Rozdział 5

1.5K 104 65
                                    

Pov Izuku

Obudziłem się na czymś miękkim. Otworzyłem leniwe oczy i ujrzałem, że nie jestem w salonie. Po chwili zorientowałem się, że leżę na torsie starszego, a on przytula mnie wokół tali.

Spaliłem buraka.

Spojrzałem na jego twarz. Wydawał się bardzo spokojny, jego blond włosy opadały mu na twarz, wyglądał atrakcyjnie. Spojrzałem na jego powieki, bardziej w czerwone ślepia.

— Zakochałeś się? — zapytał z chrypką w głosie, a po chwili się uśmiechnął.

Zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony.

Nic nie odpowiedziałem, tylko szybko z niego zszedłem i odwróciłem się plecami do niego, żeby nie zobaczył rumieńców, na co tylko parsknął śmiechem z mojej reakcji.

Usłyszałem uginanie się materacu.

Nie wiem jak to się stało ale w tym momencie zawisł nade mną.

— No odpowiedz — powiedział z uśmiechem.

— Um.. j..ja — nie mogłem się wysłowić.

Blondyn bardzo intensywnie się we mnie wpatrywał.

Złapaliśmy kontakt wzrokowy.

— Cholera — pomyślałem.

Alfa zaczęła się przybliżać coraz bardziej do mojej twarzy.

Musnął palcem mój policzek, na co mruknąłem jak jakiś kot, co go rozśmieszyło.

Poczułem jego oddech na swoich wargach.

Już miała nastać ta chwila, gdy oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

— Kurwa — syknął nie zmieniając pozycji.

— Idź zobacz kto to — zaproponowałem.

— Nie, mam ważniejsze rzeczy do roboty — odpowiedział, po czym musnął delikatnie moje wargi.

Zaczęliśmy się całować na początku delikatnie i wolno. Po chwili już bardziej namiętnej.

Blondyn przegryzł moją wargę na co jęknąłem mu w buzi, od razu skorzystał z sytuacji i wepchnął swój język.

Nad nami unosiła się euforia.

— KATSUKI — krzyknęła jakaś kobieta wchodząc do pokoju.

Alfa jednak miał to gdzieś i nadal mnie całował.

Po chwili się odsunął i spojrzał na blondynkę.

— Przerywasz nam starucho — powiedział oburzony.

— JAK SIĘ ZWRACASZ DO MATKI!? — krzyknęła.

— TAK JAK DO GÓWNA — odpowiedział.

— TY GÓWNIARZU — odpowiedziała i podeszła zawalić mu w tył głowy, a ja się zaśmiałem.

Wszyscy się spojrzeli na mnie.

— Katsuki od kiedy masz omegę? — zapytała.

— A co cię to obchodzi?! — odpowiedział, a ta przewróciła oczami.

— Jak się nazywasz? — zapytała z uśmiechem.

— Izu..Izuku Midoriya, a pani? — zapytałem.

— Mitsuki Bakugo, matka tego o tutaj — pokazała palcem na kacchana. — I nie mów mi pani, mów mi Mitsuki lub mamo — dodała.

— Dobrze mamo — jej oczy się zaświeciły.

— Katsuki, masz jak najszybciej się z nim ożenić i zrobić szczeniaka — krzyknęła bardzo zadowolona.

— Um, to nie tak, nie jesteśmy razem z Kacchanem — powiedziałem łapiąc się za kark.

— A to co było przed chwilą? To co to było? — zapytała

Spaliłem buraka na co blondyn się zaśmiał

Rzuciłem w niego poduszką.

— Katsuki, czy ty naprawdę jesteś taki nieudacznikiem, że nie umiesz nawet powiedzieć mu, żebyście byli razem?! — podniosła głos

Na co się jeszcze bardziej zarumieniłem.

Chciał się wydrzeć, ale szybko zakryłem mu buzię dłonią.

— MSGAHVDUX — próbował coś krzyknąć.

— Cicho Kacchan — powiedziałem z uśmiechem głaszcząc mu włosy. Trzeba przyznać, że naprawdę są bardzo miękkie.

Gdy się uspokoił zabrałem rękę i zszedłem do kuchni.

Pov Katsuki

Chłopak wyszedł z pomieszczenia, chyba kierując się do kuchni.

— Skąd ci się taka dobra omega trafiła? — zapytała

— Z klubu, później się spotkaliśmy przypadkowo — odpowiedziałem

— Rozwiń to „przypadkowo" — zarządziła.

— Kirshima poznał dziewczynę, bał się sam pójść, poszedłem z nim, a Mina dziewczyna Kirshimy zabrała go ze sobą, pasuje?

— Przeznaczenie — mruknęła.

— Co tam gadasz?

Chciała już coś zacząć ale usłyszeliśmy głośny huk.

Szybko pobiegłem do kuchni i znalazłem zielonowłosego na podłodze, a obok przewrócony stołek.

— Ała — jęknął.

Moja ręka od razu złapała go wokół pleców, a druga pod udami, w skrócie na pannę młodą.

— Zrobiłeś sobie coś? — zapytałem, kładnąc go na blacie.

— Tu boli — powiedział pokazując mi na palca który miał nie wielką ranę.

— Poczekaj.

Sięgnąłem apteczkę i zacząłem opatrzeć ranę.

— Ah, boli Kacchan — powiedział, gdy zalałem palca wodą utlenioną.

Założyłem mu plasterek.

— Już — powiedziałem i pocałowałem miejsce skaleczenia. Zorientowałem się, że ta starucha się przygląda.

— No cóż chyba moja pora — powiedziała.

— Wreszcie — mruknąłem.

— Katsuki, nigdy nie widziałam, jak troszczysz się o kogoś, musisz go bardzo kochać — powiedział z uśmiechem na gębie i wyszła.

Moja twarz zalała się rumieńcem. Po chwili spojrzałem na chłopaka, który był w podobnym stanie.

Naucz mnie kochać~Bakudeku A/O/BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz