32. Zjednoczenie

16 7 5
                                    

Zacząłem iść, a podczas drogi po każdym kroku czułem moje podrażnione receptory.

— Moglibyście podejść — powiedziałem do psa dingo i szczeniaka — Taka droga z tymi uszkodzeniami nie jest prosta.

„To i tak tylko jedno uszkodzenie" — odrzekł Liszard.

„Prawda" — rzekłem do Liszarda — „dziękuję za pomoc"

Pies dingo i szczeniak podeszli do mnie.

— Nic wam nie zrobili? — zapytałem.

— Nam nic — powiedział pies dingo.

— Ja to inna sprawa, wiem — rzekłem — ale przeżyje. Nie jest to coś, co by mnie zabiło.

„Ponownie" — dodałem w myślach.

— Zmieniłeś się od naszego ostatniego spotkania — powiedziałem do psa dingo — chociaż nie spodziewałbym się, że dorobisz się syna.

— Ty również nie jesteś taki sam — odrzekł pies dingo — i bardzo śmieszne. A tobie wyrósł w końcu ogon. Jak tam Albert i Oliwia?

— A dobrze, dziękować — rzekłem — kazałem się im schować podczas mojej heroicznej akcji.

— Po niej okazujesz się mniejszy niż z daleka — dodał pies dingo.

— Odległość robi różnicę — powiedziałem.

— Dlaczego się tu znalazłeś mały? — zapytałem szczeniaka.

— Szukam taty — odpowiedział szczeniak — uciekaliśmy przed złymi, lecz tata został złapany i mi kazał uciekać.

— Smutne — odrzekłem — Moglibyśmy spróbować ci pomóc w poszukiwaniach jak i zaprowadzić do stolicy, by tam znaleźć pomoc.

— Byłbym panu bardzo wdzięczny — powiedział szczeniak i zaczął machać ogonem.

— Pójdę po resztę naszej paczki Dingo — rzekłem i poszedłem w stronę, gdzie kazałem im czekać — na razie zaczekajcie tutaj.

— Dobrze Lisie — odpowiedział pies dingo.

Po chwili bolesnej drogi doszedłem w pole widzenia przyjaciół.

Podbiegli do mnie.

— Dawid co się stało? — zapytała przestraszona Oliwia.

— Mały wypadek przy walce — odrzekłem, wracając do rudego futra — przeciwnik zaatakował od tyłu i miał przewagę.

— Lecz mimo wszystko żyje i wiem, na co jeszcze uważać w przyszłości — powiedziałem, po czym się odwróciłem, lekko się przechylając podczas tego — ale teraz chodźmy do uratowanych.

Ponownie skierowałem się w tamtą stronę, a reszta poszła za mną.

Z powodu mojego wolniejszego niż zwykle kroku doszliśmy do nich po dłuższej chwili.

— Na pewno nic ci nie jest? — zapytała Oliwia.

— Tak — powiedziałem — to tylko pewien dyskomfort.

„Którym będę musiał w przyszłości nauczyć się zajmować" — dodałem w myślach.

„Definitywnie" — rzekł Liszard.

Doszliśmy do psa dingo i szczeniaka.

— Już wróciliśmy — odrzekłem.

— Dobrze — powiedział pies dingo.

— A więc Ludwik jesteś tym psem dingo, a nie szczeniakiem — rzekła Oliwia — z daleka nie widziałam dobrze.

— Bardzo śmieszne — odrzekł Ludwik — nie jestem aż tak młodszy od was.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz