Rozdział 10

2.1K 147 2
                                    

Szybko puściłam rękę Jeremy'ego i spojrzałam na Harry'ego. Był wściekły.

- Harry to nie tak jak myślisz. Jeremy wyjdź - brunet podszedł w naszą stronę i chwycił Bower'a za koszulkę. Przyparł go do ściany, a ja wcisnęłam guzik przywołujący personel. Harry zaczął okładać Jeremy'ego pięściami i na całe szczęście do sali weszła pielęgniarka.

- Niech pani pani zawoła ochronę - krzyknęłam do niej, a ona wybiegła z sali i po chwili wróciła do niego z dwoma ochroniarzami.

- Panowie będziemy zmuszeniu użyć siły, jeżeli się panowie nie uspokoją - powiedzieli, ale oni chyba nawet tego nie słyszeli.

Po chwili dwóch napakowanych kolesi, zaczęło ich rozdzielać i po kilku nieudanych próbach, dopięli swego i wyprowadzili Harry'ego i Jeremy'ego z sali.

Chwilę później pielęgniarka, która pojawiła się tu za pierwszym razem, przyszła znowu i zaczęła pytać czy wszystko ze mną w porządku i jak się czuję. Gdy już wyszła, usłyszałam głosy dobiegające z korytarza.

- Czy mogę do niej wejść? - to był Harry.

- Jeżeli tylko się pan uspokoił, to tak - odpowiedział (chyba) lekarz, widocznie cały szpital wiedział co się przed chwilą tu działo, i wszedł do sali.

- Dzień dobry, nazywam się dr. Griffin. Pani dziecku nic nie jest, ale zostanie pani na obserwacji - poinformował mnie, ale nie zamierzałam tu zostać, ani chwili dłużej.

- Chciałabym się wypisać na własna odpowiedzialność .

- Jest pani pewna? - skinęłam głową, a on wyszedł prawdopodobnie po wypis.

Odkryłam się spuściłam i spuściłam nogi na podłogę. Założyłam buty i zebrałam swoje rzeczy ze stolika obok.

- Porozmawiamy w domu, będę czekać w samochodzie - powiedział i wyszedł. Po kilku minutach lekarz przyniósł mi wypis. Podziękowałam mu i wyszłam z pokoju, a po chwili ze szpitala. Harry stał tuz pod samymi drzwiami, dzięki czemu nie musiałam go szukać.

Chwyciłam za klamkę i wsiadłam do środka. Samochód ruszył, a ja oparłam głowę o okno. Zerknęłam na szatyna i zauważyłam, że miał rozciętą wargę,a le na szczęście nie leciała już z niej krew. Nie odzywając się do siebie ani słowem, dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się w stronę domu.

- Chodź, porozmawiamy - oznajmił, gdy byliśmy już w środku. Skierowałam się za nim do salonu, jak cień. Było mi wstyd, nie powinnam była się z nim spotykać. Na dodatek dowiedział się o dziecku. Wiem, ze w świetle prawa, mógł żądać spotkań itd., ale ja tego nie chciałam.

- Harry, ja... - zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.

- Dlaczego mi to robisz? - zapytał głosem przepełnionym bólem.

- Przepraszam - mruknęłam i spuściłam głowę - Jeremy, on...

- Nie chcę tego słuchać. Zraniłaś mnie, myślałem, że możemy sobie ufać, widocznie się myliłem.

- Więcej się z nim nie spotkam, obiecuję - chwyciłam za jego rękę i popatrzyłam mu w oczy.

- Nie zniosę tego kolejny raz.

- Nie będziesz musiał - powiedziałam i przytuliłam go - myślałeś nad datą ślubu?

- Myślałem nad końcem maja -  odpowiedział.

- Ale to za miesiąc - powiedziałam, jak on zamierzał to wszystko zorganizować w miesiąc?!

- Wiem, ale chcę, abyś jak najszybciej została moją żoną.

- Ja też.

- Chcesz, abym został twoją zoną?  -zapytał śmiejąc się jednocześnie, a ja trąciłam go w ramie.

Usłyszeliśmy dzwonek , dlatego wstałam i poszłam do drzwi. Otworzyłam powłokę i zobaczyłam tę blond zdzirę, którą zatrudnił Harry kilka tygodni temu...

~~*~~

Hej. Przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj, ale kompletnie o tym zapomniałam. Dlatego też jutro, dodam jeszcze jeden :)

Changes ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz