Rozdział XI

949 69 17
                                    

Złociste promienie które przedostały się do pokoju zielonowłosego oświetliły jego jasną cerę. Chłopak który poczuł ciepło na swojej skórze powoli otworzył zaspone oczy. Pomimo niechęci wyłonił się z łóżka po czym rozpoczął świt od codziennej rutyny. Nie minęło dużo czasu aby książę południa był gotowy do podróży która miała się odbyć  właśnie dziś.

W sali czekała królowa która na widok syna uśmiechnęła się radośnie.
Niestety w jej oczach można było ujrzeć tęsknotę.

- Już jesteś! Katsuki czeka na dworze. - mówiąc to uścisneła nastolatka dodając - Wrócicie cali i zdrowi dobrze?

- Nie martw się. Ochaco również jedzie więc nic mi nie będzie. Z resztą już jestem prawie dorosły prawda? - pomimo tego że chłopak był zmuszony do niektórych rzeczy Izuku dalej kochał tą kobietę i nie chciał aby się martwiła.

- Tak jednak jesteś moim synem. Więc nie jest to takie łatwe. - westchneła głęboko.

Zielonowłosy miał coś powiedzieć jednak poczuł na swoim ramieniu dłoń. Chciał się obrócić jednak nie było mu dane ponieważ osoba za nim była szybsza.

- Idziemy? - tuż przy jego uchu rozniósł się głos blondyna na co ten tylko kiwną głową.

- Pozdrów rodziców ode mnie - kobieta uśmiechnęła się ponownie po czym podeszła bliżej i szepnęła wyższemu do ucha na koniec parę słów na co ten się tylko uśmiechnął.

Podróż o dziwo minęła szybko jednak ze względu na nudę Izuku postanowił przespać prawie całą drogę. Z kolei Ochaco nie mogła oderwać wzroku od  widoków tym samym co jakiś czas zadając pytania starszemu o jego rodzinne strony. Gdy końcu jazda dobiegła końca każdy po kolei wysiadł przed domem blondyna który natychmiastowo zaprowadził ich do pary królewskiej.

Układ budynku był nieco inny dlatego młodszy wraz z przyjaciółką mogli się łatwo zgubić. W sali zastali rodziców blondyna. Mężczyzna obdarzył ich powitalnym uśmiechem natomiast kobieta zdążyła odezwać się pierwsza podchodząc do nich.

- Kochani jesteście! Jak minęła wam podróż? Nie zmęczyła was prawda? - blondynka uśmiechła się ciepło po czym podeszła bliżej.

- Jak widzisz jest wszystko ok. Możesz darować pytania? - Bakugou spojrzał na rodzicielkę zirytowany.

- Katsuki daj się przywitać a nie ciągle  jak ta osa chodzisz. - zwróciła mu uwagę i po chwili położyła rękę na swoim policzku dodając - Czasami się martwię że kiedyś zrobisz coś temu słodziakowi. - mówiąc to spojrzała na szmaragdowookiego który na słowa kobiety się speszył.

Z kolei Bakugo był pewny że jeszcze trochę i żyłka mu pęknie co jego ojciec zdarzył zauważyć tym samym odzywając się:

- Wiem że się cieszysz jednak sądzę że nasi goście powinni zapoznać się z okolicą mam rację kochanie?

- Racja. Katsu zaprowadź ich do pokoju a wieczorem spotkamy się dopiero po kolacji.

Czerwonooki nic nie odpowiedziawszy na to kiwnął tylko głową po czym skierował się tylko w sobie znanym kierunku na co dwójka jego towarzyszy ruszyła za nim. Przez dłuższą chwilę szli w ciszy jednak książę północy zatrzymał się przy drzwiach i nacisnął klamkę by te się otworzyły aby reszcie par oczu ukazał się pokój.

- Ty Pyzo będziesz spać tutaj. Deku ma pokój obok. Mnie szukajcie na samym końcu. Jakieś pytania?

- Mówiłem ci żebyś mnie tak nie nazywał...

- Za późno abyś histeryzował. Rozpakujcie się i za chwilę spotkamy się tutaj. Moi znajomi chcą was poznać.

- Jasne! - odpowiedziała brunetka która weszła do siebie.

Izuku nie pozostało nic innego jak również wejść swojego tymczasowego  pokoju i rozpakować to co wziął. Nie było tego dużo ponieważ miało to być tylko parę dni.

Jednak nie widział że te parę dni może zmieni jego spostrzeżenie na życie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Proszę bardzo!
Trzymajcie swój wyczekiwany rozdział. Zaraz będzie drugi więc wyczekujcie.

Szmaragd & Rubin [Bakudeku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz