8. Ponowne spotkanie

59 14 23
                                    

Obudziłem się i wstałem z legowiska.

Następnie wyszedłem z pokoju i zszedłem z piętra.

W salonie Oliwia jadła już jabłko.

— Wybacz, że nie poczekałam na ciebie, ale obudziłam się szybciej i nie chciałam cię budzić — rzekła, kończąc jabłko.

— I tak mogłaś mnie obudzić — odrzekłem i usiadłem przy stole.

— Zrobiłam również zakupy — rzekła i poturlała jabłko w moją stronę.

Wziąłem je i zacząłem jeść.

— Czym chcesz się dziś zająć? — zapytała Oliwia.

— Kolejne zadanie? — zaproponowałem.

— A może chciałbyś trochę pozwiedzać okolice? — zapytała ponownie Oliwia — Jestem tutaj parę dni dłużej, więc trochę bardziej zwiedziłam okolice, ale ty jesteś krócej. Nie jesteś jej ciekaw?

— Dobry pomysł — powiedziałem — ale nie zgubimy się?

— Pamiętam okolice z moich wędrówek — odpowiedziała Oliwia — na pewno znajdę drogę.

— Poza tym mam mapę okolicy na torbie — dodała i pokazała na bok torby, naprawdę była tam mapa.

Skończyłem jeść jabłko.

Następnie wstaliśmy od stołu.

— Kierunek przygoda — rzekła Oliwia, po czym wyszliśmy z domku.

Poszliśmy na obrzeża miasteczka tak jak podczas naszego pierwszego zadania.

— Tutaj pojawiłeś się ty — powiedziała Oliwia i pokazała na fragment mapy po prawej z rysunkiem Drzewa Burz — ja natomiast obudziłam się w tej okolicy.

Oliwia pokazała łapą na fragment mapy po lewej z rysunkiem Kamienia Księżycowego.

— Jest tam Kamień Księżycowy — rzekłem — widziałaś go?

— Tak — odpowiedziała Oliwia — obudziłam się jakieś sto metrów od niego.

— Błyszczał, więc postanowiłam go dotknąć, chociaż podczas drogi do niego kilka razy się przewracałam o własne łapy — odrzekła Oliwia — do tego była noc. Więc postawiłam sobie jak pierwsze zadanie dojść do niego. Gdy do niego doszłam, zobaczyłam, że stałam się wilkiem, więc zrozumiałam, czemu się przewracam.

— Z drugiej strony świata jest Jezioro Mgieł i Pustynia Osamotnienia — dodała, pokazując na rysunku na dole mapy — Jak pokaże ci Kamień Księżycowy, to do nich pójdziemy.

— Tylko uważaj na łapy, bo to co najmniej parę kilometrów — rzekła Oliwia — uważaj na poduszki.

— Dobrze — odrzekłem — a więc czas ruszać.

Poszliśmy w stronę południowego zachodu.

Przeszliśmy przez las i udało się nam ominąć dzikie zwierzęta.

Doszliśmy do polany, na której środku znajdował się spory głaz.

Podeszliśmy do niego.

— To Księżycowy Kamień — rzekła Oliwia i pokazała na niego łapą — teraz nie świeci, ale w noc, w którą się obudziłam, świecił bardzo mocnym światłem. Jak ci mówiłam, oświetlił mnie na, tyle że dobrze widziałam swoje nowe ciało.

— Nikt go nie pilnuje? — zapytałem — Edward pilnuje swojego pomnika przyrody, a czy tutaj nie powinno być podobnie?

— Może jest poza sezonem i nie trzeba go pilnować? — odpowiedziała Oliwia — Dlatego osoba, która go pilnowała wzięła sobie wolne.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz