9. Chroń mnie

1.7K 33 3
                                        


    Od kiedy wróciliśmy do Springfield nie miałam kontaktu z Dylanem, nie odwiedzał on też mojego brata, więc nawet się nie widzieliśmy. A mimo, że chciałam zapomnieć o wiadomościach, które wtedy do mnie napisał i o słowach które wypowiedział w moją stronę, to nie potrafiłam pogodzić się  z tym, że od powrotu nawet do mnie nie napisał. Miałam w głowie ogromny mętlik, którego nie potrafiłam pozbierać w jedną logiczną całość. 

 Od czterech dni leżałam chora w domu. Opuściłam kolejne dni w szkole, co nie spodobało się ojcu. Ale w tej chwili nie obchodziły mnie jego humorki, bo w ostatnich dniach naprawdę źle się czułam, a w dodatku, ciągle myślałam o Dylanie. 

 Dzisiejszego dnia odwiedził mnie Justin i przy okazji przywiózł mi nowe materiały do testów szkolnych. Siedzieliśmy w salonie, popijając mrożoną kawę z lodami. Opowiedziałam przyjacielowi wszystko co wydarzyło się między mną, a Dylanem. 

-Więc mówisz, że Forest się nie odezwał?- zerknął na mnie mieszając rurką w szklance. 

-Nie- pokręciłam przecząco głową.- Ale nie chcę o tym rozmawiać. 

 Chłopak westchnął cicho.

-Powiesz Sammie?

-Na razie nie- wzruszyłam ramionami.- Na razie, wiesz tylko ty.

  Odłożyłam szklankę na stolik i opadłam wygodnie na oparcie kanapy. 

-Czujesz coś do niego?

  Odwróciłam głowę w stronę rudowłosego. 

-Nie-mruknęłam cicho.- Lubię go, ale nic więcej. 

 W całym domu rozległ się głośny dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy, by je otworzyć ale wychodząc z salonu wpadłam na nową gosposię. 

-Oj przepraszam Pani Walker- odsunęła się ode mnie momentalnie.

-Nic się nie stało- uspokoiłam kobietę.- I prosiłam żeby mówiła Pani do mnie po imieniu.

 Posłałam kobiecie delikatny uśmiech. Była to starsza kobieta o trochę pulchnej budowie ciała. Była przemiłą osobą i codziennie gotowała mi leczniczy rosół bym tylko poczuła się lepiej. 

-Otworzę- powiedziała blondynka.

-Nie trzeba, ja to zrobię- wysunęłam się do przodu podążając w stronę drzwi.- A Pani niech zrobi sobie przerwę. To nie prośba tylko polecenie. 

 Sally zniknęła gdzieś w kuchni, a ja otworzyłam drzwi nie zaglądając wcześniej kto się za nimi znajduje. Moim oczom ukazało się dwóch na czarno ubranych mężczyzn. Oboje byli dość wysocy. 

-W czym mogę pomóc?- zmierzyłam ich wzrokiem. 

-Dzień dobry. Szukamy Franka Walkera- odparł jeden z nich. 

-Przykro mi, nie ma go w tej chwili. 

 Drugi z nich zaglądnął do środka jakby chciał coś sprawdzić. Widząc to, od razu przymknęłam mocniej drzwi. 

-A kiedy będzie? Mamy do niego sprawę. 

 Nie kojarzyłam tych mężczyzn a co więcej, wydawali mi się dość dziwni z zachowania.

-Nie mam pojęcia- pokręciłam głową.- Coś mu przekazać? 

-Powiedz, że Shabby go szuka. Będzie wiedział do kogo się zgłosić. 

 Zmierzył mnie wzrokiem kilka razy po czym popatrzył na moją twarz z uśmiechem.

-Dobrze, do widzenia. 

Change meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz