17. Człowieczeństwo

1.1K 18 1
                                    


   Przez cały tydzień starałam się idealnie balansować między szkołą a domem. Mimo ogromu nauki, uczęszczanie do szkoły stało się łatwiejsze, gdy wrócił do niej Justin. W domu czułam ciągłe napięcie między mną, a moim bratem. W dodatku źle patrzyło mi się na to, jak Sally nie wyrabiała ze swoją pracą i dodatkowym bieganiem przy Violet. Moja siostra po swoim ostatnim złym samopoczuciu, zrobiła się nieznośna. Lekarz wypisał jej chorobowe, więc ojciec nie miał już nic do gadania i mogła w końcu resztę ciąży odpoczywać w domu. Gorsze było to, że od ostatnich paru dni miała chore zachcianki. Nasza gosposia gotowała jej przeróżne potrawy, a jej nagle przechodziła na to ochota, więc Sally robiła coś innego. Kilka razy dziennie Violet również miała zachcianki na coś ze sklepu. Więc gosposia posłusznie po to jechała. Chociaż, gdy wracałam do domu, starałam się jej w tym pomagać, bo przecież sama miała cholernie dużo pracy w naszej willi, nie chciałam, by dodawała jej sobie więcej. Ja i tak przez ostatnie dni, po szkole wracałam od razu do domu.  Nie miałam ochoty wychodzić ze znajomymi, bo nie sądziłam, że mam się z czego cieszyć. Wolałam pobyć w samotności i ewentualnie pomóc Sally w niektórych porządkach. Nigdy nie lubiłam samotności, byłam raczej towarzyską osobą, więc w niektórych momentach doskwierał mi brak kogoś bliskiego, ale z drugiej strony bałam się przełamać i spotkać z przyjaciółmi. Obawiałam się tych pytań na temat Dylana, bo nie wiedziałabym, co mam im odpowiedzieć. Koniec końców udało im się wyciągnąć mnie dziś na domówkę. Gryzłam się sama ze sobą, bo nie wiedziałam, czy na pewno chcę tam iść. Ale moi przyjaciele postanowili już sami za mnie, więc nie miałam zbyt dużego wyboru i po prostu zgodziłam się tam iść. 

 Praktycznie od rana szykowałam się na dzisiejszą domówkę. Mimo złego nastroju, postanowiłam, że chcę dziś dobrze wyglądać. Od rana starannie pielęgnowałam swoje ciało i włosy, a popołudniu już wybierałam ciuchy, które założę wieczorem. Kiedy nadeszła już pora w której mieliśmy spotkać się pod domem naszego kumpla, ja dopiero wyjeżdżałam spod domu. Odwoził mnie Felix. Pierwszy raz jechałam z nim gdzieś sama, ale zaproponował mi podwózkę, bo akurat jechał do swojego rodzinnego domu. W samochodzie trwała niezręczna cisza, a ja czułam dziwne napięcie. Może to dlatego, że siedząc obok niego przypominał mi się mój ostatni sen, w którym narzeczony mojej siostry brał udział? Bardzo możliwe. Cieszyłam się, gdy już wysiadałam z jego samochodu, bo czułam się cholernie niezręcznie. 

-No nareszcie!- krzyknął Justin, widząc jak wysiadam z samochodu.- Wiesz która jest godzina?

-Daj spokój- zmierzyłam go wzrokiem.- Mogliście wejść do środka, a nie czekać na mnie na tym zimnie.

-Bez Ciebie to nie zabawa- Sammie cmoknęła czule mój policzek.- Tęskniłam, Walker. 

-Ja też, Lopez. 

-Mam nadzieję, że skończysz z tym siedzeniem w domu i ruszysz tyłek do nas!- zmierzyła mnie wzrokiem.

-Postaram się- uniosłam delikatnie kącik ust do góry. 

-A przemyślałaś sobie już to?- wtrącił rudowłosy.

-Co takiego?- zerknęłam w jego stronę.

-No wiesz, czy kochasz go. 

-Nie chcę dziś o tym rozmawiać. Mamy się dziś dobrze bawić. 

 Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.

 -I tak nie uciekniesz od tego tematu, Walker!- krzyknął za mną.

 Nie odpowiadając nic, zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam aż ktoś otworzy drzwi. Już tutaj słyszałam głośną muzykę. Kumpel u którego mieliśmy się dziś bawić na imprezie, miał naprawdę duży dom, a wokół nie było prawie wcale innych domów, więc jego domówki zawsze były dość huczne. Po chwili przypadkowa osoba otworzyła nam drzwi z drinkiem w ręce, witając nas serdecznie. Wchodząc do środka widziałam już tłumy pijanych ludzi, którzy dobrze się bawili. Moi przyjaciele od razu zaciągnęli mnie do kuchni, by przyrządzić drinki. Moje dwa zadania na dzisiejszy wieczór: 

Change meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz