Miesiąc 4
Pov Izuku
Szedłem właśnie na naszą ławkę przed automatem, bo Hiro chciał mi podobno coś mega ważnego powiedzieć.
Chłopak już siedział i czekał zestresowany.
— Hej — powiedziałem.
— Oh, c-cześć.
— Co się takiego stało? — zapytałem siadając na ławce.
— No bo, uh, nikomu nie powiesz? Ani masz się nie śmiać, okej? — zapytał na co pokiwałem głową. — Izuku wiem, że masz alfę, ale podobasz mi się i to cholernie. Chcę żebyś ze mną chodził.
O kurwa.
— Um, Hiro — powiedziałem po krótkiej ciszy na co spojrzał mi się w oczy. — Kocham kogoś innego, jesteś naprawdę dobrym alfą, ale mam swoją alfę którą kocham najmocniej na świecie oraz od czterech miesięcy spodziewam się dziecka z nią — powiedziałem na co ten aż otworzył usta z wrażenia.
— N-nie wiedziałem, że jesteś w ciąży — powiedział.
— Nic nie szkodzi — uśmiechnąłem się i zobaczyłem, że ręce mu drżą.
— A-ale możemy pozostać przyjaciółmi? — spytał.
— Jasne.
Time skip do końca zajęć
Pov Katsuki
— Jak tam było w szkole? — zapytałem omegi, gdy wszedł do samochodu.
— Um, skomplikowanie — mruknął.
Wyjechałem z parkingu.
— A co się działo znów? — zapytałem kierując się do restauracji.
Jakoś godzinę temu na lekcji ta niegrzeczna omega pisała ze mną i głównym tematem była nowa restauracja więc postanowiliśmy po lekcjach jego jechać tam.
— Ten Hiro, ten co jesteś zazdrosny o niego — zaczął na co zastały nas światło czerwone i mogłem na niego spojrzeć. — Wyznał mi uczucia.
— Ta? I co mu odpowiedziałeś? — mruknąłem wkurzony.
— No, że go nie kocham, tylko moją alfę — powiedział wstydliwie.
— Mogleś użyć mojego imienia i nazwiska to by na ciebie bał się spojrzeć — powiedziałem na co ten parsknął śmiechem.
Podjechaliśmy po restauracje.
— To co, randeczka? — zaśmiałem się na co uroczo przytaknął.
Zamówiliśmy swoje dania.
Kuchnia była meksykańska.
To miejsce miało klimat i nawet było przytulne.
— Twoja mama wie o dziecku? — zapytał.
— Ups, jakoś jej nie powiadomiłem o tym — zaśmiałem się na co chłopak się na mnie spojrzał. — Nie, nie mówiłem jej nic — powiedziałem.
— Czemu? Przecież tak chciała to dziecko — zachichotał.
— Nie wiem, nie było okazji, a akurat teraz wyjechała i będzie za więcej niż pół roku. Jakoś za osiem miesięcy?
— A gdzie wyjechała?
— Do Europy, do przyjaciółki, czy chuj wie — odpowiedziałem.
— Kacchan słownictwo — ostrzegł mnie z swoją „groźną" buźką.
— Niedawno to ja musiałem ci takie rozkazy dawać, po co w ogóle mam ograniczać słownictwo, hmm?
— A jak dziecko się już urodzi i pierwsze słowo jej lub jego będzie przekleństwo? To kogo to będzie wina? — zapytał.
— No dobra to wtedy nie będę przeklinał— wzruszyłem ramionami.
— Nie da się twojego uzależnienia od tych słów tak szybko skończyć — powiedział po czym odwrócił głowę. — Twojego palenia też — mruknął.
— Co tam gadasz? — prychnąłem. — Przecież nie palę tak często, tylko gdy jestem zdenerwowany — mruknąłem.
— Czyli gdy nie ma mnie na 5 metrów? — zachichotał ale to tak uroczo.
Uśmiechnąłem się.
— Tak, jesteś melisą na moje nerwy — zaśmiałem się.
Przyszło nasze jedzonko.
— Smacznego kochanie — powiedziałem.
Zarumienił się.
— S-smacznego K-Kacchan — kocham jak on się jąka lub tak non stop rumieni.
— Mógłbyś chociaż raz jakiegoś przezwiska dla par użyć — mruknąłem zawiedziony, pakując już taco do mordy.
— S-smacznego s-skarbie — mruknął cały czerwony, ale to cały.
— Uroczę — mruknąłem sam do siebie.
Zaczęliśmy jeść i dyskutować co jak smakuję.
— Ale jestem pełny — powiedziałem.
— Ja też.
— Oto rachunek — powiedziała młoda kobieta podając mi paragon w kieszonce.
Wyjąłem z kieszeni zwój banknotów.
Na co zobaczyłem, że chłopak jak i kobieta otworzyli szerzej oczy.
— Ile? — spytałem szorstko.
— R-równo 10,000 JPY — mruknęła.
Dałem jej jedynaście i poszła.
— No to co, idziemy? — zapytałem czule się uśmiechając.
— Mhm — mruknął.
Chwile już byliśmy w samochodzie.
— Ty głupi jesteś — powiedział na co się na niego trochę wściekle spojrzałem. — K-kto normalny chodzi z tyloma pieniędzmi!?
— A czemu by nie — zaśmiałem się i ruszyłem do domu.
— A jak cie ktoś okradnie? — zapytał zmartwiony.
— Izuku, spokojnie, nikt by się nie odważył— mruknąłem.
— Głupiś — powiedział, a ja złapałem jego udo.
////
Taki krótki bo nie miałam pomysłu. Ale następny będzie lepszy.