Carl małymi kroczkami zmierzał w stronę Bursztynowej Willi. Kiedy doszedł na miejsce, zadzwonił dzwonkiem i poczekał aż ktoś mu otworzy.
- Dzień dobry, ja do pana Jacka.
- Wyjechał do Waszyngtonu - w drzwiach stanął Harry.
- Czy na stałe?
- Raczej nie, ale nie mówili kiedy wrócą.
- Szkoda, bo chciałem go prosić o radę.
- Umiesz pisać?
- Mam dwanaście lat i chodzę do szkoły, więc odpowiedź powinna nasunąć się sama.
- Skoro umiesz, to podam Ci adres, żebyś mógł list wysłać. Chcesz papier i coś do pisania?
- Poproszę.
- To zapraszam - przepuścił chłopca w drzwiach i poprowadził do pokoju dla gości. Od środka ściany wyłożono drewnem, chociaż wszystkie zbudowano murowane. Ogromne okna wychodziły na północ i zachód. Słońce niemal w całości oświetlało dywan z dziwnymi wzorami, stopniowo chyląc się ku wieczorowi. W rogu stało mahoniowe biurko, z którego Harry wyciągnął rysik i kartkę papieru.
- Możesz usiąść tutaj - wskazał krzesło - a ja pójdę przynieść kopertę.Carl zaczął pisać:
"Drogi Panie Jacku,
Jest mi okropnie ciężko, dlatego proszę o radę. Julietta, o której Ci wspominałem, ma poważne problemy. W zeszłym tygodniu ukradła z targu trochę jedzenia. Przyłapali ją. Nie było tego dużo, więc jedynie spędziła trzy noce w areszcie, ale później zaczepiła ją jedna dziewczyna wraz ze swoją bandą. Julietta dokładnie opisała mi co się wtedy stało:
Wysoka dziewczyna o włosach w lodowym blondzie podeszła ze znajomymi do tej w ciemnobrązowych lokach, tego dnia mocno pozlepianych. Nic dziwnego, skoro spędziła trzy noce z rzędu na niewygodnym sienniku w towarzystwie przerażających funkcjonariuszy za ścianą.
- Powinna Ci uschnąć ta łapa, ale tak nie było - rozglądała się dookoła, myśląc nad kolejną nieprzyjemną uwaga. - Chciałabym Ci życzyć kolejnych miesięcy w celi.
- A ja tobie, żebyś zachorowała na trąd. (...)Pechowo dla Julietty, następnego dnia Chloé rzeczywiście dopadł trąd. Od tego czasu moją rudą piękność zaczęli przezywać od wiedźmy. Chcę ją wesprzeć, ale boję się, że spotkają mnie przez to nieprzyjemności. Nie wiem co robić, Jack. Doradź mi.
Carl
Po tygodniu przyszła odpowiedź:
Carl, smuci mnie sytuacja w jakiej się znalazłeś, ale decyzja w tej sprawie należy do ciebie. Jeśli nic nie zrobisz, dopadną Cię wyrzuty sumienia. Gdy wesprzesz Juliettę, ona zrobi to samo i będzie wam łatwiej to wszystko znieść. Zrób jak uważasz i powiedz Harry'emu, że nasz wyjazd się przedłuży, bo chcę przedstawić rodzinie z Wisconsin przyszłą narzeczoną. Jak odbierzesz ten list dojedziemy na miejsce. Pozdrów mamę.
Jack
P
ięć minut później w Bursztynowej Willi:
- Nie mogę uwierzyć, May. Ten pacan w końcu się oświadczył.
- Ale komu?
- No Jack, mojej kuzynce. Przedłużą też swój wyjazd, bo mają wstąpić do jego krewnych w Wisconsin. Ja też chcę przedłużyć swój pobyt tutaj - oznajmiła sadowiąc się na wersalce obok narzeczonego. - Wszystkie rejsy trfają prawie miesiąc. Nie wytrzymałabym tyle bez Ciebie. Muszę znaleźć sobie nową pracę.
- To poszukamy razem. Mi również by się jakaś przydała. Nie pozwolę kobiecie pracować na moje utrzymanie - zamilkł, bo poczuł na ustach pocałunek.***
Powóz podwiózł narzeczeństwo z dworca pod dom ciotki Elizy, wujka Gideona, kuzynki Anny i małego Willa.
Nie musieli używać dzwonka do drzwi, bo otwarły się jak tylko przeszli przez furtkę. Goście zostali zauważeni z okien górnego piętra. Stęskniona rodzina od razu wybiegła na powitanie Europejczyków. Po krótkim przywitaniu i rozpakowaniu bagaży pomogli strzyc owce. Choć rodzina Hawksmith nie mieszka w górach, są właścicielami wielu ziem obfitych w łąki i zieloną trawę, którą chętnie palaszują ich zwierzęta. Po pracy zasiedli do kolacji przy ognisku.
- Jeszcze nigdy nie spożywałam posiłku w takim miejscu - stwierdziła Rose. Potrawka z mięsa na drewnianej misce położonej na własnych kolanach, jedzona tylko jedną łyżką, również drewniana, to dla niej zdecydowanie ekstremalne warunki.
- Rose specjalnie dla mnie popełniła mezalians. Była arystokratką i nie zna życia na wsi.
Rodzina z przyjemnością słuchała całej historii tej pary.
CZYTASZ
Titanic: Dopłyniemy do brzegu?
FanficCo jeśli udało by się wyminąć górę lodową? Myślicie, że wszystko byłoby łatwiejsze? Nic bardziej mylnego. Przecież ta słynna katastrofa morska z 14 kwietnia 1912r. ułatwiła Rose odłączenie się od rodziny i porzucenie narzeczonego, więc co się stani...