Rozdział 11

2.2K 146 11
                                    

Dlaczego ona przyszła do naszego domu? Nigdy wcześniej nie widziałam, nie widziałam, aby któryś z pracowników Harry'ego przychodził do nas do domu. Chyba na za dużo sobie pozwala.

- Cześć. Przyszłam do Harry'ego, jest w domu? - od razu było widać, że jest fałszywa. Gdybym to ja była jej szefową, po pierwszym dniu już by u mnie nie pracowała,

- Nie przypominam sobie, abyśmy przechodziły na "ty" - upomniałam ja.

- O ile sobie dobrze przypominam, to jesteś ode mnie młodsza, więc to ty powinnaś odnosić się do mnie z szacunkiem

- powiedziała z wyższością. Resztkami sił powstrzymałam się, aby jej nie wpierdolić. Poza tym skąd ona wie takie rzeczy?

- Lepiej naciesz się tą pracą, bo niedługo możesz jej już nie mieć - odpowiedziałam, ale nie zrobiło to na niej chyba żadnego wrażenia.

- Kto przyszedł? - zapytała Harry z salonu.

Nie wiem, ktoś do ciebie - odkrzyknęłam i poszłam z powrotem do salonu, zostawiając gościa Harry'ego w drzwiach. Sama sobie na to zasłużyła. Minęłam chłopaka, który posłał mi pytające spojrzenie, wzruszyłam tylko ramionami i usiadłam na kanapie.

- Harry.

- Kylie - usłyszałam, na co przewróciłam oczami.

- Przeszłaś po coś konkretnego? - wiem, że nie można podsłuchiwać, ale nie mogłam się oprzeć.

- Tak, chodzi o sprawę Wilden'a.

- Może chodźmy do mojego gabinetu - może od razu do... Okej, muszę się uspokoić. Przecież ona przyszła tu tylko z powodu pracy.

Może trochę za szybko ją oceniłam, ale jestem zazdrosna o mojego narzeczonego. Chyba mam prawo, nie?

Dochodziła 3 PM, co miałam niby robić przez resztę dnia?

Harry mnie olał, a ja będę tu siedzieć i się nudzić. Dlatego postanowiłam zadzwonić do Rose. Wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer.

- Halo? - usłyszałam jej głos, po kilku sygnałach.

- Cześć! - odparłam entuzjastycznie - Wpadnę do ciebie za pół godziny. Do Harry'ego przyszła Kylie, a ja się nudzę.

- Kto ty "Kylie"? - zapytała.

- Wszystko ci opowiem. Do zobaczenia - pożegnałam się i wcisnęłam czerwoną słuchawkę.

Wstałam z kanapy i skierowałam się na górę, do gabinetu Harry'ego. Nie pukając, pociągnęłam za klamkę i co zobaczyłam? Pani zdzira pochylała się nad Styles'em (wypinając w jego stronę swój dekolt) i tłumaczyła mu coś w papierach. Nie mogła tego robić siedząc? Odchrząknęłam i dwie pary oczu spojrzały na mnie.

- Mogę cię prosić na chwilę? - zwróciłam się do chłopaka i nie czekając na odpowiedź wyszłam z pomieszczenia. Po chwili dołączył do mnie Harry, zamykając za sobą drzwi.

- Chciałam cię poinformować, że jadę do Rose. Jeśli mi nie wierzysz, możesz do niej zadzwonić. Będę około 6. Miłej pracy - ostatnie zdanie rzuciłam z sarkazmem i odwróciłam się na pięcie, aby po chwili przekraczać próg naszego domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu mojej przyjaciółki.

***

Dwadzieścia minut później siedziałam już w salonie i piłam sok pomarańczowy.

- Więc kim jest ta Kylie? - zapytała Rose. Westchnęłam ciężko i odstawiłam napój na stół.

- Nowa sekretarka Harry'ego, ale chyba teraz jest też asystentką, sądząc po jej zachowaniu. Pracuje u niego chyba 2-3 tygodnie. Nie pamiętam dokładnie. I dzisiaj przyszła do naszego domu. Może nie byłoby to takie straszne, gdyby nie potraktowała mnie, jak jakąś małolatę i na dodatek mówiła do Harry'ego po imieniu - wytłumaczyłam cała sprawę w wielkim skrócie.

- Nie uważasz, że trochę przesadzasz?

- Co? Nie! Jest fałszywa, zbyt pewna siebie i na dodatek dosyć ładna - Rose zaśmiała się na moje słowa i odpowiedziała:

- To o to chodzi. Ja na twoim miejscu dałam bym jej jasno do zrozumienia, gdzie jej miejsce.

- Łatwo ci mówić. Dzisiaj powiedziałam do niej, żeby liczyła się ze słowami, bo może wylecieć, a ona nic, jakby udawała, że mnie nie słyszy. Myślałam, że uduszę ją gołymi rękoma.

- W tym stanie nie możesz się denerwować - upomniała mnie.

- I tak już jestem zdenerwowana. Pojechałam dziś do Jeremy'ego...

- Po co do niego pojechałaś?

- Zmarła Kate, to wszystko go przerosło i tak wyszło - wzruszyłam ramionami.

- Tak wyszło?! TAK WYSZŁO?! Słyszysz siebie? Ten człowiek cię zniszczył, a ty... Nie mogę tego pojąć - spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Takiej reakcji się spodziewałam - Harry to fajny gość, zmienił się dla ciebie, a ty takie cyrki mu odwalasz.

- Rose zrozum też mnie, nie przekreślę tego wszystkiego. To dzięki niemu jestem, kim jestem, gdyby nie on, to byłabym pewnie teraz nikim.

- Nic mu nie zawdzięczasz, to on zawdzięcza wszystko tobie. Przestań myśleć, że dzięki niemu jesteś kimś, bo to nie prawda - pokiwałam głową, ale nie do końca w to wierzyłam, dlatego kontynuowałam.

- Przez cały dzień jakoś dziwnie się czuła, a gdy już byłam u niego, zemdlałam. dlatego zawiózł mnie do szpitala, a tam dowiedział się, że jestem w ciąży. Na dodatek chce, aby dziecko, miało jego nazwisko  -schowałam twarz w dłonie, a Richardson wciągnęła powietrze.

- Pierdolisz - wymsknęło jej się i szybko zatknęła ręką usta - przepraszam - zawsze mało przeklinała, a mnie to zawsze bawiło.

- Nie chcę już o tym rozmawiać. Lepiej powiedz jak Vivian?

- Teraz śpi, planujemy z Niall'em za miesiąc zrobić chrzciny i chciałabym, abyś była chrzestną - zaproponowała uradowana.

- Naprawdę?! Dziękuje, to dla mnie przyjemność - ucieszyłam się i mocno przytuliłam przyjaciółkę - A właśnie, a gdzie jest Niall?

- Usypiał małą i pewnie sam zasnął - zaśmiała się, a ja razem z nią.

- Cieszę si, że wróciłaś - wyznała.

- Ja też - powiedziałam i znowu ja przytuliłam.

Przez resztę czasu rozmawiałyśmy o bzdetach. Na razie nie miałam planów mówić nikomu, że Harry mi się oświadczył, na tę chwilę wolałam zachować to w tajemnicy.

Gdy wróciłam do domu, od razu skierowałam się do sypialni i wybrałam sobie nowa pidżamę. Poszłam do łazienki i zakluczyłam drzwi. Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Nigdzie nie widziałam Harry'ego. a jak u niego dalej jest ta Kylie? Nie, to raczej mało prawdopodobne. Gdy moje ciało było umyte, wyszłam spod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Ubrała świeżą piżamę i poszłam do sypialni. Na łóżku spał Harry. Szybki jest, nie ma co. Położyłam się obok niego i też poszłam spać. Teraz już wszystko miało być dobrze...

~~*~~

Hejka! Tak jak obiecałam dodaje rozdział :)

Od dzisiaj będą się one pojawiały regularnie w sobotę, raz w tygodniu, ponieważ będę pisać je na bieżąco.

Jeśli się podobało zostawcie głos lub komentarz albo jedno i drugie ;)

Dzisiaj pojawi się też nowy rozdział na Last on the Earth, dlatego serdecznie zapraszam :)

Do zobaczenia xoxo



Changes ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz