Od kiedy wróciliśmy do Springfield nie miałam kontaktu z Dylanem, nie odwiedzał on też mojego brata, więc nawet się nie widzieliśmy. A mimo, że chciałam zapomnieć o wiadomościach, które wtedy do mnie napisał i o słowach które wypowiedział w moją stronę, to nie potrafiłam pogodzić się z tym, że od powrotu nawet do mnie nie napisał. Miałam w głowie ogromny mętlik, którego nie potrafiłam pozbierać w jedną logiczną całość.
Od czterech dni leżałam chora w domu. Opuściłam kolejne dni w szkole, co nie spodobało się ojcu. Ale w tej chwili nie obchodziły mnie jego humorki, bo w ostatnich dniach naprawdę źle się czułam, a w dodatku, ciągle myślałam o Dylanie.
Dzisiejszego dnia odwiedził mnie Justin i przy okazji przywiózł mi nowe materiały do testów szkolnych. Siedzieliśmy w salonie, popijając mrożoną kawę z lodami. Opowiedziałam przyjacielowi wszystko co wydarzyło się między mną, a Dylanem.
-Więc mówisz, że Forest się nie odezwał?- zerknął na mnie mieszając rurką w szklance.
-Nie- pokręciłam przecząco głową.- Ale nie chcę o tym rozmawiać.
Chłopak westchnął cicho.
-Powiesz Sammie?
-Na razie nie- wzruszyłam ramionami.- Na razie, wiesz tylko ty.
Odłożyłam szklankę na stolik i opadłam wygodnie na oparcie kanapy.
-Czujesz coś do niego?
Odwróciłam głowę w stronę rudowłosego.
-Nie-mruknęłam cicho.- Lubię go, ale nic więcej.
W całym domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy, by je otworzyć ale wychodząc z salonu wpadłam na nową gosposię.
-Oj przepraszam Pani Walker- odsunęła się ode mnie momentalnie.
-Nic się nie stało- uspokoiłam kobietę.- I prosiłam żeby mówiła Pani do mnie po imieniu.
Posłałam kobiecie delikatny uśmiech. Była to starsza kobieta o trochę pulchnej budowie ciała. Była przemiłą osobą i codziennie gotowała mi leczniczy rosół bym tylko poczuła się lepiej.
-Otworzę- powiedziała blondynka.
-Nie trzeba, ja to zrobię- wysunęłam się do przodu podążając w stronę drzwi.- A Pani niech zrobi sobie przerwę. To nie prośba tylko polecenie.
Sally zniknęła gdzieś w kuchni, a ja otworzyłam drzwi nie zaglądając wcześniej kto się za nimi znajduje. Moim oczom ukazało się dwóch na czarno ubranych mężczyzn. Oboje byli dość wysocy.
-W czym mogę pomóc?- zmierzyłam ich wzrokiem.
-Dzień dobry. Szukamy Franka Walkera- odparł jeden z nich.
-Przykro mi, nie ma go w tej chwili.
Drugi z nich zaglądnął do środka jakby chciał coś sprawdzić. Widząc to, od razu przymknęłam mocniej drzwi.
-A kiedy będzie? Mamy do niego sprawę.
Nie kojarzyłam tych mężczyzn a co więcej, wydawali mi się dość dziwni z zachowania.
-Nie mam pojęcia- pokręciłam głową.- Coś mu przekazać?
-Powiedz, że Shabby go szuka. Będzie wiedział do kogo się zgłosić.
Zmierzył mnie wzrokiem kilka razy po czym popatrzył na moją twarz z uśmiechem.
-Dobrze, do widzenia.

CZYTASZ
Change me
RomanceKażdy, kto spojrzał kiedyś na Rose Walker, myślał, że ma idealnie życie. Że ma kochających rodziców i chłopaka, na którego zawsze może liczyć. Ale nikt nie wie, jak naprawdę jest w głowie Rose. Przekona się tylko on.