19. Zakazany owoc

1.3K 24 3
                                        


   Dylan po kilku dniach zdecydował zgodzić się na propozycję swojego wujka. Widziałam po nim, że cholernie mocno boli go fakt, że musi opuścić dom w którym się wychowywał. Nadszedł czas w którym musiał szukać sobie nowego lokum. Od samego początku stawiał na jakieś małe mieszkanko w centrum miasta. Przez kilka ostatnich dni chodził oglądać przeróżne mieszkania, ale w każdym z nich, coś mu nie pasowało. W końcu poprosił mnie i Becky abyśmy poszły z nim na kolejne wizyty w wybranych przez niego wcześniej mieszkaniach. Od samego rana jeździliśmy z jednego miejsca do drugiego. Przed południem podeszliśmy do ostatniego mieszkania. Drzwi otworzył nam starszy mężczyzna, po krótkiej rozmowie wyjaśnił, że z żoną chcą przenieść się do jakiegoś mniejszego domu, bo jego żona ma problemy z nogami i ciężko jest jej wchodzić po tylu schodach. Rozejrzeliśmy się po wszystkich pomieszczeniach. Było widać, że mieszkanie jest zadbane. Nie należało też do najmniejszych. Mimo tylko jednej sypialni i salonu, miejsca było tutaj dość sporo. Spodobało mi się to mieszkanie, właściwie, nie tylko mi. Becky od razu komplementowała wygodne fotele i kanapę w salonie i jasny kolor ścian w całym lokum. Dylan nie do końca był przekonany co do tego, ale po dłuższym namyśle, również się przekonał. Po dłuższej rozmowie z mężczyzną ustalił, że klucze dostanie już dziś, więc może wprowadzić się natychmiast. Po dłuższym czasie i podpisaniu kilku papierów, mężczyzna opuścił mieszkanie, zostawiając klucze szatynowi. 

  Dylan wpatrywał się we mnie i stojącą obok mnie Becky. Żadne z nas na początku się nie odzywało, ale po chwili Hayes uśmiechnął się lekko i westchnął.

-No to chyba zaczynam wszystko od nowa. 

-Nowe mieszkanie nie znaczy, że musisz zaczynać od nowa z wszystkim- zaśmiała się dziewczyna.

-Dalej nie do końca jestem pewny.. a już podpisałem umowę najmu.

-Daj spokój Dylan- podeszłam bliżej niego.- Zobaczysz, że będzie Ci się tu dobrze mieszkać. 

   Chłopak położył dłonie na blacie kuchennym i rozejrzał się po pomieszczeniu.

-Będę musiał zadzwonić do Louisa- westchnął.- Powiem mu, że zgodziłem się na jego propozycję. 

-Więc zrób to- uniosłam delikatnie kącik ust do góry.

-Będę musiał też przewieźć rzeczy z domu. 

-Pomóc Ci? Chris i Alex są w pracy- odparła Becky.

-Bez urazy, ale wątpię żebyście dały sobie radę- zaśmiał się.

-W takim razie, może zadzwonię po Justina? Powinien bez problemu pomóc- zaproponowałam. 

-Dam sobie radę Rosie. 

-Ale samochód transportowy też Ci się chyba przyda- uśmiechnęłam się.

  Szatyn kiwnął tylko głową. 

-No to dzwoń po Bakera- zaśmiała się dziewczyna. 

  Wybrałam szybko numer do mojego przyjaciela i wyszłam z pomieszczenia, przysiadłam na sporym fotelu w salonie i czekałam aż Justin odbierze telefon. Gdy tylko wytłumaczyłam chłopakowi o co chodzi, od razu się zgodził. Umówiliśmy się, że zaraz weźmie jeden z samochodów z firmy przewozowej swojego ojca i przyjedzie po Dylana. Jak powiedział, tak też zrobił. Po niecałej godzinie był już pod kamienicą a szatyn szybko zszedł na dół, by nie tracić czasu. W mieszkaniu zostałam sama z Becky. Postanowiłyśmy zrobić tu większy porządek, bo mimo tego, że mieszkanie było zadbane, to parę rzeczy były do posprzątania, ale najpierw udałyśmy się do pobliskiego sklepu by kupić najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy wróciłyśmy do domu, od razu wzięłyśmy się za sprzątanie. W momencie gdy kończyłyśmy myć podłogi, do domu wpadli Dylan z Justinem, wnosząc do mieszkania kartony.

Change meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz