Pov. Deku
— K-Kacchan — zacząłem, na co alfa szybko odwróciła wzrok od telefonu i spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem. — Czy Mina może przyjść? Wiem, że będziesz w pracy i w ogóle, ale nic nie rozwalimy, obiecuje. — powiedziałem wszystko na jednym wydechu.
— Może, akurat jej chłopak przychodzi do mnie wieczorem — powiedział i się czule uśmiechnął.
Wtuliłem się w tors starszego, a jego dłoń wylądowała na mojej głowie gładząc włosy.
— I na następny raz pamiętaj, nie bój się pytać. Przecież możesz zapraszać kogo chcesz, chce żebyś mógł czuć się tu jak w domu. Najlepiej jakbyś tu zamieszkał — ostatnie zdanie powiedział nieco ciszej, żebym nie usłyszał.
— Naprawdę!? — krzyknąłem otwierając szerzej oczy. — Naprawdę chcesz, żebym się wprowadził?? — zapytałem.
— Jeśli to dla ciebie nie problem i byś chciał — powiedział, głaszcząc mnie po plecach.
— Jasne, że chcę i mogę. Pojedziemy jutro po rzeczy? — zapytałem, na co dostałem krótkie mruknięcie oznaczające „tak".
— Muszę się zbierać, zamówcie sobie jakieś jedzenie. Baw się dobrze — powiedział ubierając już buty.
— Chyba zapomniałeś o czymś — powiedziałem podchodząc do niego.
Alfa był zdezorientowany, bo nie wiedział o czym zapomniał, ale po chwili pokazałem palcem na swoje usta.
— Aa — westchnął. — Buziaczek na pożegnanie? — zapytał ze śmiechem, na co naburmuszyłem się. — No już — powiedział łagodnym głosem przybliżając moją twarz do swojej.
Musnął delikatnie moje usta, żeby po chwili zamienić pocałunek w bardziej namiętny.
Po chwili się oderwaliśmy.
— Kocham cię, pa — powiedział stojąc już w drzwiach.
— Ja ciebie też Kacchan, miłego dnia — powiedziałem z szerokim uśmiechem, a blondyn go odwzajemnił i wyszedł. Od razu co zrobiłem po jego wyjściu to szybko zadzwoniłem do Miny.
— Mina, pozwolił! — krzyknąłem przez komórkę.
— To za chwilę będę — powiedziała tak samo podekscytowana jak ja.
W tym czasie trochę ogarnąłem dom.
Po kilku minutach usłyszałem dzwonek do bramy. Szybko podbiegłem do małego monitora sprawdzić kto to. Ujrzałem moją przyjaciółkę więc od razu otworzyłem jej bramę.
Po chwili zaczęła pukać w drzwi które szybko otworzyłem.
— Izu, przepraszam, że mnie nie było w szkole — powiedziała smutnym tonem głosu. — Robiłam zęby — powiedziała pokazując wielki uśmiech. — Coś się działo? — zapytała.
Co mam jej powiedzieć, że Kacchan mnie uratował przed Todorokim, no chyba nie, znaczy muszę jej powiedzieć prawdę, nie umiem kłamać.
— T-Todoroki znów mnie pobił i zwyzywał mnie, że mam sponsora i w ogóle — szepnąłem do dziewczyny, bo się wstydziłem. — Ale uratował mnie Kacchan, nawiązywał akurat jakąś współpracę ze szkołą — powiedziałem lekko się uśmiechając.
— A później tatuś się tobą zajął? — zapytała z lenny face pokazując na moją szyi, od razu poczerwieniałem.
— N-nie, to było wczoraj, okazało się, że jesteśmy mate — uśmiechnąłem się, na samą myśl o nim mam uśmiech.
— O mój boże! — pisnęła. — Naprawdę?! Izu, gratuluje. — krzyknęła, wieszając się na mnie.
— Dobra weź, zamawiamy pizze? — zapytałem, na co jej oczy się zaświeciły. — I to ja płacę — zachęciłem na co się zgodziła.
Głupia blachara.
W tym czasie oprowadzałem ją po domu.
— A tu co?— wskazała na duże ciemne dębowe drzwi.
— Jego biuro, tu nie możemy wchodzić — powiedziałem.
— Czemu nie? — zapytała ta wścibska małpa.
— Nie wiem, nie pozwala mi nawet tu wchodzić nawet jeśli jest w domu czy pracuje tam — westchnąłem.
Dzwonek zadzwonił.
— Chodź, pewnie pizza. — zaciągnąłem dziewczynę do monitora, po czym otworzyłem bramę, a po chwili drzwi panu od pizzy. Zapłaciłem i zamknąłem drzwi.
— Mm, pięknie pachnie —powiedział.
— Kirshima dziś będzie u Kacchana wieczorem, wiedziałaś? — zapytałem, na co otworzyła szerzej oczy.
— Ten drań powiedział, że jedzie do rodziny dziś, o nie, pokaże mu, trzeba mnie wyszykować jak i ciebie — powiedziała w czym nie było odwrotu.
Ugryzłem kawałek pizzy.