Rozdział 22 - część 2

1.7K 116 4
                                    

Harry zatrzymał samochód na swoim podjeździe. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego pytająco. Bo niby dlaczego jesteśmy pod jego domem?

- Zjemy u mnie. Jeśli ci to nie przeszkadza - wyjaśnił.

- Nie. Jasne, po prostu się zdziwiłam - wyjaśniłam.

Po chwili wysiedliśmy z samochodu i zaczęliśmy iść w kierunku drzwi. Weszliśmy po schodach i zatrzymaliśmy się przy drewnianej powłoce. Harry wyjął klucze z kieszeni i otworzył drzwi. Wskazał ręką, abym weszła do środka. I tak też zrobiłam. Zdjęłam buty i płaszcz, po czym zawiesiłam go na haczyku obok. Gdy Harry zrobił to samo weszliśmy w głąb domu.

- Usiądź, muszę wyjąć pieczeń z piekarnika - powiedział i skierował się do kuchni, a ja usiadłam przy wielkim stole, który był pięknie zastawiony. Ciemne drewno zostało przykryte białym obrusem. Na nim stały dwa ceramiczne talerze,a obok leżały srebrne sztuczce . Wszystko dopełniał bukiet czerwonych róż, który znajdował się na środku stołu. Kilka chwil później do jadalni wszedł Harry z daniem, które przyrządził i postawił na stole.

Niestety. Na moje nieszczęście zawroty głowy wróciły, a ucisk w żołądku powrócił ze zdwojona siła. Cały dzień źle się czułam, raz lepiej raz gorzej, ale teraz było gorzej niż rano.

- Mógłbyś przynieść mi wody - zapytałam i przyłożyłam rękę do czoła.

- Oczywiście - szybko zniknął za rogiem i po chwili podał mi wodę, i kucnął przy moich nogach.

- Źle się czujesz? - zapytał zmartwiony.

W jego oczach był strach, a ja nie chciałam być jego powodem. Podniosłam rękę i pogładziłam go po policzku.

- Jesteś blada - jego oczy podwoiły swoje rozmiary - krew leci ci z nosa. - Harry zerwał się szybko na równe nogi i wybiegł z pomieszczenia.

Dotknęłam ręką nosa i zobaczyłam czerwoną ciecz spływającą po moich palcach. Wstałam z krzesła i strasznie zakręciło mi się w głowie i upadłabym na podłogę, gdyby nie Harry, który złapał mnie w ostatniej chwili. Delikatnie wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę salonu. Przystawiłam chusteczkę do nosa, którą dał mi Harry.

- Zadzwoniłem po pogotowie - powiedział łamiącym się głosem. 

W moich oczach pojawiły się łzy, czułam narastający strach. Nawet nie zauważyłam kiedy Harry położył mnie na kanapie i objął mnie ramionami.

- Karetka zaraz przyjedzie.

- Już jest za późno- bardzo cichy szept uciekł z moich ust.

- Nie mów tak - poprosił gładząc mój policzek.

W jego oczach zabłyszczały łzy i za chwilę płynęły w dół po jego policzkach.

- Taka jest kolej rze...

- Wcale nie. Dlaczego nie szukałaś dawcy? Dlaczego zdecydowałaś się  opuścić wszystkich, dla których jesteś ważna? - widziałam to cierpienie w jego oczach, ale nie mogłam nic na to zaradzić. Umierałam i nie powstrzymam tego.

Przełknęłam ślinę i wzięłam drżący oddech, który z każdą chwilą był coraz bardziej słabszy.

- Szukałam, ale to było bezsensu, dlatego się poddałam. Harry, boje się - powiedziałam łapiąc jego dłoń.

Harry POV

- Kocham cię - uśmiechnąłem się słabo i ścisnąłem jej zimną dłoń.

- Kocham cię, zawsze będę - powiedziała.

Nachyliłem się i pocałowałem jej usta, które tak bardzo kochałem i które z każdą sekundą traciły swój kolor. Czułem, że mi wybaczyła, mimo tego co zrobiłem. Dlatego tak bardzo ją kocham, za to , że potrafi dać drugą szanse i dostrzec w człowieku to co najlepsze. Odsunąłem się od niej i zobaczyłem, że jej oczy są zamknięte.

- Dakota? - mój głos ociekał tylko i wyłącznie strachem. Zacząłem się modlić, aby to nie było teraz, aby ktoś z góry dał nam jeszcze trochę czasu.                                                                                                                     - Nie błagam, jeszcze nie teraz - łzy leciały jak wodospad po moich policzkach, a ciałem wstrząsnął szloch. - Potrzebuję cię kochanie...


Changes ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz