6.

407 14 8
                                    

Minęły cztery dni odkąd mój wychowawca wtargnął do mojego domu oraz wyznał mi swoje poczynania wobec mnie. Dzisiaj szłam do szkoły, ponieważ czułam się wystarczająco na siłach. Zestresowana spotkaniem wychowawcy stałam z ponad dziesięć minut przed drzwiami zastanawiając się czy to dobry pomysł aby tam iść. Wzięłam głęboki oddech i pociągnęłam za klamkę. Złapałam mocno torbę i zaczęłam maszerować w stronę szkoły. Na moje szczęście lub i nie szkoła znajdowała się bardzo blisko mojego mieszkania dlatego nie musiałam się stresować tym czy się spóźnię czy nie. Już po siedmiu minutach przekroczyłam próg budynku, gdzie przed salą czekał na mnie Dawid razem z Maksem.


-Cześć- przywitałam się 

- O witamy zbuntowaną chorobitkę- spojrzał na mnie Maks- jak się spało?

- Nie zbyt dobrze, bo gorączka robiła swoje- spojrzałam na swoje buty- a jak w klasie? Co się działo pod moją nieobecność?

- W sumie nic ciekawego- złapał się za głowę Dawid- oprócz jednej ważnej rzeczy, która w pewnym stopniu cię zasmuci

- O co chodzi?- przejęłam się

- Chodzi o przewodniczącą klasy jak i szkoły- rzekł Dawid

- Jeon stwierdził, że nie nadajesz się na to stanowisko ze względu, że nie ma cię w szkole jak jesteś mu potrzebna w sprawach szkolnych jak i klasowych- dokończył Maks

- Co?- zdziwiłam się- on żartuje, prawda?

- Chyba nie, bo chciał aby ten nerd Jack został- oparł się o ścianę- od kiedy ciebie nie ma zachowuje się dziwnie

- To znaczy jak?- spytałam zaciekawiona

- Wyżywa się psychicznie na nas, a potem jakieś schizy ma- zaśmiał się Maks

- Nie rozumiem- podniosłam jedną brew

- Chodzi o to, że na przykład każe nam pisać sprawdzian po czym zabiera kartki mówiąc ,, poczekamy na tą najbardziej wyszczekaną''- przymrużył oczy- myśleliśmy z Maksem, że chodzi o Różę, bo ostatnio często się spóźnia na lekcje ale jak przychodzi to nawet jej nie wpisuje spóźnienia ani nic

- Okres ma pewnie, humorki robią swoje- zaśmiał się Maks

- Nie wydaje mi się- mruknęłam- muszę z nim porozmawiać

- O czym?- dopytywał się Dawid

- O przewodniczącą szkoły jak i klasy- spojrzałam na niego- nie pozwolę jakiemuś debilowi zabierać mojego stanowiska- ugryzłam dolną wargę

- Tak trzymać Bella!- klasnął w dłonie Maks

- Niech ja znajdę tylko tego Jeona to mnie do końca życia popamięta- warknęłam- jak zwykły śmieć może odbierać moje stanowisko ze względu na chorobę- czułam jak cała zalewam się wkurwem

-Bella- przerwał mi Dawid

- Jebany chuj on sobie myśli, że ja to dostałam za darmo?

- Bella- znowu przerwał mi Dawid

- Skurwysyna powieszę za jaja jak da temu nerdowi stanowisko przewodniczącego- podniosłam rękę do góry

- Bella!- podszedł do mnie Dawid

- No czego chcesz zjebie?

- Panna Hope zapraszam do mojego gabinetu- powiedział znajomy męski głos za mną

-* o cię chuj- pomyślałam* odwróciłam się na pięcie czując na sobie jego wzrok- słucham?- udawałam, że nic się nie stało

- Do gabinetu teraz- warknął

- Masz przejebane- mruknął do mnie szeptem Maks

- Wiem- spojrzałam na niego przewracając oczy


Niechętnie udałam się do wyznaczonego miejsca przez wychowawcę. Puknęłam w drzwi trzy razy, a kiedy usłyszałam głośne proszę złapałam za klamkę i weszłam do środka. Czułam jak krew mnie zalewa mając cały czas w myślach jego plan zmieniania przewodniczącego. Stałam przed jego biurkiem widząc jak ten grzebie w dzienniku. No i na chuj mnie wzywa skoro teraz nie chce gadać? Debil jebany. Po sekundzie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Jeon krzyknął proszę, a następnie usiadł na swoim krześle.


- Wzywał mnie pan- powiedział Jack wchodząc głębiej do pomieszczenia

-*A ten cwel co tu robi?*- pomyślałam 

- Tak Jack, usiądź proszę- pokazał dłonią na krzesełko- ty też możesz usiąść- mruknął w moją stronę matematyk

- Postoję- rzekłam twardo

- A więc zaprosiłem was tutaj aby przemyśleć nad pewnymi sprawami. Chodzi o przewodniczącego szkoły jak i klasy- oparł się o zagłówek- będzie mi potrzebna osoba, która będzie na każde moje skinięcie palca oczywiście dla potrzeb szkolnych- oparł swoje dłonie o klatkę piersiową- cóż zawiodłem się na tobie Bello kiedy najbardziej cię potrzebowałem ty udawałaś wielce chorą- spojrzał na mnie- myślisz, że jesteś idealną kandydatką na to stanowisko? Bo ja myślę, że nie

- Słucham?- nie mogłam uwierzyć w to co wygaduje nauczyciel- nie udawałam choroby- zacisnęłam swoje dłonie- mam zwolnienie lekarskie- zaczęłam szukać w torbie karteczki

- Nie potrzebne mi to jest panno Hope- westchnął- niech panna Hope zajmie się czymś innym jak na ten moment, ponieważ od dzisiaj to pan Evans jest przewodniczącym szkoły oraz klasy. Mam nadzieję, że wyjaśniłem się jasno?- spojrzał na mnie

- Chyba sobie żartujesz ze mnie w tym momencie?!- krzyknęłam rozwścieczona

- Bello- spojrzał na mnie zakłopotany Jack

- Zamknij się nerdzie nie z tobą teraz rozmawiam- spojrzałam na chłopaka- co ty sobie wyobrażasz do cholery? Całymi nocami nie spałam, bo musiałam się uczyć i szukać jakiś popierdolonych rzeczy dla dyrektorki aby mnie wybrała!- podeszłam bliżej biurka- wygrałam uczciwie to stanowisko, a nie ten jebany gej! Myślisz, że jak przyjdziesz do swojego zjebanego gabinetu aby się wyżyć na mnie i usunąć mnie z samorządu to będę szczęśliwa?! Jaja sobie robisz popierdoleńcu? Tu się jebnij!- pokazałam palcem na czoło

- Bello- wstał z miejsca Jack

- Spieprzaj- odepchnęłam chłopaka od siebie- a wiesz co?- spojrzałam na Jungkook'a- pierdol się- złapałam za kubek z wodą, który stał na jego biurku i wylałam całą zawartość- a żebyś kutasa stracił kutasiarzu- wybiegłam wkurwiona z gabinetu trzaskając za sobą drzwi


Było już dawno po dzwonku, więc wszyscy byli już w salach lekcyjnych. Nie mogłam znieść tego poniżenia z strony wychowawcy. Jak on mógł? Pewnie dlatego, że mu nie dałam dupy. Czując mój gniew udałam się do domu. Na moje szczęście rodzice będą dopiero przedwieczorem w domu, więc się nie skapną czy byłam w szkole czy nie. Oby ten chuj tylko do niech teraz nie zadzwonił.


𝔖𝔴𝔢𝔢𝔱 ℌ𝔬𝔭𝔢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz