17.

324 13 2
                                    

- Bello zbierzesz zeszyty?- rzekła nauczycielka od fizyki

- Tak- mruknęłam patrząc cały czas na widok za oknem

Od wczoraj non stop padało, a to oznacza tylko jedno: ,,smutna jesień ''. Zabrałam wszystkie zeszyty i zaniosłam kobiecie. Ta uśmiechnęła się do mnie ciepło odbierając upragnione zeszyty. 

- Bello mogłabym cię jeszcze prosić o małą przysługę?- spytała lekko zarumieniona

- Tak, słucham?

- Mogłabyś zetrzeć tablice i podsuwać krzesełka? Byłabym bardzo wdzięczna

- Tak spokojnie- zdjęłam torbę z ramienia kierując się do tablicy

Wzięłam gąbeczkę w dłoń i zaczęłam poruszać w każdy możliwy sposób. Po zrobieniu jednej czynności udałam się do ławek i zaczęłam wykonywać drugą. Po dwóch minutach krzesła były dosunięte, a tablica czysta. Kiedy brałam moją torbę z podłogi nie zauważając biurka podniosłam się. Kiedy się podniosłam poczułam czyjąś dłoń, która ,, uratowała '' mnie od zderzenia z ławką. Kucałam tak nieruchomo przez kilka sekund dopóki nie usłyszałam głosu nauczycielki. 

- Myślałam, że skończył pan na dzisiaj panie Jeon

Kiedy usłyszałam ,, To '' nazwisko podniosłam głowę do góry chcąc zobaczyć jego piękne czarne jak smoła oczu. Czując jego wzrok na sobie poczułam jak moje ostatnie motylki w brzuchu latając ucieszone. Po sekundzie Jungkook zabrałam swoją dłoń i odwrócił się w stronę nauczycielki.

- Chciałem oddać pani papiery dotyczące mojej rezygnacji

Kiedy usłyszałam jego pełne zdanie poczułam jak ktoś wbija mi nóż w plecy. Delikatnie spojrzałam na jego lewą dłoń, która trzymała kilka białych papierów. Czemu on to robi? Aż tak bardzo mnie nienawidzi? Biłam się z myślami, co teraz będzie? Dlaczego on mnie zostawia w takiej sytuacji.

- Rezygnacji?- odezwała się po chwili kobieta- jaki jest powód? Przecież pan nawet tutaj nie pracuje dwa miesiące

- Sprawy osobiste- rzucił jej papiery na blat- proszę rozważyć szybko moją rezygnację, do tego momentu nie będę przychodził na zajęcia, więc proszę poszukać nowego matematyka- skierował się do brunetki

- Panie Jeon proszę to przemyśleć, uczniowie pana kochają i zapewne będą chcieli, aby pan został z nimi na dłużej

- Nie będę się powtarzał panno Morris, skończyłem z tym całym przedstawieniem- założył ręce na klatce piersiowej

- Panie Jeon proszę- podeszła do niego bliżej- Bello- spojrzała na mnie- czy... ty płaczesz?- kucnęła przed mną

Co miałam powiedzieć skoro same łzy leciały bez mojej kontroli? Czułam, że mój świat się właśnie skończył. Bałam się spojrzeć na nich. Czyli mam rozumieć, że to koniec? Koniec tego wszystkiego co razem stworzyliśmy. Moje ciało samo drżało od nadmiaru emocji. Mój umysł przemawiał do mnie, aby jak najszybciej wybiegała z szkoły, gdyż zaraz wybuchnę od nadmiaru gorzkich łez. I tak właśnie zrobiłam. Zabrałam szubko moją torbę i wybiegłam z klasy nie słuchając krzyków z strony nauczycielki. Kiedy byłam już za szkołą padłam na kolana z braku sił i zaczęłam płakać tak bardzo mocno, że się dławiłam nimi. Jak można rozkochać sobie człowieka, a potem go zostawiać bez pożegnania? Czy zasłużyłam na takie traktowanie? Czy, aż tak to musi boleć? Deszcz padał w rytmie mojego szlochu. Nawet nie musiałam zważać na swoje otocznie, ponieważ nikt normalny jak i o zdrowym zmyśle nie spaceru w deszczu. Kiedy zmęczenie wzięło w górę przestałam płakać, podniosłam się cała przemoczona i osłabiona. Naprawdę nie chciałam go stracić. Za bardzo mi na nim zależy. Szłam i szłam dreptając po kałużach mając już wszystko totalnie gdzieś. Nigdy nie będę kochana tak długo jak letnie powietrze o poranku. Wchodząc do mieszkania usłyszałam głośne śmiechy mojej rodziny. Udałam się w stronę mojego pokoju, lecz na moje nieszczęście moja ciocia mnie zauważyła. 

𝔖𝔴𝔢𝔢𝔱 ℌ𝔬𝔭𝔢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz