Kursywa to wspomnienie.
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam ręką na szafkę i przeciągnęłam palcem po ekranie.
- Halo? - powiedziałam zaspanym głosem.
- Obudziłem cię? Przepraszam - powiedział ktoś spanikowanym głosem. To był chyba Harry.
- Harry? - zapytałam.
- Tak to ja. Może lepiej zadzwonię później - oznajmił lekko zakłopotany.
- Nie, już i tak nie śpię - zaśmiałam się lekko, aby rozładować atmosferę.
- Okej - zgodził się niepewnie - chciałem cię zaprosić na obiad, ale skoro dopiero wstałaś, to może śniadanie?
Odruchowo spojrzałam, na zegarek wiszący na ścianie. 2 PM.
- Kurwa - wymsknęło mi się.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko jest w porządku - zapewniłam go.
- Więc jak? Dasz się namówić? - zapytał z nadzieją. Mimo, że go teraz nie widziałam, mogłam przysiąc, iż bawi się nerwowo swoimi palcami.
- Harry. - westchnęłam - Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł. Może innym razem? - zapytałam.
- Ym... Tak jasne, będę już kończył. Jeszcze raz przepraszam... za obudzenie cię - i rozłączył się.
To nie tak, że nie chciałam się z nie spotkać. Chciałam i to bardzo, ale coś mi nie pozwalało. Pragnęłam, abyśmy te kilka miesięcy, zanim odejdę, spędzili w zgodzie.
Westchnęłam i przewróciłam się na bok, aby krzyknąć w poduszkę. Po kilku chwilach wstałam z łózka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne długie dresy i szarą bluzkę z długim rękawem. Poszłam do łazienki i przebrałam się w wybrane ubrania. Umyłam zęby i związałam włosy w kucyk. wyszłam z pomieszczenia i poszłam na dół.
Jeremy siedział na kanapie, a obok niego na kocyku leżała Hannah. Podeszłam do nich i usiadłam obok blondyna.
- Harry zaprosił mnie na obiad - powiedziałam.
Skierowałam swój wzrok na dziewczynkę i uśmiechnęłam się. Jest śliczna, w przyszłości na pewno wielu chłopcom złamie serce. Szkoda, że nie zobaczę jak wyrasta na piękną kobietę, że nie pociesze jej, gdy przeżyje swój pierwszy zawód miłosny.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Jeremy'ego.
- I co? Zgodziłaś się? - zapytał.
Spuściłam głowę i pokręciłam przecząco głową.
- Dlaczego? Dakota - przerwał na chwilę, aby wziąć, jak myślę, uspokajający wdech i kontynuował - on bardzo się stara, nie widzisz tego?
- Widzę, ale... nie mogę. Nadal go kocham. Bardzo, ale... Nie wiem, po prostu nie wiem. Czuje taką barierę, między nami - podniosłam swój wzrok i tam go utkwiłam.
- Nie, to ty ją w pewnym sensie stworzyłaś i nie przełamiesz jej, jeśli nawet nie będziesz próbować - powiedział i chwycił moją dłoń, aby pogładzić kciukiem moje knykcie.
- To co mam teraz zrobić? - zapytałam i odwróciłam głowę w jego stronę..
- Zadzwoń do niego i powiedz, że zjesz jutro z nim kolację - powiedział i wzruszył ramionami, jakby to była błahostka, a nie była.
- Ale...
- Nie ma żadnych "ale". Wiesz, że dzięki niemu będziesz szczęśliwa, chociaż prze ten krótki czas, dlatego zrób to co powiedziałem.

CZYTASZ
Changes ✔️
Fiksi PenggemarDruga część opowiadania Double life. Jeśli nie czytałeś/aś pierwszej części zrób to. Okładkę wykonała @YourLoui