Próbuje mnie podejść. Wiem to. Niemożliwe, aby tam był. A jeśli to ten, co prawie ze mną wygrał?
- Nie wiem o co ci chodzi? - próbowałam wstać z kanapy, ale z powrotem mnie na nią pchnął. Spojrzałam na niego zszokowana.
- Nie wiesz o co mi chodzi? Nie rób ze mnie idioty, byłem tam. Widziałem cię. Po chuja się ścigałaś?! - tylko krzyk, krzyk i jeszcze raz krzyk - Jesteś w ciąży, masz tego świadomość? - no, w końcu to ja noszę to dziecko, a nie on.
- Właśnie, więc przestań krzyczeć. Harry, mam 18 lat, co znaczy, że jestem dorosła. Więc daj mi trochę więcej przestrzeni. Rozmawialiśmy już kiedyś o tym, pamiętasz? - powiedziałam opanowanym tonem, co chyba jeszcze bardziej go rozzłościło.
- Pamiętam, ale nie musiałbym tego robić, gdybyś się tak nie zachowywała. Jeżeli jeszcze raz taka sytuacja będzie miała miejsce, nie wyjdziesz do porodu z tego domu - oznajmił i wyszedł do kuchni. Pewnie zrobić obiad. Postanowiłam puścić ostatnie zdanie bez komentarza i powędrowałam za nim do kuchni.
- Harry to jest częścią mojego starego życia, nie każ mi całkowicie z niego rezygnować - westchnęłam i czekałam na to jak zareaguje.
- Nie. To było częścią twojego życia. Teraz, masz nowe - odpowiedział nawet się do mnie nie odwracając. Nie będę z nim dłużej rozmawiać, skoro nie stać go na to, aby chociaż spojrzeć mi w oczy, to ta "konwersacja" nie ma dalej sensu. Odwróciłam się na pięcie i poszłam na górę. Postanowiłam zadzwonić do Rose i tak nie miałam nic do roboty.
- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Cześć. Jak się czujesz?
- Hej. Wszystko w porządku, jutro wychodzę już ze szpitala. Może wpadniesz na kawę, albo coś...
- Jasne, czemu nie - odpowiedziałam.
- Może być za tydzień w poniedziałek - zapytała.
- Okej, mi pasuje, to do zobaczenia.
- Pa - po pożegnaniu z Rose, usłyszałam otwierające się drzwi, dlatego się odwróciłam. Podniosłam pytająco brew, gdy zauważyłam Harry'ego.
- Chcę ci to wynagrodzić. Pójdziemy dziś na kolację? - no, tego się nie spodziewałam. Myślałam, że nie będziemy się odzywać przez kilka dni, albo coś, a tu takie miłe zaskoczenie.
- Okej, niby co innego mam do roboty - wzruszyłam ramionami.
- Bądź gotowa na 6 PM, okej? - pokiwałam w odpowiedzi głową - ja muszę coś jeszcze załatwić, będę o 5 - powiedział jeszcze i wyszedł. Westchnęłam ciężko i podeszłam do garderoby z zamiarem wybrania sobie ubrań, na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam się ten zestaw. Wzięłam jeszcze czystą bieliznę, po czym skierowałam się do łazienki. Odłożyłam wszystko na pralkę i odkręciłam wodę. Dodałam jeszcze trochę płynu, aby powstały bąbelki. Rozebrałam się i wrzuciłam rzeczy, które dziś nosiłam, do kosza na pranie. Weszłam do ciepłej wody i od razu się zrelaksowałam. Cieszyłam się, że Harry zabiera mnie na kolację. Tylko niby co musiał teraz załatwić? Ostatnio w ogóle prawie nie mamy dla siebie czasu. Powinniśmy to zmienić, pewnie po to ta kolacja. Gdy byłam już cała "odświeżona", założyłam na siebie ubranie i ułożyłam włosy. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że jest kilka minut po 4. Miałam jeszcze prawie dwie godziny, co ja będę robić przez ten czas? Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Skierowałam się do kuchni, ponieważ stamtąd dobiegał dźwięk. Chwyciłam go do ręki, a na wyświetlaczu ukazywało się Jeremy. Po co on dzwonił? A gdyby Harry tu był, mógłby zobaczyć, a wtedy nawet nie chcę wiedzieć co by się stało. Nie zastanawiając się nad tym dłużej przejechałam po ekranie, jednocześnie odbierając połączenie.
- Halo?
- Cześć - odparł... niepewnie?
- Hej, po co dzwonisz? Wiesz, że powinieneś być bardziej ostrożniejszy? Gdyby Harry...
- Okej, okej rozumiem. Chciałbym cię zabrać na kawę. Bardzo mi zależy, aby odbudować z tobą kontakty.
- Dzisiaj nie mogę. Może kiedy indziej?
- Ymhy, pasuje ci środa?
- Tak, gdzie i kiedy?
- Możemy spotkać się u mnie, jeśli zależy ci, aby nikt nas nie zobaczył.
- Dziękuje - powiedziałam. Nie wiem czemu, ale czułam się tak jakbym zdradzała Harry'ego, ale dlaczego? Przecież nic złego nie robię. To prawda kiedyś Jeremy znaczył dla mnie bardzo dużo, ale teraz możemy zostać jedynie znajomymi, o przyjaźni na razie nie myślę. Jest na to za wcześnie.
- Okej, to dzięki i do zobaczenia.
- Pa - pożegnałam się i zakończyłam połączenie.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Harry jest wcześnie? Szybko usunęłam spis połączeń i odłożyłam telefon na blat.
- Dakota? - usłyszałam nawoływanie Harry'ego.
- W kuchni - odkrzyknęłam i wyszłam Harry'emu na przeciw.
- Pięknie wyglądasz - powiedział, gdy mnie zobaczył - tylko się przebiorę i możemy iść - pokiwałam głową i skierowałam się w stronę salonu w zamiarze pooglądania telewizji.
Po około dwudziestu minutach na dół zszedł Harry, ubrany w garnitur. Wstałam z kanapy, uprzednio wyłączając telewizor i podeszłam do Harry'ego.
- Idziemy? - zapytałam, na co pokiwał głową i zaprowadził nas do holu. Założył mi płaszcz na ramiona, a na siebie kurtkę i wyszliśmy.
***
Po trzydziestu minutach drogi byliśmy pod najdroższą restauracją w mieście. WOW, robiło wrażenie. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do środka. W środku paliły się tylko niektóre żyrandole, a na sali nie było nikogo. Dziwne...
- Harry dlaczego tu nikogo nie ma?
- Chciałem, abyśmy byli sami - wzruszył ramionami i zdjął ze mnie płaszcz. Po czym odwiesił go razem ze swoją kurtką na wieszaki.
- I wynająłeś całą restaurację? - zapytałam w całkowitym szoku. Zaśmiał się na moje słowa, po czy zaprowadził nas do stolika. Wszystko już było przygotowane, dlatego od razu zaczęliśmy jeść.
Gdy już zjedliśmy kolację zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Wydawał się być czymś zestresowany. Naglę wstał od stołu i podszedł do mnie. Uklęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni czerwone opakowanie. O MÓJ BOŻE!
- Dakota, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
~~*~~
Hejka. A więc następny dodam w czwartek po egzaminach, mam nadzieje że będzie się podobać.
Do zobaczenia xoxo
CZYTASZ
Changes ✔️
FanficDruga część opowiadania Double life. Jeśli nie czytałeś/aś pierwszej części zrób to. Okładkę wykonała @YourLoui