmiechnął się dumnie.

— Mówiłem ci, Vickie lubi cycuszki.- Puścił mi oczko a ja wywróciłam oczami zirytowana.

— Musisz mi psuć tak cudowną chwilę? Nie mogę się doczekać az zobaczę minę Eddiego jak to usłyszy.

— Właśnie, czemu kazałaś mu pójść?

— Bo chciałam jeszcze z toba pogadać na jego temat.- Mruknęłam poważniejąc na co Steve zmarszczył brwi.

— Coś z nim nie tak?

— Nie o to chodzi, chodzi o pokazywanie się z nim na mieście. Gdy rozmawiałam z Vickie, było tam jeszcze kilku ludzi z liceum. Mówili właśnie o nim. Nie rozumiem dlaczego ktoś jeszcze uważa ze jest on morderca, ale okej... bardziej mnie przeraza fakt ze oni wiedza Steve.- Powiedziałam ciszej patrząc prosto w jego oczy.

— O czym wiedzą?

— Że Eddie jest gejem, Steve.- Chłopak na przeciw mnie wytrzeszczył oczy i już coś chciał powiedzieć ale przerwali im to zjarańce które wpraowały do jego pokoju cale zdyszane.

— A wy kurwa czego tu?- Spytał oburzony Steve stając na równe nogi. Jonathan popatrzył na niego i nic nie mówiąc podał mu zgięty na cztery kawałek papieru. Harrington szybko rozłożył kartkę i przyjrzała się jego twarzy, która przybierała ogromny wyraz złości.

— Twój kochaś jest w szpitalu, Steve. Gdyby nie my nie wiem czy by to przeżył.- Wydusił z siebie Argyle a ja szybko wstałam podchodząc do Stevea.

— Zabije ją. Po prostu kurwa zabije.- Wycedził przez zęby Harrington rozgniatając w dłoniach kartkę.

— Steve, nie będziesz teraz nikogo zabijać, musimy jechać do Eddiego.- Powiedziałam próbując go uspokoić. Sama potwornie się zestresowałam faktem, ze Munson jest w szpitalu. Pozostała tylko nadzieja, że nic poważnego mu nie zrobili.













ROZDZIAL NIE BYL CALKOWICIE SPRAWDZANY ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY PRZEPRASZAM.

MAMY DRAME JOLO. 🤓 ale wiem ze mnie kochacie lmao. SPOILER z eddim wszystko jest w porządku, nie martwcie sie nie bedzie tu sad endingu i go nie usmierce. Eddie zasluguje na dobre zakończenie ktore ode mnie dostanie, nei to co duffersi lmao.
JAK ZWYKLE DZIEKUJE ZA WSZYSTKIE GŁOSY KOMENATRZE I WYŚWIETLENIA KOCHAM WAS!!
SOZOBACZENIA W NASTEONYM ROZDZIALE!!!
06.06.2022

to be with you || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz