XVII

50 4 0
                                    

Minęło trochę czasu od dnia, w którym ja i Seher zostaliśmy parą. W naszej rezydencji również wiele się wydarzyło. Mój brat i jego żona wprowadzili się od nas, ale niestety Zuhal została pod pretekstem pomocy. Wiedziałem, że chce zbliżyć się do mnie i skrzywdzić Seher, ale w tamtym momencie nie sądziłem, że postąpi tak okrutnie.
-Seher, porozmawiamy? - zapytała pewnego dnia Zuhal. Ja stałem przy drzwiach, więc lekko je uchyliłem, aby posłuchać ich rozmowy.
-Cóż... Dobrze, porozmawiajmy - po czym obydwie ruszyły w stronę schodów, więc cicho za nimi - Czy coś się stało? - dodała Seher.
-Nie. Chciałam Cue przeprosić za to wszystko, co powiedziałam do Ciebie. To prawda, kiedyś chciałam mieć Yamana dla siebie, ale zrozumiałam, że lepiej do siebie pasujecie. Jeśli jest coś, co mogę zrobić w ramach przeprosin, powiedz mi teraz - powiedziała ona. Miałem przeczucie, że coś się za tym kryje, ale słuchałem dalej.
-Dziękuję za te słowa, ale właściwe nie musisz nic dla mnie zrobić. Właśnie wybierałem się do sklepu, bo chcę zrobić na Yamanie dobre wrażenie. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Już dawno nie byliśmy sami, a to nas do siebie zbliży - mówiła ona. Po tych słowach poczułem, jak robi mi się ciepło na sercu. Już chciałem odejść, ale usłyszałem głos Seher i od razu tam pobieglem. Gdy zbliżyłem się do schodów, nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Na dole leżała Seher, a na schodach z triumfalnym uśmiechem stała Zuhal.
-Zuhal! Coś Ty zrobiła?! - krzyknąłem, po czym zbieglem na dół - Seher, ocknij się! Błagam, otwórz oczy! Słyszysz?! Walcz dla nas! - mówiłem do niej, ale nie odzywała się, więc wziąłem ją na ręce i zabrałem do samochodu. Nie potrafiłem opisać swojej złości na Zuhal, ale jeszcze większy był strach o Seher. Gdy przyjechaliśmy do szpitala, lekarze od razu ją zabrali.
-Szybko! Jej stan jest bardzo ciężki! Musimy operować! - nie słuchałem dalej. Jeśli... jeśli coś jej się stanie, nigdy sobie tego nie wybacze. Obiecałem, że będę ją chronił, ale teraz przeze mnie leży w szpitalu - Defibrylacja! Na trzy! Brak oddechu! - słyszałem zza drzwi.

~Emanet~ historia jego oczami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz