Rozdział 1

3.9K 192 10
                                    

Dwa miesiące temu wróciliśmy z wakacji. Dwa miesiące temu rzuciłam szkołę i zerwałam wszystkie kontakty z rodziną. Dwa miesiące nie wychodzę z pokoju i prawie nic nie jem. Miesiąc temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Chciałam usunąć to dziecko, ale Harry powiedział, że to nie jest jego wina i, że wychowamy je razem. Jeremy powiedział, że Styles faktycznie nie miał nic wspólnego z wypadkiem i zrobił to tylko dlatego, że go zostawiłam.

Chciał zemsty, chciał mnie zniszczyć i udało mu się. Do moich oczu znowu napłynęły łzy. Nie chciałam nigdy spotkać Jeremy'ego, nie chciałam brać udziału w tym głupim planie. Nie chciałam już żyć, ale musiałam. Dla Harry'ego, który mnie kocha i dla dziecka, które chyba też zaczynam kochać. Moje rozmyślenia przerywał dźwięk pukania. Szybko wytarłam mokre od łez policzki i w tym samym czasie do pokoju wszedł Harry.

- Przyniosłem ci obiad - oznajmił. Nie widziałam jego twarzy, ale po tonie jego głosu mogłam stwierdzić, że jest zmartwiony. Jak zawsze, gdy tu przychodzi. W odpowiedzi pokiwałam głową. Usłyszałam, że stawia tackę na stoliku, który był częścią łóżka. Na dodatek w lewej dłoni miałam wenflon i byłam pod obserwacją lekarzy. Prawie jak w szpitalu. Chłopak podszedł do łóżka i usiadł za mną.

- Musisz coś zjeść - powiedział i zaczął gładzić moje plecy, na co od razu się spięłam - przepraszam - wyszeptał i zabrał rękę. Nienawidzę, gdy ktoś mnie dotyka. Ostatnio złamałam nos swojemu lekarzowi, bo zakładając mi wenflon dotknął mojej ręki. Wiem, że robiąc to musiał mnie dotknąć, ale wtedy kompletnie mnie to nie obchodziło.

- Nie mam ochoty - odpowiedziałam - chcę zostać sama. Zdaję sobie sprawę, że zachowuję się w stosunku do niego jak suka, ale po prostu już nie wytrzymuję. Mam ochotę to zakończyć. Czuję się brudna, a to wszystko przez tego pierdolonego chuja. Przez pierwszy miesiąc szukałam go prawie dzień w dzień, ale przepadł jak kamień w wodę. Oczywiście Harry tego nie wiedział, uważałam że ta wiedza nie jest mu niezbędna do życia.

- Dakota wiem, że jest ci cięż...

- Nic nie wiesz! Zostaw mnie samą - krzyknęłam rozdrażniona. Czy naprawdę nie rozumiał, że chcę zostać sama?

- Skoro nie chcesz dbać o siebie to pomyśl chociaż o dziecku! Musisz coś zjeść! - krzyknął już na skraju wytrzymałości - spójrz na siebie sama skóra i kości, wory pod oczami... - nie chciałam tego słuchać, nie mogłam. Wiedziałam, że mówił prawdę, ale po prostu nie mogłam.

- Gówno cię to powinno interesować, to nie twoje dziecko - wypomniałam mu prosto w twarz. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wiem, że to był cios poniżej pasa, ale chciałam, żeby się odczepił, żeby zostawił mnie samą. Chciałam już zamykać drzwi, gdy Harry wsunął nogę do środka uniemożliwiając mi to. Wszedł do środka i zamknął mnie szczelnie w swoich ramionach. Zaczęłam się wyrywać i jeszcze bardziej płakać. Czułam się jakby moja skóra płonęła.

- Zost-taw m-mnie, nie dotykaj mn-nie - błagałam go szlochając.

- Shh, uspokój się. Przy mnie nic ci nie grozi. Wdech i wydech... - robiłam tak jak kazał i zaczęłam się uspokajać. Po kilki chwilach jego dotyk stawał się coraz bardziej kojący - nie palący. Wtuliłam się w jego tors i wyszeptałam:

- Dziękuję.

- Chodź musisz coś zjeść - powiedział i zaczął prowadzić mnie w stronę sypialni. Była ona połączona z pomieszczeniem, w którym właśnie przebywaliśmy. Harry zatrudnił robotników, aby połączyli łazienkę z sypialnią. Poprosiłam go o to, bo nie chciałam wychodzić z tego pokoju.

Więc mówiąc, że w ogóle z niego nie wychodziłam, było całkowitą prawdą. Usiadłam na łóżku i pociągnęłam stolik bliżej siebie.

- Smacznego - powiedział i uśmiechnął się w moją stronę.

- Dziękuję - odpowiedziałam i posłałam mu uśmiech, który pewnie wyszedł jak grymas. Wzięłam łyżkę i nabrałam na nią zupy. Wzięłam ją do buzi i połknęłam. Niemal od razu dostałam odruchu wymiotnego. Odsunęłam od siebie gwałtownie stolik i z powrotem pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam wszystko co przed chwilą zjadłam.

- Nie dam rady... - zaczęłam płakać. Harry podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Podsunął mi zupę pod nos i od razu mnie zemdliło.

- Spróbuj jeszcze raz. Powoli - pokiwałam nie pewnie głową...

Witam w pierwszym rozdziale, na razie nie będzie się wiele działo, ale cierpliwości ;) Mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba i zostawicie po sobie jakiś ślad :) Następny pojawi się w poniedziałek.

Do zobaczenia xoxo

Changes ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz