30. Opuszczenie leża

25 7 4
                                    

Wróciłem do miasteczka, a następnie skierowałem się do naszego domku i wszedłem do środka.

„Tym razem po ich zostawieniu nie ma wszędzie siana i reszty" — powiedziałem w myślach — „jest to pewne pozytywne zaskoczenie"

Wszedłem do kuchni.

W środku siedziała Oliwia i Alicja.

— Hej dziewczyny — rzekłem do nich — Już wróciłem.

— Albert śpi? — zapytałem.

— Tak, poszedł się przejść, a jak wrócił, poszedł spać — odpowiedziała Alicja.

— Nie chciał, bym poszła z nim, więc nie wiem, gdzie był — powiedziała Alicja — lecz powiedział, że ty będziesz wiedział.

— Prawdopodobnie poszedł na spacer, bo obiecał to swojemu instynktowi, by się dogadać — odrzekłem — zaproponowałem mu, by tak zrobił.

— Chociaż zobaczymy, jak się to rozwinie — dodałem.

— Jestem tego ciekawa — rzekła Alicja.

— Ogólnie mam z wami coś do przedyskutowania — powiedziałem — ale to gdy Albert do nas dojdzie.

— Nie nudzisz się tutaj? — zapytał Alicję — Długo siedzisz tutaj z Albertem podczas gdy my chodzimy na misję. Nie chciałabyś również z nami chodzić?

— Nie umiem walczyć, więc tylko bym wam przeszkadzała — rzekła Alicja.

— Nie zawsze trzeba walczyć — powiedziałem — na pewno niejednokrotnie będzie również potrzebować innych sposobów rozwiązywania sporów.

— Ale tak, na razie ciężko szukać takich — dodałem — więc mogłoby być ciężko. Ale kiedyś jeśli chcesz, możemy zorganizować ci koncert i zaprosić wszystkich, których poznamy.

— Nie wiem, czy będę umiała śpiewać dla tak dużej publiki — odrzekła Alicja.

— Na pewno sobie poradzisz — powiedziała Oliwia.

Usłyszeliśmy kroki i Albert zszedł z piętra do nas. Miał zabrudzone bransoletki, a do tego czułem od niego zapach ziemi.

— Hej Albert — rzekłem — Dobrze, że już wstałeś.

— Poszedłem się przejść, jak ci mówiłem — odrzekł Albert.

— Sądząc po zabrudzeniach na bransoletkach i zapachu, podczas tego spaceru pokopałeś sobie — powiedziałem — czyli instynkt się wyszalał.

— Tak, wyszalał — rzekł Albert.

— Ja nie czuje stąd zapachu ziemi — powiedziała Oliwia.

— Ja tak samo — odrzekła Alicja.

— Możliwe, że wyostrzył mi się węch gdy otworzyłem się na naturę podczas chwili odpoczynku z Liszardem — rzekłem.

— Dawid siadł i skupił się na otaczającym nas świecie — dodał Liszard — Prawdopodobnie zdjął psychologiczne ograniczenia węchu człowieka.

— Nie przyspieszajmy tak — odrzekłem — na razie po prostu mam lepszy węch.

— Albert podejdź do stołu — rzekłem, a Albert zbliżył się do nas.

— Jeśli jesteśmy tutaj wszyscy, to chciałbym z wami porozmawiać na pewien temat — powiedziałem — temat związany z naszymi planami.

— Zamieniamy się w słuch — odrzekła Alicja.

— Mów, a ciebie wysłuchamy — rzekła Oliwia.

— Chce porozmawiać z wami na temat odejścia stąd — powiedziałem — a następnie skierowania się przykładowo do stolicy.

Ta historia w której odrodziłem się jako LisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz