Dziś jest 31 października. Jest to bardzo ważny dzień. Dzień urodzin mojej najlepszej przyjaciółki. W zasadzie, obchodziła je wczorajszego dnia, ale to dzisiejszego dnia organizuje imprezę. Jako że jest Halloween, to właśnie o takiej tematyce będzie cała impreza. Oczywiście, każdy będzie musiał się przebrać. Sammie dość długo sprzeczała się z rodzicami na temat jej urodzin. Państwo Lopez chcieli, by urodziny ich córki odbywały się jak zawsze w ich hotelowej restauracji i tak jak mieli to w zwyczaju, zrobić elegancki bankiet. Ale Sammie postawiła na swoim, w końcu to jej osiemnaste urodziny. Od wczorajszego popołudnia trwały przygotowania do imprezy. Bardzo chciałam pomóc w całym procesie, ale każdy z moich bliskich, twierdził, że to zły pomysł. Moja przyjaciółka mocno ekscytowała się swoją imprezą urodzinową, a ja nie potrafiłam cieszyć się z tego aż tak mocno jak ona. A dlaczego? Ponieważ kocham tańczyć. A dzisiejszego wieczoru nie będę mogła tego robić. Mimo, że moje nogi coraz lepiej sobie radzą i chodzę już bez niczyjej pomocy, to wiedziałam doskonale, że nie wytrzymają całonocnych tańców.
W momencie gdy już kończyłam swój makijaż, do mojego pokoju wpadł Alex. Spoglądał na mnie przez chwilę nie wypowiadając żadnego słowa.
-Coś nie tak?- zerknęłam w jego stronę, unosząc jedną brew do góry.
-Cieszę się, że w końcu gdzieś wychodzisz- uśmiechnął się.- Znaczy, chodzi mi o imprezę. Jak się czujesz, wszystko dobrze?
-Tak, Alex. Wszystko jest dobrze- zaśmiałam się cicho pod nosem.
-Będziesz gotowa za godzinę?
-Tak- kiwnęłam głową.- Moje przebranie czeka u Sammie.
-W co się przebierasz?
-Sama nie wiem- zaśmiałam się.- Powiedziała, że nie mam nic do gadania i to niespodzianka.
Alex tylko się zaśmiał i przejechał po mnie wzrokiem.
-Więc widzimy się na dole za godzinę. Będę czekać.
Brat opuścił mój pokój, a ja wróciłam do przygotować na imprezę. Sammie kazała mi po prostu zrobić mocny makijaż i pomalować usta na czerwony kolor. Tak też zrobiłam. A niecałą godzinę później byłam już gotowa. Zeszłam na dół czekając na Alexa. W kuchni siedzieli moi rodzice i popijali herbatę. Nie miałam ochoty na rozmowę z nimi, więc udałam się do salonu. Po kilku minutach mój brat zszedł już na dół i oboje wyszliśmy z domu. Gdy tylko weszliśmy do auta, poczułam na sobie jego wzrok.
-Najpierw pojedziemy po Bena, dobrze?- zapytał odpalając silnik.
-Ben też będzie?- zdziwiłam się.
Sammie nie mówiła mi kogo zaprasza, ale dość mocno zdziwiło mnie to, że zaprosiła zupełnie obcą jej osobę, bo nie miała tego raczej w zwyczaju.
-Tak- uśmiechnął się.- W zasadzie, zaprosiła mnie, a jego ze mną- zaśmiał się.
-Nie wspominała, ale miło z jej strony.
-Też tak sądzę.
Właśnie opuszczaliśmy naszą posesję, gdy zaczął dzwonić mój telefon. Był to Leon. Od tego wieczoru, gdy miałam wypadek, wydzwaniał do mnie coraz częściej. Każdy jego telefon ignorowałam. Wiadomości które mi wysyłał, również ignorowałam, nawet ich nie czytałam. Od razu wyciszyłam telefon i schowałam go do małej torebeczki którą trzymałam na swoich kolanach. Po drodze zajechaliśmy jeszcze do kwiaciarni gdzie odebraliśmy wcześniej zamówione kwiaty. Kupiliśmy jej ogromny bukiet różowo-białych róż. Po ponad 30 minutach dojechaliśmy pod hotel państwa Lopez. Zaparkowaliśmy samochód na sporym parkingu, znajdującym się tuż za budynkiem. Gdy tylko weszliśmy do środka ujrzałam Sammie, która paradowała jeszcze w dresach i wychodziła właśnie z sali restauracyjnej.
CZYTASZ
Change me
RomanceKażdy, kto spojrzał kiedyś na Rose Walker, myślał, że ma idealnie życie. Że ma kochających rodziców i chłopaka, na którego zawsze może liczyć. Ale nikt nie wie, jak naprawdę jest w głowie Rose. Przekona się tylko on.